Witam.Proszę Was o pomoc nie wiem już u kogo mogę szukać ratunku.Od kilku tygodni praktycznie co drugi dzień a nawet ostatnio codziennie budzę się w nocy tuż po północy z kłuciem w gardle gdy się zrywam i próbuję nabrać powietrza nie ma szans .Biegam jak szalona po mieszkaniu szukając ratunku wybiegam na balkon i dopiero po około 1 minucie z wielkim" charczeniem "z wielkim trudem powoli nabieram powietrza.Staram się w tym czasie nie kaszleć bo ponownie coś mi zatyka tchawicę jak sądzę.Bywały również wymioty śluzem przeźroczystym o słonym smaku.Byłam już u dwóch laryngologów raz dostałam auqmentin, acc, płyn do płukania gardła oraz witaminy.Po zakończeniu po kilku dniach te napady powróciły. Udałam się do innego laryngologa.Kazał mi wszystko odstawić i przepisał zastrzyki Biodacynę przez 6 dni oraz płukanie gardła i uspokoił że te napady się skończą i mogę się położyć spokojnie spać.( ze strachu że się uduszę siedzę całą noc na kanapie i staram się nie zasypiać. Niestety dzisiaj mam 4 zastrzyk a sytuacja się nie zmieniała w nocy po jakiejś 1,5 godziny spania akcja na balkonie.Boli mnie już głowa i źle się czuję jestem coraz słabsza.Dzięki Bogu jest obok mnie mąż i niestety przestraszony synek który wszystko widzi.Takie napady braku powietrza mam tylko w nocy.Wydaje mi się ,że powodem jest ściekanie wydzieliny na tylnej ścianie gardła bo cały czas to czuję .Kataru nie mam w ogóle.poradźcie co robić do jakiego lekarza się jeszcze udać .Nie mam już siły.