Proszę o przeczytanie tego. Błagam. Jestem załamana ilością badań, jakie zrobiłam. Byłam u kardiologa, endokrynologa, ginekologa, nawet psychiatry.
Moje problemy zaczęły sie w trakcie matury, mam 19 lat. Tak na dobrą sprawę szczególnie nie stresowalam
się maturą. Wiec wiedziałam ze cos dzieje się niedobrego i nie jest to od stresu. Miałam takie ataki 30-60
Minutowej otępiałości, duszności, jak przebywałam na powietrzu, robiło mi sie lepiej, pozniej jeszcze bolało
Mnie serce przez jakis czas i to otępienie przechodziło . Poszłam do rodzinnej, poprosiłam o tsh (mama
ma hashimoto). Zrobiłam, wyszło 3,820 jakoś tak. Kazała isc mi na usg tarczycy - wszystko ok, tylko
tarczyca mała, jak 7 - latka. Pozniej w międzyczasie poszłam do kardiologa, miałam echo powiedział ze
mam drobne wady, ale są one tak drobne i częste ze ma je 1/4 Polaków. Niedomykalnosc zastawki mitralnej i
cos z pniem płucnym. Pozniej znowu zrobiłam tsh - 4,6 .Pozniej znowu -5,6. Przed wizyta u endokrynologa zrobiłam typowe badania na hashimoto (anty-TPO, anty-TG) - przeciwciała w normie. Endokrynolog kazała zrobic ft3 ft4,
Także w normie - dostałam jod. Brałam go i te dolegliwości ustały. Teraz najgorsze. Od prawie miesiąca, zdarzają mi sie pewne rzeczy. Pierwszy raz - noc 28 sierpnia, budze sie około godziny 24, zlana zimnym potem, było mi strasznie słabo, miałam zawroty głowy, wstałam zawołać mamę, czułam sie tak zle, ze poprosiłam aby wezwała pogotowie. Robiło mi sie słabo, było mi troche niedobrze. Poszliśmy do pokoju, położyłam się, nogi do góry na poduszki, okno na oścież. Byłam zdezorientowana, jakbym nie dokonca kojarzyła fakty. Położyłam sie i tak
Leżałam bardzo długo, starając sie nie myślec o tym jak sie czuje. Nie spałam do 3, czy 4. Najgorsze było uczucie zapadajacego sie serca. Wiem jak to brzmi, ale ja naprawde zawsze jak czuje sie w ten sposób - czuje ze umieram.
Pozniej to powtórzyło sie następnej nocy. Pozniej chyba kilka nocy było normalne. Pozniej poszłam do ginekologa, ponieważ chciałam zwalczyć pryszcze, a leczenie dermatologa nic nie dawało ( brałam tetracykline chyba z pol roku do stycznia 2014). Ginekolog zbadał, powiedział ze jestem zdrowa ginekologiczne a na pryszcze i bolące piersi zadziałają hormony. (Badania - wolny testosteron w normie, prolaktyna - w normie, SHBG - w normie ) Diane-35 i Androcur. Moja mama także to brała, to myślałam ze pomoże. Pierwsze 3 dno- piekło. Wymioty w nocy. całodniowe nudności. Na pogotowiu zastrzyk w pośladek. I zawsze 4-5 godzin po wzięciu hormonów. Przestałam brac, po kilku dniach dostałam drugi okres. Poszłam do ginekologa, przepisał mi Angeliq (!!!!!) - pomylił nazwy hormonów - przepisał mi hormon dla kobiet po menopauzie. Cos mi nie pasowało, ale brałam. W końcu, kiedy krwawienie z odstawienia sie nie zatrzymywalo - zadzwoniłam. Powiedział, ze pomylił sie. Żebym odstawiła. Odstawilam. W międzyczasie miałam 3 dni atak silnej depresji. Tak silnej, ze chciałam odebrać sobie zycie. Poszłam do niego - przepisał mi właściwe - Angiletta i od razu zaczęłam brac. Obecnie jestem na 9 dniu brania Angiletty.
