Witam!
Mniej więcej miesiąc temu w moim polu widzenia (po prawej stronie) pojawiła się falująca linia, przypominająca powidok . Wyglądało to jak aura migrenowa. Nastąpiło również chwilowe (kilkanaście sekund) niedowidzenie kątem prawego oka. Warto zaznaczyć, że jestem krótkowidzem, mam 22 lata, wcześniej nosiłam głównie soczewki kontaktowe. Teraz noszę okulary (każde oko mocniejsze o ćwierć dioptrii, oko lewe: 5,75 D, prawe: 5,5 D), przepisane przez okulistę po niedawnej wizycie. Wszystko było sprawdzone, oczy zakropione, jednym słowem - wszystko w porządku. Nowe okulary zrobione, założone - widzę świetnie. Do czasu. Dwa dni temu zauważyłam, że coś mi się "poprzestawiało". Otóż, przedmioty położone dalej w lewym oku zaczęłam widzieć mniej wyraźnie. Za to w prawym dalszy obraz pozostał ostry, ale za to z bliska szczegóły są rozmazane. Dodatkowo, różnica kolorów i głębi. Oko lewe widzi jakby chłodniejsze barwy, w prawym cieplejsze. W dodatku mam uczucie, że oczy bardzo szybko się męczą i są suche. Planuję kolejną wizytę u okulisty, ale na to niestety muszę trochę poczekać (kolejki). Czy ktoś może wie co to może być? Czy to może siedzi tylko w psychice? (po tym epizodzie z aurą i niedowidzeniem miałam kilkanaście ataków paniki i wzrok zaczął mi szaleć - mroczki, błyski, wieczne sprawdzanie oczu i kątu widzenia). Pozdrawiam.