Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Brak empatii w związku

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 05-18-2018, 05:57
    Nie zarejestrowany
    Potrzebna rozmowa? Przejrzyj na oczy! On Ciebie oszukiwał, robił co chciał. I wygląda na to, że będzie taki nadal dopóki co - nie dorośnie? . Prawdopodobnie nie przejmuje się też dzieckiem, choć tego nie piszesz, bo najwyraźniej jesteś w nim zadurzona i będziesz zdziwiona jak za parę lat książę poszuka sobie kogoś innego! Jest mu przy Tobie wygodnie i tyle!!!!
  • 05-17-2018, 21:12
    Nie zarejestrowany
    Czy jest tutaj jakiś moderator? Chcialam usunąć ten post i dodać go jako osoba zalogowana, niestety zapomniał.
  • 05-17-2018, 21:09
    Nie zarejestrowany

    Brak empatii w związku

    Mam pewien problem w związku. Jestem z moim partnerem pięć lat, mamy już dziecko. Od samego początku były między nami kłótnie i to ciężkie. Mimo wszystko się kochaliśmy i nadal kochamy. Opiszę pare sytuacji, po których serce mi się rozdzierało.

    Urodziny mojego chłopaka, chyba 24, wysłałam go na koncert z kolegami, sama nie chciałam jechać. Na drugi dzień miał przyjść do mnie więc wybrałam się z koleżanką do miasta obok po prezent. Spotkałam mojego chłopaka na dworcu, rozmawialiśmy normalnie, mówiłam, że jadę na zakupy. Gdy już pojechał, zero odzewu, na drugi dzień też nie przyszedł. Martwiłam się jednak koncert był 70km od nas i nocą. Był zły, że nie powiedziałam mu o tym, że jadę po prezent. Nie odzywał się choć pisałam, dzwoniłam się i martwiłam.

    Sytuacja numer dwa. Jestem w ciąży. Pokłóciliśmy się, z nerwów zaczęłam plamić krwią, zapłakana pobiegłam i mówiłam mu o tym. Usłyszałam 'jedz sobie do szpitala' i dalej pakował swoje rzeczy aby wyprowadzić się z domu.

    Sytuacja numer trzy. Kupił motor, nie wiedziałam o tym. Wie, że bardzo się boję gdy jeździ. Ostatnio mówił, że jedzie na godzinę, nie było go trzy godziny. Byłam nieco zła ale wyjaśniłam mu, że nie jestem zła o to, że jeździ ale o to, że martwię się w takich sytuacjach. Nie słucha mnie nigdy, zawsze wbije sobie do głowy jedno i to jest jego odpowiedź. Żadne logiczne argumenty do niego nie trafiają. Zawsze na spokojnie próbuje mu podać kilka logicznych argumentów, tłumacze jak dziecku, odpowiada jednym zdaniem cały czas. W tej sytuacji wmówił sobie, że robię mu problem, że jeździ w ogóle motorem. To, że martwię się gdy mówi, że będzie za godzinę, mija trzecia, a go nie ma - nie trafia. Dalej mówi swoje, choć tłumacze przez godzinę na każdy sposób. Jest zły i obrażony.

    Ostatnio też był zły i już chciał uciekać do mamy. Powiedziałam jedno zdanie 'wyjdziesz - nie masz po co tutaj wracać.' Został.

    Była sytuacja, że odcięłam sobie opuszek palca, krwawienie bardzo mocne, wszędzie krew, zamknęłam się w łazience i próbowałam zatamować krwawienie. Nie wiem czy tylko ja w takiej sytuacji mimo kłótni poszlabym od razu sprawdzić co się stało.

    Sytuacji jest mnóstwo. Często gdy pokłóciliśmy się wychodził z domu i nie wracał na noc, nie dając mi znać, że nie wróci i śpi w innym mieście u mamy.

    Gdy tylko się pokłócimy od razu przestaje zwracać na mnie kompletnie uwagę. Mogłabym umrzeć na jego oczach, a on by to olał. Nie przyjmuje żadnych argumentów. Gdy mówię mu jak się czuje, dlaczego jest mi źle po jego zachowaniu- nigdy nie przyzna racji. Zawsze wypiera się i zrzuca winę na mnie. Gdy się pokłócimy zawsze spokojnie tłumacze mu co czuje, co myślę, z czym mi źle, dlaczego jestem zła. Czasami gdy jest moja wina przyznaje się do błędu i mowie mu o tym. On niestety za każdym razem zrzuca winę na mnie - nigdy nie przyznał się do błędu, nigdy nie przeprosił. Zawsze słyszę bo Ty.

    Sytuacja kulminacyjna. Był dzień, że potrzebowałam jego ogromnego wsparcia ( był zagranica), mówiłam mu o tym. Obiecywał, że będzie że mną w tym dniu. Czułam się źle, byłam sama w domu, robiłam coś co mogłoby zagrozić mojemu życiu. Ból był ogromny... pisałam, odpisywał co godzinę choć był już po pracy. Na koniec nie odpisał- jak na drugi dzień powiedział, zasnął. Napisałam mu, że czuje się zawiedziona bo potrzebowałam go jak nigdy w życiu i doskonale wiedział o tym jak się boję i że jestem w tym sama. Uznał, że powinnam więcej pisać sama albo zadzwonić i to ja go olałam. Napisałam mu ponownie, że potrzebowałam jego zainteresowania, wsparcia w tej jeden dzień i nic nie dałoby pisanie więcej bo i tak odpisywał co godzinę, choć prosiłam go aby był ze mną więcej w ten dzień. Echo. To twoja wina, mogłaś pisać więcej, to ty olałaś mnie. Wiedział, że w ten dzień jestem w rozsypce emocjonalnej i bólu fizycznym, olał to i zrzucił na mnie winę.

    Nie wiem jak do niego dotrzeć... może to ja robię gdzieś błąd? Moim zdaniem w związku rozmowa jest najbardziej potrzebna, tak jak i opisywanie swoich uczuć i potrzeb, niestety... Nigdy nie chcę o tym rozmawiać i nawet nie próbuje mnie zrozumieć.

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37