Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: leki przeciwbólowe a konsekwencje

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 04-02-2015, 18:30
    mirekwalczyk
    Ja na studiach właśnie miałem koleżankę w akademiku, która nie chciała zasnąć i leki popiła kawusiami i na szczęście się obudziła, ale w kampusie było o tym głośno. W sumie to w szpitalu zdziwienie wielkie bo była trzeźwa z piątku na sobotę
  • 03-11-2015, 22:32
    masi
    Niebezpieczne są dla niej nawet najmniejsze urazy, które mogą być przyczyną krwotoku. Pozbawiona odpowiedzialnej za odporność śledziony, jest bardziej narażona na infekcje. Powinna też sporo odpoczywać, unikać stresu. - Z tym to już jest nieco gorzej - śmieje się dziewczyna. Oczywiście przestała już zażywać tabletki przeciwbólowe. - I, słowo daję, można bez nich żyć - przekonuje Joasia. - Nawet gdy jestem przemęczona, boli mnie głowa czy brzuch - żyję !

    Panaceum na "trudne dni"

    Druga pacjentka profesora Hołowieckiego, 20-letnia Małgorzata Stronczek z Katowic, trzy miesiące temu wyszła za szpitala. Co 2 tygodnie jeździ tylko na kontrolę. Jej wyniki krwi systematycznie się poprawiają. Małgosia coraz lepiej się czuje, ma nadzieję, że nie będzie konieczny u niej przeszczep szpiku kostnego, uszkodzonego prawdopodobnie przez tabletki przeciwbólowe. - Gdy nadchodziła misiączka, odczuwałam straszny ból w podbrzuszu - mówi Małgosia. - Sięgałam po tabletki: paracetamol, ibuprofen - zależnie, co było pod ręką. Miały mi pomóc przezżyć te "trudne dni". W lipcu ubiegłego roku Małgosia zdała egzaminy na upragnioną AWF i szczęśliwa, wyjechała w wakacje do pracy Holandii, żeby sobie trochę dorobić. Pracowała tam ciężko, nieraz po 10 godzin dziennie. Wracała do domu bardzo zmęczona. Do kraju przyjechała w połowie września. I zaczęła się coraz gorzej czuć. Brakowało jej sił, zaczęły jej puchnąć nogi, wszędzie, nawet po lekkim dotknięciu, robiły się jej siniaki. - Tłumaczyłam sobie jednak, że to pewnie wychodzi to przemęczenie, przepracowanie. Liczyłam, że gdy porządnie wypocznę, te dolegliwości miną - mówi Małgosia.

    Niestety, z każdym dniem było coraz gorzej. Dwa tygodnie później nie mogła już o własnych siłach wejść do domu, na drugie piętro. Lekarz zlecił jej wykonanie badań. Okazało się, że zarówno białe i czerwone krwinki, jak i płytki krwi były na bardzo niskim poziomie. - Strasznie się wtedy przestraszyłam - przyznaje Małgosia. - Przypomniałam sobie, że od dawna miałam skłonność do siniaków i bywało, że czasem słabiej się czułam. Już rok wcześniej wyniki krwi były nienajlepsze. Jednak wtedy nikt nie podnosił z tego powodu alarmu. Małgosię natychmiast skierowano na ostry dyżur do szpitala. Lekarze od razu zapytali, czy nie miała styczności z jakąś toksyczną substancją, czy nie brała jakichś leków, czy ktoś w rodzinie nie miał podobnych objawów. Po dwóch dniach przewieziono ją do kliniki hematologii, gdzie zdiagnozowano u niej uszkodzenie szpiku kostnego. Jej stan zaczęto łączyć z zażywaniem leków podczas miesiączki. Małgosia spędziła w szpitalu ponad trzy miesiące. Jej stan był tak dramatyczny, że lekarze zaczęli zastanawiać się nad przeszczepem szpiku kostnego. Do dziś Małgosia wspomina okres pobytu w klinice jako koszmar. Prawie załamała się psychicznie. Przecież nie tak miał zacząć się dla niej październik. Zaczęła nowe studia, a zaledwie przez tydzień chodziła na uczelnię. Nawet nie zdążyła poznać kolegów, wykładowców. Została "uwięziona" w szpitalu, z widmem śmiertelnej choroby.
    Na początku tego roku wyniki Małgosi zaczęły się nieco poprawiać, zdecydowano więc o wypisaniu jej do domu. - Nawet nie byłam w stanie się z tego cieszyć - opowiada dziewczyna. Jednak pobyt w domu sprawił, że z dnia na dzień nabierała więcej sił. Dzisiaj czuje się - jak mówi - całkiem normalnie. Żeby się trochę rozruszać, zaczęła nawet chodzić na basen. Nie bierze już żadnych tabletek. - Na szczęście nie mam już bolesnych miesiączek, a może wcześniej łykałam tabletki, bo po prostu bałam się bólu nawet zanim się pojawił. - mówi Małgosia. Z powodu pobytu w szpitalu, musiała wziąć urlop zdrowotny. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, od października na nowo zacznie studia.

