Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Dziwna, przewlekła, niespójna choroba.

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 10-03-2012, 09:14
    Kasieńka

    Dziwna, przewlekła, niespójna choroba.

    Witam...

    Zacznę od tego, że mam dwadzieścia lat. Nie wiem które informacje mogą być przydatne, a które nie, więc po prostu postaram się napisać o wszystkim. A "wszystko" jest, niestety, dość zróżnicowane, dlatego już nawet nie wiem do jakich lekarzy chodzić...

    Urodziłam się zupełnie zdrowa. Dopiero jakoś od siódmego roku życia zaczęłam bardzo często chorować. Zwykle było to coś w rodzaju grypy. Często dostawałam antybiotyki. Przestałam się na nie zgadzać mając około piętnastu lat, bo uznałam, że skoro choruję raz w miesiącu, to bliżej temu do trucia się, niż leczenia. Próbuję wzmocnić swoją odporność i jest jakiś skutek, bo teraz choruję co jakieś dwa miesiące, a nie jeden. Przy tej "grypie" zawsze puchną mi węzły chłonne na szyi (Czasami są spuchnięte nawet wtedy, gdy czuję się dobrze). Ból gardła, katar - to chyba typowe. Jeszcze rok temu rzadko zdarzały mi się gorączki, miałam raczej niższą temperaturę, niż ta wskazana. Ciśnienie też zwykle niskie, ale rzadko poniżej granic normy. Tak samo z cukrem - niski, ale w normie.

    W ósmym roku życia zdarzyło mi się pierwsze (kilkugodzinne) kołatanie serca. Z powodu kołatania trafiłam do szpitala kilka razy. Kilka razy miałam jakiś Holter, EKG, po kilka dni leżałam pod monitorami... Kardiolodzy oznajmili, iż mojemu sercu nic nie jest i nie powinnam się tym przejmować. Kołatania zdarzają się do dziś, ale nie trwają już tak długo. Od kilku sekund do kilkudziesięciu minut. Okoliczności nie mają na to wpływu, mogę akurat robić cokolwiek.

    Od około ósmego roku życia mam zawroty głowy. Wiele razy podczas zawrotu obraz w oczach robi się biały, w czaszce jakoś gorąco, mi ogólnie słabo i czasami upadam, ale nie tracę przytomności. Podczas takiej akcji zwężają mi się źrenice. Zdążyłam już to sprawdzić idąc do lustra, gdy tylko mijało. Widziałam wtedy jakie są małe i jak się powiększają proporcjonalnie do mijania tego objawu. To coś także zdarza się w każdej sytuacji, a nie, jak próbowano mi wmówić, "od nagłego wstania".
    Często tracę równowagę, czasami nie mogę iść w linii prostej, czasem niespodziewanie się pochylam, przez co kiedyś prawie wpadłam na wózek z dzieckiem... Wolę nie chodzić z brzegu chodnika... W zeszłym miesiącu szłam między wieszakami w sklepie i nie mogłam się zatrzymać, a co więcej, skręciłam nagle w prawo (a wcale nie chciałam) i wpadłam na wieszaki. To akurat zdarzyło mi się ten jeden raz.
    Moja głowa miała EEG, tomografię, rezonans magnetyczny i może jeszcze jakieś badania, ale tak dawno temu, że nie pamiętam... Neurolodzy nie stwierdzili u mnie niczego nadzwyczajnego.

