Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: czy da radę żyć po zdradzie?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 01-29-2015, 13:20
    olina

    trzymaj się!

    no najważniejsze jest chyba nie dać doprowadzić siebie do rozpaczy, o dziwo niewierni często się nawracają, gdy sie im odpuszcza i za nimi nie biega. ważne jest jednak, by nie dać w sobie zaszczepić poczucia niskiej wartości i niechęci do związków w ogóle (bo nie mówię, zeby się od razu rzucać w ramiona innego). Często dobrym rozwiązaniem, jest pójście na terapię, wygadanie się i wytyczenie sobie z pomocą terapeuty drogi na przyszłość. mnie do tego zachęciła siostra i uważam, że bardzo dużo mi dało życzliwe wsparcie od w zasadzie obcej mi osoby. w dodatku wszystkie rany zasklepione, bo okazywało się się, że dalej we mnie tkwiły jeszcze starsze problemy, niby zażegnane dawno temu. polecam kontakt z dobrym psychologiem z centrum-ja, myślę, że pomogą Ci tak samo skutecznie jak mi. trzymam kciuki za Ciebie!
  • 01-29-2015, 11:24
    masi
    i o to chodzi, nie możesz cały czas tylko ty nadskakiwać a jemu w to mi graj.
  • 01-29-2015, 11:05
    Nie zarejestrowany
    Dziękuję Wam bardzo za te wszystkie słowa i rady. Zaczynam troszkę inaczej teraz patrzeć na świat, zaczynam zajmować się sobą, jutro wychodzę do znajomych, SAMA. Wczoraj spędziłam czas czytając książkę a nie prasując jego koszule i szykując kolację. Bardzo go to zdziwiło i przez cały wieczór dopytywał się co mi jest, dlaczego siedzę sama. Nie dzwonię nie piszę ... to on dzisiaj zadzwonił pod jakimś pretekstem... powiedział ze chce jechać z dziećmi na narty jutro ale jak bym ja też chciała to możemy pojechać w sobotę, odpowiedziałam że jest mi to obojętne
  • 01-29-2015, 00:31
    tre654@interia.pl
    Witaj
    A teraz jak widzi to część mężczyzn.
    Tak mogłaś się mu znudzić. To normalne u mężczyzny. Dlatego się oglądamy za tyłkami na ulicy.
    Nie wiem czy kobieta to zrozumie ale jakaś mi powiedziała że Wy również się oglądacie za tyłkami (czasami).
    My nie potrzebujemy miłości do tego, dlatego istnieją burdele.
    Lubimy sobie poklepać tą czy tamtą. Nawet co dzień inną.
    Nie mamy problemu z romansem.
    To jakaś forma dowartościowania sie jako samiec, władca, przywódca wziąć Coś w posiadanie .
    Lubimy jednak wracać na noc do gniazda gdzie wierna, nie gadatliwa kobieta czeka z obiadem i piwem.
    Męczył się z Tobą? Ciężko mi to oceniać ale widzę , że starasz się, zależy Ci , szukasz, kajasz się. Seks też nie jest tą sprawą która wydzielałaś, handlowałaś tym z nim.
    Są to wartości ważne .
    Zmuszał się 8 lat do wspólnego życia na siłę ? Dobry chłop był z niego . Istna Matka Teresa.
    I tak wiele mogę wymieniać cech męskich które dla Was kobiet sa powodem do rozwodów a dla nas nie, ale z jednego powodu jest on dla mnie dupek.
    Kiedyś wobec ludzi powiedział że Cię nie opuści aż do śmierci - przysiągł.
    A teraz gdy są dzieciaki rozwala dom.
    Teraz gdy skończył sie dla dzieci czas matki a zaczyna czas ojca tłumaczącego dzieciom dlaczego deszcz pada i jak dziala telefon komórkowy ?
    Mężczyzna przysięga i nie zmienia zdania w takich sprawach. Nie buzują nami hormony.
    Rozważamy fakty i wydajemy wyrok.
    Dla mnie może na boku nawet podupczyć ale gniazdo to gniazdo.
    To priorytet.
    DUPEK - nie przywódca stada


    Pozdrawia Terapeuta
  • 01-28-2015, 22:44
    masi
    a ja myślę, że jest jakiś inny powód. Ale tego dowiesz sie dopiero być może po czasie. Powiem tak łatwo nie będzie. Ale po jakimś czasie się ułoży. Zobaczysz!
  • 01-28-2015, 15:24
    Nie zarejestrowany

    .