    Leki przeciwbólowe to nie cukierki

    prof. dr hab. Jerzy Hołowiecki, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku AM w Katowicach

    Ból to symptom, nie choroba. Powinien nas zmusić do szukania pomocy u lekarza, a nie połknięcia kolejnego środka przeciwbólowego. Sięgając po tabletkę przeciwbólową należy mieć świadomość, że jest to lek, a nie poprawiająca samopoczucie drażetka czy cukierek. Tak jak każdy lek, również tabletka przeciwbólowa, obok działania korzystnego, czyli uśmierzania bólu, czasem przynosi efekt uboczny, w postaci poważnego uszczerbku na zdrowiu. Może uszkodzić nerki lub szpik kostny, doprowadzić do ciężkiej anemii. O zagrożeniach, jakie stwarza nadużywanie tabletek przeciwbólowych, powinna w sposób jasny i czytelny informować dołączona do leku ulotka. Niestety, nie zawsze tak się dzieje. Najlepiej, aby ostrzeżenie o szkodliwym działaniu leku było napisane dużą czcionką i wyraźnie wyeksponowane. To powinno być ważne nie tylko dla pacjenta, ale także dla producenta leku. Bo szanująca się firma farmaceutyczna troszczy się przede wszystkim o to, żeby wytwarzany przez nią preparat nie szkodził.

    Na zbyt duże ilości środków przeciwbólowych nie każdy zareaguje tak dramatycznie jak bohaterki reportażu. Ale zdarzają się osoby, które są wręcz zaprogramowane genetycznie, że reagują niewspółmiernie silnie nawet na normalne dawki leków przeciwbólowych. Dzieje się tak dlatego, że niektórzy nie mają odpowiedniej ilości enzymów potrzebnych do tego, aby lek został zmetabolizowany i wydalony. Taki człowiek, nawet po zażyciu zalecanych ilości danego leku, może się spodziewać niepożądanych reakcji. Na szczęście część leków przeciwbólowo - przeciwzapalnych, które miały szkodliwe działanie, wycofano ze sprzedaży. Jak chociażby fenacetynę, która była w tzw. "tabletkach z krzyżykiem", popularny piramidon i gardan, czyli pyralginę z piramidonem. Sama pyralgina też wzbudzała wiele dyskusji, uznano jednak, że może być nadal stosowana, ale można ja kupić tylko na receptę.

    Bezpieczeństwo pod kontrolą

    Paweł Bernat, kierownik ds. public relations firmy US Pharmacia, największego na polskim rynku producenta leków bez recepty

    Produkty zawierające paracetamol i ibuprofen w dawkach dopuszczonych w statusie OTC (leków bez recepty) są uznawane za bezpieczne, dlatego łatwo kupić je w wielu miejscach. O kryteriach dostępności sprzedaży decyduje minister zdrowia. Co pół roku ministerstwo publikuję listę, na której znajdują się substancje czynne uznane za bezpieczne. W trakcie procesu rejestracji dany produkt leczniczy uzyskuje kategorię dostępności. Aby zwiększyć bezpieczeństwo stosowania leków, określona jest wielkość opakowań, w jakich można sprzedawać daną substancję czynną. I tak np. produkowany przez naszą firmę Ibuprom w sklepach można kupić wyłącznie w saszetkach po 2 tabletki i listkach po 10 sztuk. Większe opakowania są dostępne tylko w aptekach. Podobnie jest ze wszystkimi lekami.

    Sprzedaż tylko w aptekach, zwłaszcza w małych miastach, gdzie jest ich niewiele i w dni świąteczne są nieczynne, zdecydowanie ograniczyłaby dostęp do tych leków. Między innymi z tego powodu środki te znajdują się w sprzedaży pozaaptecznej. O tym, jak bezpiecznie stosować lek informują ulotki. Przygotowywane są zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia i zawierają informacje o leku oraz mówią, jak bezpiecznie go stosować. Ulotki są aktualizowane przez producenta. W naszej firmie jest komórka, której zadaniem jest monitorowanie działań niepożądanych. Istnieje także system procedur gwarantujących szybkie działanie w wypadku wykrycia jakiegokolwiek zagrożenia dla pacjenta stosującego nasze produkty. O każdym zgłoszonym do nas działaniu niepożądanym informujemy Urząd Rejestracji Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. W jego strukturze istnieje Wydział Monitorowania Niepożądanych Działań Leków, który zajmuje się oceną bezpieczeństwa stosowania leków. Tak więc lek jest oceniany przez dwie strony: firmę i niezależnych ekspertów w urzędzie.

