Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Toksyczny zwiazek, odejść, czy ratowac?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 02-11-2016, 19:49
    Guacamole
    Widzę, że dosłownie wszystko robisz przeciw sobie... serio nie widzę sensu tkwienia w takim związku, skoro człowiek się w nim dusi. Zostaw go i zacznij żyć swoim życiem!
  • 02-09-2016, 08:32
    ania110
    zdecydowanie powinnaś go zostawić i zacząć żyć normalnie i cieszyć się życiem, a nie tylko robić tak żeby on był zadowolony. Związek nie polega na tym. Weź się dziewczyno spakuj i wyprowadź, a jak to Twoje mieszkanie to jego spakuj i wystaw jego walizkę za drzwi, tylko w tym dniu nie możesz być sama, żeby on Ci nic nie zrobił. Powodzenia. Carpe Diem!
  • 09-27-2015, 20:37
    annagz
    Hej,uwazam, ze powinnas sie z nim rozstac i nie dyskutowac dlugo o tym, bo wtedy bedzie CI ciezko odejsc a on cie przegada. Wszystko jest piekne i ladne ale do czasu, i nie twoim kosztem. Na twoim miejscu spakowalabym swoje rzeczy ( nie wiem jaka jest u was sytuacja tzn kto u kogo mieszka ), zawiozla do rodzicow i przyszla mu powiedziec dlaczego. A mianowicie najlepiej ujelas to w swoim poscie tutaj, powiedz mu to - tak - jak to tutaj napisalas. To nie jest milosc, ty robisz wiele rzeczy dla niego dla swietego spokoju, litosc? Strach? Nic z tego nie ma nic wspolnego z miloscia.
    Oczywiscie jezeli ktos chce zalozyc z Toba rodzine, to to jest piekne, wspaniale ale nie w takim przypadku. Normalnie bys skakala do gory ze szczescia a ty ? Widze ciebie z opuszczonymi rekami do samej ziemi z bezradnosci. Tak milosc i szczescie nie wyglada. I nie malujsobie tego rozowymi kolorami, ze on cie nie oklamal ( ????? Napewno????) a ty jego tak. Jakie to byly klamstwa??? Nie spie bo czytam ksiazke ????czy spie a wcale nie spie. To bylo wziecie oddechu, bo bys sie inaczej udusila.
    Czy o to chodzi w zwiazku??? Nie mecz sie przy nim. Ja wiem jak to jest jak sie nie ma z kim o tym porozmawiac, a ja jeszcze bylam taka ze nie chcialam nikomu pokazac ze besten nieszczeslkiwa, bo mnie bylo wstyd. Tak. Ale TU chodzi o Ciebie. odezwij sie jak bedziesz miec watpliwosci, bo nie ma nic gorszego jak wszystko dusic w sobie.
    Pszepraszam, ze tak sie rozpisalam. Pozdrawiam, anka
  • 09-27-2015, 20:09
    Nie zarejestrowany
    Słuchaj ewidentnie widać że twój facet jest strasznym egoistą jednak ludzie na prawdę się potrafią bardzo zmienić jeżeli on coś do Ciebie czuje i mu zależy to postaw mu ultimatum postaw mu się po prostu nie możesz dać mu się wykorzystywać ani próżno do tego podchodzić bo bardzo na tym możesz ucierpieć bo to się będzie nawarstwiało będzie miał Cię w garści i ewidentnie robił i kierował tak tobą żeby jemu pasowało a nie Tobie musisz być twarda nie możesz się załamywać ani płakać to nie rozwiąże twoich problemów a będzie je pogłębiać warto powalczyć o swoje szczęście więc musisz zacząć działać i to koniecznie jeżeli chcesz być szczęśliwa zrób wszystko co się da żeby zmienić tą sytacje bo inaczej będziesz coraz bardziej cierpieć pozdrawiam i uda się na pewno jak bardzo Ci na tym będzie zależeć i podejmiesz działania w tym kierunku .
  • 09-17-2015, 17:59
    Nie zarejestrowany

    Toksyczny zwiazek, odejść, czy ratowac?

    Witam!
    Chciałabym podzielic sie z Wami moim problmem. Blagam, przeczytajcie i pomozcie, nie mam nikogo z kim moglabym porozmawiac, dlatego pisze na forum...

