Witam
Ja i mój kolega mamy bardzo podobny problem. W skrócie: obaj nienawidzimy społeczeństwa. Co chwilę myśl o tym jak bardzo denerwuje nas sam fakt istnienia 90 procent osób z którymi mamy do czynienia przyprawia nas o konwulsje. W naszych głowach kłębią się jedynie myśli wyzabijania wszystkich denerwujących nas osób.
Chyba nie nadajemy się jeszcze do psychiatryka, gdyż udaje nam się hamować te emocje. Nie wzbudzają w nas nienawiści również przypadkowi ludzie z ulicy- jedynie osoby z którymi chociaż w drobnym stopniu się zetknęliśmy (bardzo duży odsetek tych osób).
Z czystej ciekawości zakładamy ten temat, żeby dowiedzieć się czy istnieją jakieś sposoby (poza przeprowadzką lub przestępstwem) zaradzenia takim atakom emocji.