    źródło: "Samo Zdrowie"
  • 03-11-2015, 22:31
    masi
    Tabletki przeciwbólowe towarzyszą nam na każdym kroku. Pomagają zwalczyć migrenę, usuną ból zęba, poratują w czasie miesiączki. Jednak nadużywane, mogą obrócić się przeciwko nam.

    Środki zawierające paracetamol i ibuprofen można kupić niemal w każdym sklepie spożywczym, supermarkecie i na stacji benzynowej. Często leżą obok batoników i cukierków przy kasie. To sprawia, że nie myślimy o nich jak o lekach. Wychodząc ze sklepu, sięgamy jeszcze po czekoladkę i... listek tabletek. Bo a nuż się przydadzą w domu. - Pigułki przeciwbólowe powinny być sprzedawane wyłącznie w aptekach. Wtedy pacjent może porozmawiać z farmaceutą, zapytać o zasady stosowania tych leków - mówi profesor Jerzy Hołowiecki, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji katowickiej AM. Okazuje się, że często bierzemy je niepotrzebnie, zupełnie bez powodu. Wtedy łatwo stracić kontrolę nad ilością łykanych tabletek i przedawkować. - Tymczasem nadużywanie leków przeciwbólowych może skończyć się ciężką anemią, uszkodzeniem nerek i szpiku kostnego - ostrzega profesor Jerzy Hołowiecki. O bezpiecznych dawkach i możliwych skutkach ubocznych tych leków ostrzegają producenci leków na ulotkach tych preparatów. Jednak, niestety, mało kto czyta wydrukowany małymi literkami spis skutków ubocznych. Do niedawna problem nadużycia leków przeciwbólowych dotyczył głównie Stanów Zjednoczonych i innych krajów wysoko rozwiniętych. W ostatnim czasie zaczyna dotyczyć również nas, Polaków. Media pisały o młodym człowieku, który zmarł z powodu łykania tabletek garściami. Nam opowiedziały swoje historie dwie dziewczyny. Na szczęście w ich wypadku udało się uratować im życie.

    Niebezpieczne nawyki

    Jak bardzo poważny uszczerbek na zdrowiu może przynieść sięganie po tabletkę przeciwbólową przekonała się Joanna Cichy, 30-latka z Tychów. Jest przedstawicielką koncernu kosmetycznego na rynek południowej Polski. Zadbana, elegancka, na pierwszy rzut oka nikt nie zorientowałby się, jak ciężko jest chora i przez jakie piekło musiała przejść. - Mam wyczerpującą pracę - przyznaje Joasia. - Gdy przez kilka godzin dziennie prowadzę samochód, czasem boli mnie głowa, dlatego łykałam tabletkę i ból mijał. Oczywiście nie robiłam tego bez przerwy, ale może kilka razy w miesiącu. Ale podczas miesiączki zjadałam dodatkowo 1-2 takie tabletki. W moim środowisku zażywanie tabletek przeciwbólowych jest normą. Wiele z moich koleżanek sięga po nie, gdy zaboli je głowa, zakłuje w brzuchu czy mają trochę gorsze samopoczucie. Niby wszyscy czytają ulotki, wiedzą, że nie należy zażywać więcej niż 4 tabletki na dobę. Ale zaczyna się nowy dzień, biorą znowu cztery. - Gdy do naszej kliniki trafia pacjent, u którego podejrzewamy powikłania wynikające z nadużywania leków przeciwbólowych, usiłujemy dowiedzieć się, ile kto brał takich tabletek - mówi profesor Hołowiecki. - I okazuje się, że ludzie tracą orientację, nie pamiętają jak często zażywali dany lek. Bardzo niechętnie w ogóle przyznają się do łykania tabletek - dodaje profesor. - Wstydzą się przyznać, że byli od nich uzależnieni, nie chcą się przyznać nawet przed sobą, że mogli przedawkować - dodaje profesor. Joanna przypomina sobie, że już od dawna nie najlepiej się czuła: brakowało jej sił, miała zawroty głowy. Dolegliwości te zrzucała jednak na karb przepracowania. Prawdziwa przyczyna jej złego samopoczucia wyszła na jaw dopiero w grudniu 2003 roku. - Miałam mieć wykonany zabieg chirurgiczny i zrobiono mi przed nim badanie krwi - wspomina Joasia. - Wynik przeraził wszystkich: prawie nie było płytek krwi! Ich poziom wynosił 20 tys., przy normie 150 tys. - 400 tys. W takiej sytuacji operacja groziłaby krwotokiem wewnętrznym. Zrezygnowano z zabiegu, a Joannę skierowano do poradni hematologicznej. Tam zrobiono jej biopsję szpiku, która wykluczyła białaczkę. Lekarze nie mogli znaleźć powodu, dlaczego ma tak mało płytek krwi. - Nie zostałam w szpitalu, wróciłam do pracy - opowiada dziewczyna. - Jak mi coś dolegało, pomagałam sobie ibuprofenem, bo przecież nikt wtedy nie łączył mojej choroby z zażywaniem tabletek przeciwbólowych. Któregoś dnia, gdy wysiadła z samochodu, dostała silnego krwotoku z nosa. Natychmiast pojechała do kliniki hematologii. Zrobiono jej badanie krwi. Wynik był przerażający. Stan płytek w organizmie: zero. Lekarze nie mogli uwierzyć, że z takim wynikiem Joasia stoi o własnych siłach. Przewieziono ją na oddział intensywnej terapii do kliniki w Ligocie. - Wokół mnie biegało nerwowo czterech lekarzy, nie pozwalali mi wstać, wykonywać gwałtownych ruchów - mówi Joanna. - Dopiero wtedy dotarło do mnie, że chyba naprawdę dzieje się ze mną coś złego.