    Dzięki wielkie za odpowiedź, nawet nie wiesz ile razy dziennie słyszę to jego "nie kocham cię i nic do ciebie nie czuję. coś się wypaliło " Jest to dla mnie gorsze niż typowa zdrada... Chciałam spróbować z terapią bo go kocham i szkoda mi tych wszystkich lat, no i dzieci. Ale nie mogę sama tego poskładać, nie da się. Do tego trzeba chęci dwóch stron a on jest ewidentnie nakierowany na rozwód, nie widzi innej drogi. Nie będę błagała i prosiła żeby został bo to nic nie da nie mogę go zmusić żeby mnie kochał. Wczoraj powiedział że poszuka mi mieszkania.... nie miałam nawet siły odpowiedzieć.... Nie rozumiem tylko czemu tak długo udawał
  • 01-27-2015, 12:55
    masi
    z całym szacunkiem ale długo się w sobie zbierał na takie wyznanie. Skoro nic nie czuje, chce zacząć żyć od nowa to na co on czeka? Dlaczego nie odejdzie tylko jeszcze mówi że terapia ok ale nie rób sobie nadziei? To jest 14 latek czy dorosły facet? Jaki facet z jajami pójdzie na terapię mówiąc nie rób sobie nadzieję? Ja Ci powiem jak ja to widzę z boku. To że chodzi o Twoją zdradę to zwykła ściema, pretekst. Nie da się tyle lat udawać, szacunek itp. Ja myślę, że on sie zwyczajnie znudził i chce czegoś innego spróbować. Pytasz czy warto iść na terapię skoro mąż Cię nie kocha? Odpowiedz sobie sama, chcesz być z kimś kto Ci powiedział, że Cię nie kocha? Bo mnie by te słowa jak dzwon w uszach grzmiały w każdej minucie dnia. Sama jestem z mężem 10 lat i bardzo go kocham. Wiem jak byłoby mi cieżko gdyby mi powiedział, że chce odejść ale z resztek szacunku do samej siebie nie żebrałabym o miłość. T jaką decyzję podejmiesz zależy od tego jaką jesteś osobą, czy walczysz do końca czy odpuszczasz? Jeśli odejdzie moze po czasie zrozumie, że to był błąd i wrócicie do siebie, może odpocznijcie od siebie na jakiś czas, zatęsknijcie, sprawdźcie jak wam będzie osobno. Jesli natomiast będzie mu tak dobrze to myślę, że nic nie stracisz bo będzie to znaczyło, że co byś nie zrobiła odwlekłoby to tylko rozstanie ale jemu nie zapobiegło. Tak to widzę ja.
  • 01-27-2015, 11:32
    Nie zarejestrowany

    czy da radę żyć po zdradzie?

    8 lat temu zdradziłam męża, byłam głupia,chciałam zrobić mu na złość za złe traktowanie mnie,obojętność,brak uczuć.Zrobiłam to jeden jedyny raz nie mogąc poźniej spojrzeć w lustro.Przyznałam się a mąż mówił że wybaczył mi zdradę. Bardzo się zmieniłam, poświęciłam się pracy i rodzinie. Mamy syna 10 letniego a dwa lata temu urodziła nam się córeczka. Miesiąc temu mąż niespodziewanie powiedział że chce rozwodu bo nie może dłużej ze mną żyć, nie kocha mnie, nic do mnie nie czuje, że wtedy po tej zdradzie coś pękło i nie da rady tego posklejać, że przez te wszystkie lata udawał z szacunku do mnie ale dłużej nie da rady. Nie sypiamy ze sobą, nigdy mnie nie przytula, nie mówi nic miłego. Nigdy nie mówił mi co czuje... kocham go i chciałabym się jeszcze bardziej postarać, chciałabym odbudować małżeństwo tylko nie wiem czy jest to możliwe skoro mąż nic do mnie nie czuje i mówi mi to prosto w oczy. Zaproponowałam terapię małżeńską, zgodził się ale powiedział żebym nie robiła sobie nadziei. Mówi że nie ma nikogo ale w końcu chce zacząć żyć. Proszę o pomoc czy warto iść na taką terapię skoro mąż mnie nie kocha?

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37