Czekając na wizytę u mojego lekarza, mam pytanie: jak zinterpretować te wyniki ? Czy może być mowa o niedoczynności tarczycy ?
TSH 0,94 µIU/ml norma (0,27 - 4,2 )
FT3 2,5 pg/ml norma (1,8 - 4,6)
FT4 0,97 ng/dl norma (0,93 - 1,70)

Zdaję sobie sprawę, że wszystkie wyniki znajdują się w granicach normy, jednak badania zrobiłam nie bez powodu. Podejrzewałam u siebie właśnie niedoczynność tarczycy z powodu niepokojących objawów:
- zaburzenia trawienia: naprzemienne zaparcia i biegunki; właściwie to one determinują moje samopoczucie, niekiedy czuję się ociężała przez cały dzień, przez co nie jestem w stanie skupić sie na nauce, pójść na siłownię
- ujawniające się w ciągu ostatnich lat nietolerancje pokarmowe; z najpoważniejszych i najdotkliwszych to kazeina; mimo, że jem tylko to co ugotuję sama z wykluczeniem alergenów, nadal nie czuję się dobrze, więc podejrzewam cos nowego
- od kilku miesięcy częste uczucie zimna, wtedy żadne ubranie nie pomaga
- osłabienie odporności - łapię po prostu wszystko; szczególnie źle było w grudniu - przez trzy tygodnie byłam ostro przeziębiona, cera znacząco mi się pogorszyła, pojawił się łupież pstry na skórze klatki piersiowej, który dermatolog określił jako przejaw spadku odporności
-skłonność do anemii można powiązać z niedoczynnością tarczycy, ale w moim przypadku jest niemalże od zawsze (mama i babcia podobnie), więc chyba tutaj odpada
- mimo codziennego jedzenia mięsa moje żelazo w grudniu wynosiło 12 ug/dl przy normie 37-145; dzisiejsze badania wykazały 60, więc jest nieco lepiej, ale z wchłanianiem żelaza podobnie jak z niedokrwistością, też niemalże od zawsze
- sucha skóra, dłonie wręcz krwawią, gdy nie ubiorę rękawiczek choćby na 5 minut (ale ponoć też rodzinne)
- łamliwe paznokcie i wypadające włosy też pasują do niedoczynności, ale to też raczej odkąd pamiętam
-jeśli chodzi o wagę, to ciężko stwierdzić, bo właściwie na stałe jem ok 1500-1700 kcal dziennie (nie licząc jakiś świąt, ale wtedy każde odstępstwo oznacza wzrost wagi) , nie jem słodyczy, owoce tylko rano, węglowodany w ograniczonych ilościach, głównie dlatego, że każde odstępstwo oznacza złe samopoczucie i odbija się na mojej wadze; ćwiczę do tego 3 razy w tygodniu i przy skrupulatnej diecie mam 70 kg przy 185 cm wzrostu
- współlokatorka zauważyła, że mam "spuchniętą twarz"
- nieregularny okres to jedno, ale ostatnio jest jakby rozrzedzony; nie wiem czy to wynika z problemów z żelazem
- bradykardia- mój puls w spoczynku potrafi spaść do ok. 43-55
- mam czasem wrażenie, że zatrzymuję wodę, moje ciało ostaje się takie obrzmiałe; dopiero po cięzkim treningu wraca to do normy
Dodam, że na co dzień towarzyszy mi sporo stresu (ciężki kierunek studiów), życie w wiecznym niedoczasie. Przyznam, ze nie czuję się zdrowa, stąd moje dociekliwa analiza. Sporo już przeczytałam na temat zaburzeń pracy tarczycy, stad moje niektóre komentarze, by uniknąc dopasowywania objawow. Proszę o poradę, być może szukam w złym miejscu.