    Jakieś trzy lata temu miałam jeden dziwny przypadek, inny od pozostałych, ale może to coś znaczy. Stałam sobie przy kominku, w którym palił się ogień. Chciałam się po prostu ogrzać. Nagle obraz w oczach zrobił się jakiś jasny i ziarnisty. Myślałam, że to znów to samo, więc po prostu chwyciłam się półki kominka i chciałam to przeczekać. Wtedy jednak zrobiło mi się tak bardzo słabo, że upadłam najpierw tyłkiem na podłogę, a później jakoś dziwnie powoli osunęłam się w stronę kominka i na szczęście nie sięgnęłam głową do gorącej szyby, ale było blisko. Leżałam tak oparta o kominek i przez kilkanaście sekund (Akurat pilnowałam wtedy czasu i zegar ze wskazówkami wisiał naprzeciwko) jakbym była gdzieś indziej, poza swoim ciałem. Później pamiętam już tylko ciemność i brak jakichkolwiek myśli. Jakbym przez chwilę nie istniała. Najwyraźniej straciłam przytomność. Gdy zaczęłam wracać do siebie, obraz był jakiś postrzępiony i brązowy. Czułam jakby drżenie na ciele, ale nie było nikogo w domu, aby mógł mi powiedzieć czy się trzęsłam. Pomyślałam sobie, że to epilepsja, ale skoro zdarzyło się raz i nie było świadków, to trudno mi coś w tym temacie powiedzieć... Żaden z lekarzy się tym nie przejął. Podczas tego dziwnego wypadku był ze mną kot (Raczej nie będzie mógł zeznawać), od początku wydarzenia chodził wokół mnie i cały czas miauczał (Nie wiem dlaczego), ale po upadku już go nie słyszałam. Gdy odzyskałam przytomność i znów widziałam normalnie, położył się na moim brzuchu. Nie mogłam wstać jeszcze przez minutę. Nie wiem czy zachowanie kota ma znaczenie, ale podobno może. Jest do mnie bardzo przywiązany, ludzie śmieją się, że to pies.

    Od trzynastego roku życia byłam na diecie laktoowowegetariańskiej. Półtora roku temu spróbowałam weganizmu i już po pierwszym miesiącu zaczęłam mieć ból w kolanie. Rentgen niczego nie pokazał, a przynajmniej dla pierwszych dwóch lekarzy, ale byłam uparta, bo ledwo chodziłam i nie mogłam już spacerować, a co dopiero uprawiać jakąś profilaktyczną gimnastykę. Wyniki podstawowych badań mojej krwi były zawsze ponoć dobre. Po roku bolącej nogi miałam w końcu szczęście trafić na chirurga ortopedę. On zobaczył na prześwietleniu coś, co go zszokowało, bo podobno "nigdy w życiu czegoś takiego nie widział, nawet w podręcznikach". Nie potrafił więc tego nazwać. Wstępnie opisał to jako "mikrozłamania kości", które się zrastają ("zwapnienie"), a kolano miałoby mnie boleć od tego, że ruchoma część kości zrosła mi się tak, że coś się obciera. Podobno było to w obu nogach, ale głównie w lewej, czyli tej, której kolano bolało. Nie wiem jak reszta szkieletu. Zrobiono mi wtedy inne badanie... coś podobnego do rezonansu... Może to to samo? Było tyle różnych dziwnych badań, że trudno mi pamiętać nazwy, a teraz nie mam jak sprawdzić... W każdym razie po drugim badaniu dostałam dodatkowe informacje, że to nie jest osteoporoza, ale "niektóre części mojej kości są jak u osiemdziesięciolatki, a inne jak u ośmiolatki". Dodatkowa informacja była taka, iż powinnam zadbać o dostarczenie większej ilości witaminy D oraz białka, więc wróciłam do laktoowowegetarianizmu, bo to najszybszy sposób. Podobno tych zmian w kościach już nie cofnę, ale dałoby się zatrzymać ich postępowanie - gdyby wiedzieć jak. Poza tym była jakaś wzmianka o niepoprawności w hormonach, która mogłaby mi przeszkodzić w przyszłym ewentualnym zajściu w ciążę. Wyniki badań niby przesłano gdzieś do innych lekarzy, ale słuch o nich zaginął. Nie wiem co się stało. W każdym razie od jakiejś połowy roku jestem na swojej dawnej diecie, ale bóle kości roznosiły się dalej, na drugą nogę i miednicę. Obecnie boli mnie najczęściej dolna część kręgosłupa. Najwyraźniej wędruje w górę. Do tego doszły częste gorączki i migreny. Bolą mnie nawet zęby - wszystkie. Wydaje mi się wtedy, jakby wszystkie się kiwały. Dentysta nie widział niczego niebezpiecznego.

