Jestem mama dwojki dzieci...kazde z innym partnerem...z pierwszym rozstalam sie z powodu jego zdrad..klamstw i pobicia...potem poznalam wspabialego mezczyzne ktory bardzo o mnie dbal...staral sie jak nikt inny dotad...bylam najszczesliwsza na swiecie..akceptowal i pokochal moje dziecko...potem na swiat przyszlo nasze...spedzal kazda chee z nami..a ja pod wywem zlosci na cokolwiek...wyrzywalam sie na nim uzywajac bardzo obrazliwych slow...
wybqczyl mi dwa razy a dzis gdy znow sie zaczelo ukladac zrobilam to znowu...bardzo prymitywnie i raniaco...kocham go ale nie wiem co mi jest...zwalalam to na trudne dziecinstwo...rozpad pierwszego zwiazku...nie wiem czy to depresja czy cos innego...jak mnie cos zdenerwuje to strasznie robie sie niemila i obrazam... nie umie nad tym panowac...zamiast powiedziec o co mi chodzi wszczynam awanture...nie chce byc sama..chce byc z nim...planwalismy slu a on powiedzial ze juz nigdy nie wezmie slubu a zwlaszcza z kims kto nazwal go frajerem itp...mowil ze mnie kocha bylo aprawde pjeknie a ja to dzis znszczylam...powiedzial ze dopiero wlasnie od dzis ma mnie gdzies....on nigdy nie ublizal poprostu wychodzil i nie odzywal sie kilka dni
..nie chce go stracic a im bardziej sie staralam tym gorzen wychodzilo...tu gdzie mieszkam nie mam rodziny ani przyjaciol...ciagle jestem sama z dziecmi...co jest ze mna ze wszystko niszcze...mam poczucie niskiej wartosci...ciagle mi smutno...boje sie ze to koniec ...caly dzien placze...ciagle mysle ze ja a nic nie zasluzylam...ze nie powi no mnie byc ze jestem do niczego...on byl calym moim szczesciem a ja go tyle razy zranilam...jeszcze wczoraj bylo dobrze a dzis ie ma nic...nie wiem cobic...o naprawde sie staral mimo moich jazd..nic zlego nie robil.zebym miala powod...moze to przez to ze jestem tu sama...znudzona ruty a i przemeczona obowiazmami... kocham go a przy kazdy. Niepowodzeniu reaguje wulgarnoscia i prymitywnymi slowami...ciagle mi smutno czuje sie brzydka beznadziejna i glupia