    Joanna leżała w szpitalu przez półtora miesiąca i nikt nie umiał powiedzieć, co jej dolega. Bardzo często za takie problemy odpowiedzialna jest śledziona, więc postanowiono ją usunąć. - Wierzyłam, że moje kłopoty wreszcie się skończą. Zoperowano mnie i wszystko powinno wrócić do normy. Jednak badania wykazały, że znowu nie mam płytek krwi. Zupełnie tak, jakby coś w moim organizmie je niszczyło. - Uszkodzenia polekowe mogą być nietrwałe i odwracalne. Wówczas po zastosowaniu szybkiego leczenia objawy mijają - mówi profesor Hołowiecki. - Bywa jednak, że zniszczenia są bardzo poważne, a często nieodwracalne. Najwyraźniej tak właśnie stało się w przypadku Joasi. - Nie umiem nawet określić mojego stanu psychicznego w tamtym czasie - wspomina dziewczyna. Tydzień później zgłosiła się do kierowanej przez profesora Hołowieckiego kliniki hematologii. Dopiero tam ustalono, że przyczyną jej dolegliwości mogą być tabletki przeciwbólowe.

    Lekarze podjęli decyzję o wdrożeniu u Joanny leczenia immunosupresyjnego. - Co to znaczy? - zapytała Joasia. Pani doktor podniosła wzrok znad okularów. - No, chemia... - powiedziała. Przez trzy miesiące dostawała chemię w tabletkach. - Z początku czułam się jak młody Bóg - śmieje się Joasia. - Myślałam sobie: co to za opowieści o tej chemii! Ale to, co się zaczęło za mną dziać po dwóch tygodniach... Tragedia! Wypadły mi wszystkie włosy. Pojawiły się wymioty i fatalne samopoczucie. Cały czas dostawałam też sterydy, po których przytyłam 23 kg. Ale poziom płytek wzrósł do 400 tys., czyli sięgał górnej granicy normy ! Wreszcie coś zaczęło działać. Joasia powoli wracała do zdrowia i do swojej dawnej figury. Niestety, po roku, choroba znów dała znać o sobie. Płytki znowu spadły, na szczęście utrzymują się na poziomie zabezpieczającym podstawowe funkcje życiowe, czyli 60-70 tys. Joasia wróciła do pracy, musi jednak bardzo na siebie uważać.
  • 03-11-2015, 22:23
    masi
    Jeśli mówisz o dziennym przyjmowaniu tych leków po pare tabletek i to przez długi okres czasu, pare lat to mogą być problemy z wątrobą włącznie z uszkodzeniem polekowym szpiku kostnego.
  • 03-11-2015, 21:51
    Asia D.

    leki przeciwbólowe a konsekwencje

    Jakie są skutki uboczne zbyt częstego przyjmowania leków przeciwbólowych? (tych popularnych typu. apap, ibuprom itd..)

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127