Witam.Mam 20 lat i jestem już dorosłym mężczyzną.Odkąd pamiętam zawsze miałem problemy z samooceną, nigdy w pełni siebie nie akceptowałem(swojego wyglądu),ale nie aż tak jak teraz.Od większości osób słyszałem ,że jestem przystojny ,ale ja tak nie uważam choć przyznam się ,ze na jakiś czas góra godzina mnie to uspokajało ,że nie wyglądam tak jak w lustrze.
Praktycznie codziennie mam natrętne myśli na temat swojego wyglądu,potrafię przeglądać się w lustrze co godzinę,widzę w nim odstające uszy,brzydki układ twarzy duży nos,i blizny po trądziku,brzydki uśmiech,jestem szczupły czego tez nienawidzę.Doszło do tego ,że unikam ludzi wstydzę się wyjść do sklepu na imprezę czy nawet do znajomych mam wrażenie ,że wszyscy na mnie patrzą ,że patrzą na ten wielki nochal i śmieją się ze mnie idąc do sklepu rzadko to się zdarza potrafię nawet przeglądać się sobie w oknie samochodu i znowu widzę tą obrzydliwą twarz.Rozmawiając z kimś np ,że znajomą nachodzą mnie myśli"Boże jak można mieć taką twarz jak on".Nienawidzę swojej twarzy!Próbowałem już dosłownie wszystkiego ,aby w końcu się sobie spodobać.Nic mi się nie chce,ciągle jestem przygnębiony ,smutny gdzie kiedyś zawsze byłem uśmiechniętym chłopakiem pełnym życia chciałem po prostu żyć.Mam już dość.nie wiem jak zaakceptować swój odrażający wygląd.Proszę o radę.