    Nigdy nie wiadomo co się przyda, więc wspomnę też o teoretycznie banalnych drobiazgach... Jednym z nich jest to, że zawsze czuję się najedzona, nawet jeśli burczy mi w brzuchu. To bardzo denerwujące i z tego powodu od trzech lat miewam dni, w których nie jestem w stanie niczego zjeść. Przez to waha się także moja waga. Mam 170 centymetrów wzrostu, a ważę średnio 50 kilogramów. Nie ma tragedii, gdy ważę akurat 50, ale w ciągu kilku dni umiem schudnąć do 47, żeby później wrócić z powrotem... Wydaje mi się to dziwne. Jako piętnastolatka miałam 167 centymetrów wzrostu i ważyłam 55 kilogramów. Wtedy jeszcze nie miałam tego kłopotu z jedzeniem. Niektórzy myślą, że mam anoreksję. Chirurg po obejrzeniu zdjęcia rentgenowskiego podejrzewał u mnie między innymi anoreksję i kacheksję - przeczytałam o tym na kartce, którą miałam dać osobie wykonującej to drugie badanie, ale po tym badaniu zostało to wykluczone.

    Wypadają mi włosy. Wcześniej jeszcze nie tak bardzo, ale ostatnie pół roku to dla mnie prawdziwy koszmar (Wypadła już połowa). Poza tym jestem blada jak ściana, ale zawsze byłam (Co nie musi znaczyć, że to normalne). Przez ostatni miesiąc nie mogę pozbyć się cieni pod oczami, a nie mam anemii.

    Przez wszystkie te lata trwają zasłabnięcia i kołatania... Bardzo się staram przy swojej diecie, więc to raczej nie jej wina. Laktoowowegetarianizm stosuję dopiero od trzynastego roku życia, jak już pisałam, a problemy mam od siódmego. Z kolei weganizm, jeśli miał swój wkład, to raczej przyśpieszył coś, co już się zaczynało. Coś bez nazwy i coś bez ustalonych przyczyn. Coś, na co nie dostałam leków i żadnych porad, poza poleceniem, by dbać o białko i witaminę D - jeśli to faktycznie ma związek. Dbam o siebie jak mogę, a zamiast poprawy czuję pogorszenie. Fizjoterapeutka też próbowała mi pomóc, aby przynajmniej zmniejszyć ból - i nic.

    Nie mam żadnej choroby od kleszczy - może to ważne.

    Ostatnie miesiące są dla mnie męczarnią. Jakbym umierała... Migreny, gorączki, zawroty głowy, ból pleców i obu nóg, wypadające włosy... Czuję, jakbym miała się niedługo rozsypać. Tak po prostu z miejsca zamienić się w proch. Czasami czuję się dość dobrze i próbuję wtedy być aktywna. Zwykle jednak jest mi bardzo, bardzo słabo... Nie wiem do kogo się z tym zwrócić. Nawet nie mam siły na chodzenie od lekarza do lekarza. Tej fizycznej - bo psychicznie czuję się bardzo zdeterminowana, aby coś robić. Nowy sposób mojej lewej nogi na przysporzenie mi cierpienia to puszczenie bólu przez nerw, od kolana aż do stopy. To ostatnio było niespodziewane i ciekawe. I bolesne.

    Bardzo proszę o jakieś pomysły odnośnie tego, co jeszcze mogę zrobić... Przydałby się jakiś doktor House... Chorowanie zawsze przeszkadzało mi w edukacji, a chciałabym w przyszłym roku studiować. Tymczasem nigdy nie wiem jak będę czuć się następnego dnia...

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317