Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Nie wiem co mi jest, duszności, bicie serca etc...

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 08-08-2013, 18:36
    Margarettti
    Zajzyj sobie jak komentuje innych posty bo sorki ale dzisiaj juz sie napisalam troszke . Mam to samo zucilam kawe itp poczytaj sobie
  • 09-26-2012, 15:52
    smieszek

    Nie wiem co mi jest, duszności, bicie serca etc...

    Witam wszystkich serdecznie.

    Zacznę może od tego, że mam 18 lat i dotychczas miałem problemy z sercem - wrodzony ubytek, nigdy nie chodziłem na wf-y itp. Ostatnią wizytę u kardiologa miałem w poprzedni piątek - stwierdził, że ubytek już się zagoił.

    Zacznę może od tego, że chodzę teraz do liceum i zależy mi na tej szkole, zależy mi aby zdać, nie opuszczać itp. - w zasadzie jak nigdy

    W środę 2 tygodnie temu na 3 lekcji poczułem duszności... dosłownie jakby tlenu wgl. nie było ( tłumaczyłem to sobie wysokością klasy ponieważ jest najwyżej w szkole ) do tego uczucie jakbym zaraz miał zwymiotować albo zemdleć... Miałem do tego czasu kilkakrotnie takie uczucie ale mniejsze... nie przejmowałem się nimi... do tego "zdrętwiała mi ' prawa dłoń a serce przyśpieszyło i waliło jak opętane... czułem to.

    Nie wytrzymałem na lekcji.. zwolniłem się ... posiedziałęm trochę na korytarzu do dzwonka i wróciłem do domu.
    We czwartek nie poszedłem do lekarza... bo na piątek miałem wizytę u kardiologa.

    W piątek już w drodze do kardiologa w samochodzie czułem się podobnie - no ale uznałem, że niebawem wszystko się wyjaśni... Kardiolog jedynie stwierdził , że ubytek się "podleczył' podgoił.. I jest lepiej . Wypisał zwolnienie ponieważ specjalny wysiłek mógłby to na nowo zniszczyć ... ale stwierdził, że jak będę się dobrze odżywiał itp. to powinienem mieć spokój do końca życia.

    W poniedziałek poszedłem do lekarza od rana - na ten sam dzień przysługiwała mi wizyta na szczepienie. Lekarka stwierdziła zapalenie gardła i wystawiła mi zwolnienie ze szkoły na tydzień + leki, brałem leki... w poniedziałek poszedłem do szkoły ( leki się już skończyły praktycznie) . W szkole na 3 lekcji czyli mojej pierwszej tragedia... Dokłądnie to samo co za 1 razem ( w środę ) tylko mocniej... do końca lekcji zostało jakieś 15 minut kiedy ja miałem "najgorszy" stan. Nauczyciel otworzył mi nawet okno , przewiew był mocny, chłodne powietrze docierało do mnie.. a mi dalej było duszno, po tej lekcji wyszedłem do domu blady jak ściana, wszyscy widzieli , że coś jest nie tak - jeszcze idąc bałem się, że padnę gdzieś na ulicę a po powrocie bez sił jak po ogromnym wysiłku fizycznym nie miałem już nawet siły wyjść na chwilę przed dom - padłem na łóżko i zasnąłem... ( mimo, że byłem wyspany) przespałem kolejne 5 godzin do późnego popołudnia.

    Wczoraj poszedłem ponownie do lekarza... tym razem u mojej dotychczasowej lekarki douczał się jakiś student - po przebadaniu stwierdził zapalenie oskrzeli. Kazała mi do piątku siedzieć w domu i w piątek kontrolnie przyjść - bardziej ze względu na szczepienie niż kontrolę zdrowia.

    O moich objawach, które podałem na samej górze lekarka rodzinna nie chciała nawet słyszeć. Wg. niej jest to tylko takie wymyślanie , ot , żeby do szkoły nie chodzić... ( Kur..cze . Jakbym nie chciał chodzić to bym się wypisał! )

    Zamierzam w piątek udać się do niej na kontrolę i wypisać ponieważ czuję , że leczy mnie antybiotykami ale nie na to co trzeba - kaszelek mam lekki, mogłem spokojnie chodzić z nim do szkoły - no a na moje objawy nie przypisała mi NIC....


    Piszę ponieważ proszę o poradę, zastanawiam się czy może to być coś w stylu nerwicy... lub nie wiem czegoś podobnego - ciężko mi powiedzieć, tyle znalazłem w internecie co do moich objawów ale się na tym zupełnie nie znam.


    Dopowiedzieć mogę tylko, że pierwszy raz w życiu czułem się tak kiedy kiedyś jeszcze w gimnazjum wypiłem zbyt dużo energizerów... do tamtej pory nie wierzyłem, że szkodzą... potem 3 dni umierałem czując się dokładnie tak samo . Ale mi to wtedy przeszło samo z siebie a ja ze strachem do dziś boję się tych napojów więc co najmniej dobre pół roku żadnego nie piłem.

    Z góry przepraszam za tak długi post i proszę o jakąś pomoc.

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37