    Moze na wstepie zaczne od tego, iz zdaje sobie sprawe, ze jest to toksyczny zwiazek, nie jestem w nim szczesliwa, jednoczesnie kocham mojego partnera...
    Ja mam 25 lat, on 43, ale zupelnie po nim nie widac, ani zewnetrznie, ani wewnetrznie.
    A dlaczego o tym wspominam, otoz dlatego iz on przez prawie 20 lat byl w zwiazku z kobieta, ktora zdradzala go z szefem, trwalo to okolo 5 lat, w koncu go zostawila. Pozniej spotykal sie z kims tam, w koncu poznal mnie. Bylismy w zasadzie od poczatku razem i jestesmy juz 4 lata, od pol roku mieszkamy razem, od lutego jestesmy zareczeni, ale ja zastanawiam sie czy go nie zostawic...
    Odkad z nim jestem nie mam w ogole zycia towarzyskiego, zero kolezanek, bo jak to zawsze on mowi: masz mnie, nie potrzebujesz kolezanek... a o kolegach to juz w ogole nie ma mowy...
    Dosłownie zero kontaktu z ludzmi. Nawet konto na facebooku skasowalam na poczatku naszej znajoimisci, bo on mial z tym problem, bo jego byla pisala na facebooku z kochankiem i on tak zle na to reaguje...
    dopiero dwa dni temu zalozylam sobie konto, bo mam juz dosc tej niewoli, oczywiscie byla mega awantura i placz, ale tym razem nie ustapilam...
    To, ze moge sobie popisac z bratem, kuzynka czy z mama na fejsie jest dla mnie mega osiagnieciem.
    Kolejna rzecz, kiedys kolezanka z pracy chciala zaprosic mnie na kawe, ja oczywiscie odmawiam, brzuch mnie boli od razu w takich sytuacjach, reaguje nerwowo, poniewaz bardzo chcialabym isc, ale wiem, ze bedzie mega awantura i tlumaczenie, ze mam taka potrzebe, zaraz pytania: po co? nie masz swojego zycia? itp... dlatego zawsze odmawiam...
    Jak chce jechac odwiedzic rodzine, ktora mieszzka w sasiednim miescie to tez jest problem, ze oni maja swoje zycie, ja swoje, on twierdzi, ze wszyscy ludzie sie pojeba** (cytat), ze kazdy sie przymila itp... mialam kiedys taka sytuacje w pracy, ze odwolali nam nocna dostawe towaru w sklepie i o 23 godzinie konczylismy prace, kolega sie mnie zapytal czy mam jak sie dostac do domu o tej godzinie. On ma dziewczyne i jest normalnym facetem, nie chcial mnie poderwac tylko po prostu po kolezensku odwiezc do domu, a ja oczywiscie powiedzialam, ze sobie poradze... tylko dlatego, ze gdyby moj facet sie dowiedzial to by mowil, ze sie nie szanuje itp itd, ze sie tak spoufalam z obcym facetem... tak by na pewno mowil... wiec lepiej jak bede po nocy sama wracac...dusze sie z nim, wszystkie moje decyzje podejmuje wbrew sobie. Gdybym z nim nie byla, robilabym zupelnie inaczej...chcialabym zrobic sobie tatuaz, jeden juz mam, robilam zanim go poznalam, chcialabym malutkiego kolczyka w nosie, nawet nie zaczynam tego tematu, bo z nim sie nie da. On powie: a co ty masz 15 lat? i taka z nim rozmowa... jak on czegos nie potrzebuje to ja tez nie (wg jego rozumowania). Niby takie pierdoly, ale meczy mnie to wszystko. O sprawach lozkowych to juz w ogole szkoda gadac... Przepraszam, ze o tym pisze tutaj, ale ja na prawde nie mam z kim porozmawiac. jezeli chodzi o seks to on jest mega egoista. ja oralnie oczywiscie zawsze go zaspokajam, a on mnie nigdy, ani razu przez te wszystkie lata... lodzik i mam rozlozyc nogi... i tak to wyglada...koszmar! czasami nie mam ochoty tego w ogole robic, wiedzac ze tylko o n bedzie mial z tego przyjemnosc... a ostatnio w ogole juz tego nie robimy, bo on pracuje po nocach i jest wiecznie zmeczony...
    jezeli chodzi i jego dobre strony, to nigdy mnie nie oklamal, ja jego go wiele razy... jeszcze jak nie mieszkalismy razem, ja nie pracowalam, siedzialam u rodzicow (on z reszta tez u swoich), musialam sprzatac w domu, zajmowac sie domem ogolnie, bo moi rodzice byli calymi dniami w pracy, a pozniej on dzwonil i gadalismy godzinami, ale to dlatego, ze on tak chcial, ja niejednokrotnie mowilam mu, ze ide spac, a tak na prawde siedzialam na necie, czytalam ksiazki, bo inaczej nie mialabym juz w ogole dla siebie czasu. w ogole co chwile wydzwanial, ja jezdzilam do niego przez ponad 3 lata autobusem i za kazdym razem musialam dzwonic do niego przez cala droge gadalismy (30 min w jedna strone) w ta i pozniej z powrotem... tak tego nienawidzilam... po 5 godzin nawet gadalismy czasem, ale to bylo takie na sile, nawet jak nie bylo o czy... to chore. a jak chcialam sie rozlaczyc, to zaraz teksty w stylu: co jest wazniejsze ode mnie? nie chcesz ze mna rozmawiac? powinienem byc dla ciebie najwazniejszy itp itd... teraz tez dzwoni na kazdej przerwie w pracy. mam dosc! ostatnio mowi o mieszkaniu, chce wziac kredyt ponad 100 tys i kupic nam mieszkanie, chce miec ze mna dziecko i w tym jest kochany, ale czuje, ze zycie ucieka mi przez palce. Gdyby byl inny, normalny, to cieszylabym sie z tego, ale teraz nie wiem czy chce z nim byc. mio to kocham go i boje sie tego rozstania, wiem ze bedzie mi go brakowac jezeli odejde... ale w koncu moglabym zyc tak jak chce!!!!
    a moze to ja jestem toksyczna? nie doceniam tego, ze chce dac mi dom, czyli Rodzine... i moze to ja jestem nienormalna, ze w glowie mi spotkac sie czasami z kolezanka, wyjsc samej do sklepu itp.

    Pomozcie prosze... az mi sie ryczec chce... juz sama nie wiem kto tu jest normalny, a kto nie... on facet po przejsciach, chce zebym siedziala caly czas w domu, pewnie sie boi, ze bedzie przezywal znowu to samo co kiedys, ze kogos poznam i go zostawie... i wiecie co jest najgorsze? ze ma racje... gdybym poznala kogos normalnego pewnie bym go zostawila, ale nie dlatego, ze jestem taka szm*ata, tylko on do tego doprowadzi swoim zachowaniem...
    zostawic go? mam gdzie pojsc.. moglabym zatrzymac sie u Mamy...

    Pomozcie, blagam!

    Ella

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127