Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Mąż zachowuje się dziwnie... Trudno to określić...( nie chodzi o zdradę)

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 12-01-2012, 00:21
    Nie zarejestrowany

    rozumiem

    Teraz już rozumiem a gdzie bys popuscił? dzięki za wsparcie
  • 11-30-2012, 13:24
    mumzio
    Za dużo bierzesz na swoje barki, a on z tego korzysta. A właściwie oboje stworzyliście związek o idealnym dopasowaniu i oboje na tym korzystacie. Nie weszłabyś w tę rolę, gdyby Ci ona nie odpowiadała. Jeśli chcesz żeby on się zmienił to i Ty musisz się zmienić. Ale trudno by to było zrobić na forum- choć rozumiem różne ważne względy np.finansowe. Jeśli zatem nie możesz tego zrobić, spróbuj przynajmniej sobie uświadamiać- na razie bez zmiany- kiedy jesteś dla niego "mamą". Zwróć uwagę, kiedy Cię to kręci i upajasz się władzą. Nie za ostro?
  • 11-21-2012, 00:40
    Nie zarejestrowany
    Rozumiem dziękuje za odp... ale co miałam zrobić gdy tkwiliśmy w bagnie finansowym i konflikcie związkowym a on nie kwapił się do tego by coś zmienić. Nie wiem to miałam czekać proszę podpowiedz co byś zrobił i jak mam dalej postępować
  • 11-20-2012, 22:37
    mumzio
    Odpowiedź znajduje się w twoim poście. Zwiazki mają tendencję do polaryzacji. O ile wcześniej nie regresował się tak bardzo, to przy tak energicznej i władczej osobie jak Ty odkrył uroki bycia dzieckiem. Jesteś mamą, która go nawet do psychologa zapisze, palić zabroni, do pracy zmusi, wszystko załatwi. Najlepiej gdybyście skorzystali z terapii małżeńskiej, bo problem najwyraźniej dotyczy was obojga.
  • 11-19-2012, 22:54
    Nie zarejestrowany

    Mąż zachowuje się dziwnie... Trudno to określić...( nie chodzi o zdradę)

    Dobry Wieczór

    Mam problem z zachowaniem Męża. Może zacznę od początku... Kiedy zaczęliśmy się spotykać mój mąż był pełen wigoru chęci parcia do przodu. Zawsze miał tendencję do wyolbrzymiania sytuacji i można powiedzieć kłamania. Jednak kiedy tylko to wyłapywałam od razu reagowałam. Nie wiem czy dobrze ale czasem spokojnie innym razem dość stanowczo. Czasem miałam wrażenie, że nie mogę mu wierzyć i do tej pory z wielkim dystansem podchodzę do jego wypowiedzi. Nie chodzi o to, że mu nie ufam bo bym skłamała. Staram się wzbudzić w nim poczucie, że może mi wszystko powiedzieć... całą prawdę. Niestety podświadomie i tak go sprawdzam. Ale to jest mniejszy problem jak już mówiłam zawsze mógł odnaleźć się w różnego typu sytuacjach.
    Z czasem zauważyłam, że nawet przy prostych sytuacjach ( ustalić przez rozmowę telefoniczną spotkanie z zespołem weselnym) musiałam przejąć słuchawkę bo nie potrafił.... Jakby się bał. Z czasem przyszedł też kryzys finansowy i niestety również wszystko spoczęło na moich barkach. Jestem osobą, która chce iść do przodu, a czasem mam wrażenie, że albo nie chce albo nie potrafi dotrzymać mi kroku. Kiedy stracił pracę musiałam go straszyć, że się rozejdziemy aby zaczął działać. Rozumiem, że nie wszyscy ludzie mają łatwość w nawiązywaniu kontaktów, rozmowy itp. Jednak wydaje mi się, że coś z nim się stało to nie jest ta sama osoba. Już mnie nie wspiera i nie docenia jakbym tego nie potrzebowała... W dodatku często twierdzi , że jest "Tygryskiem" i wtedy zachowuje się jak dziecko, a byłabym jego matką. Kiedy znalazł nową pracę ( po raz II bo wcześniej nie wypłacano mu wynagrodzenia) znów przez parę dni było o.k. ale wymaga ode mnie w skrajnej sytuacji finansowej, żeby ciągle miał co palić.... Kiedy tłumaczę, że nie mamy pieniędzy i musimy mocno ograniczyć wydatki na ten cel obraża się....( ograniczyć bo nie potrafimy przestać) Nie wiem co robić. Czasem wydaje mi się, że to moja wina bo zawsze starałam się pokonać najgorsze, a on stał z tyłu... Może podświadomie go odsuwałam od działania nie wierząc, że sobie poradzi. Jednak kiedy liczyłam na niego, że coś spróbuje zdziałać nie doczekałam się działania a często musiało być natychmiastowe....... Nie wiem co robić bo bardzo Go kocham..... On jakby się uwsteczniał... Ciągle mu powtarzam, że zapiszę go do psychologa, żeby sobie poukładał to co się zagmatwało... Jednak boje się, że jak już to zrobię to i tak nie pójdzie bo nie widzi problemu. Poza tym On sam powinien chcieć się zmienić. Choć wydaje się, że dla niego to wszystko jest normalne i nie ma żadnego problemu....
    Żeby tak ze szczegółami to opowiedzieć potrzebowałabym wielu godzin....
    Pomóżcie..

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37