Krwawienie ustalo niedawno, toteż wynik morfologii mnie nie zdziwił - HCT oraz HGB obniżone delikatnie. I tu punkt kulminacyjny. 4 dni temu, pierwszy raz, obudziłam sie o 21 i wymiotowalam, pozniej obudziłam sie o 24 i wymiotowalam. Nie wiem czy to hormonów - nie sadze bo wzięłam wtedy tabletkę ok. 20 i poszłam spac. Jak zwymiotowalam zrobiło mi sie dobrze - poszłam spac. Rano miałam apetyt, czułam sie całkiem ok. Następnej nocy, znowu obudziło mnie to uczucie co pierwszy raz - tym razem mdłości, uczucie zapadania sie serca, serce szybko mi biło, cisnienie 117/80/ puls chyba 80. Cicnienie super, zawsze mam 90/50, 90/60 ( jestem niska). Mama ze mna siedziała, ja juz nauczona życiem śpię z miską. Siedziałam taka pol przytomna, w końcu zwymiotowalam - ulga.
Poszłam spac. Następny dzien, prawie cały czas czułam sie słabo, ale zjadlam śniadanie. Ginekolog powiedział, żebym poszła do rodzinnej, po skierowanie na ct głowy, to poszłam i skłamalam, ze zemdlałam i uderzylam głowa ( inaczej czekanie kilka miesięcy a ja czuje sie coraz gorzej) ale utrata przytomności rzeczywiście miała miejsce 1 raz - 5 lat temu, 2 raz - rok temu). Zrobili mi tomografie głowy. Ze niby wszysko ok. Robili to pod katem urazu, sama nie wiem... Dali skierowanie do por. Neurologicznej. Kiedys miałam rezonans i tez było ok. Wieczorem juz słabo, juz nie kojarzylam faktów, juz ciepło/zimno na plecach. Szum w uszach. Pozniej w nocy znowu obudziłam sie, mdlosci, zawroty głowy, uczucie braku pełnej świadomości, ale kurczę tsh przeciez dobre... Zmuszalalam sie do wymiotów - w mojej psychice kojarzy sie to z ulga. Nie pomogło. Dalej czułam sie tak samo. Zmusilam sie zeby zasnac. Następny dzien- wczoraj - koszmar. Cały dzien słabo, nie kojarzylam faktów, rozmawiałam w trakcie drogi na studia z koleżanka i nawet nie pamietam dobrze co mowilam i chyba mowilam totalne głupoty, nie mogłam sie skupić na niczym. Słabo, troche niedobrze. W ogóle taka otępiala byłam. Na wieczor koleżanka pila piwo, pomyślałam ze moze i ja wypije piwo to moze cos mnie przytepi bardziej i moze bede spała spokojnie. Jak widac - nic nie pomogło. Jest 4 rano a ja nie śpię. Załamana proszę o pomoc na forum. Takie zycie nie ma sensu. Kiedys chciałam siadać do książek, uczyć sie. Mam wrazenie ze moj mózg pracował super. Teraz czuje sie tak otępiala, ze myślenie sprawia mi bol fizyczny. Musze wspomnieć o jeszcze jednym. Myślałam ze moze cukier mi spada w nocy, dlatego tak sie czuje.
Ale jak pracowałam, to czasami po południu kupowałam sobie paczka z toffi i kawę . Po zjedzeniu tego - dostawałam palpitacji serca, takie kołatanie. Ja wiem, ze po jedzeniu cisnienie sie obniża i serce szybciej pompuje krew. Ale robiło mi sie az słabo i wtedy tez miałam zacmienie na mózgu. Co to moze byc ? Chciałam odstawić wszystko. Hormony, witaminy. Brałam D, E i pierwiastki - Selen, jod. Ginekolog powiedział, ze jak teraz odstawie to znowu okres. Trzeci okres w miesiącu kiepsko mi sie widzi. Wiec wzięłam znowu. Ale witamin nic. Po prostu sama juz noe wiem co mam robic. Lekarze maja mnie gdzieś. Tak boje sie o swoje zycie.... Chciałabym sobie pomoc, bo wiem ze jeśli te objawy nie ustaną - kiedys nie wytrzymam i cos sobie zrobie.