Post a reply to the thread: Zmiana charakteru. Czy winne narkotyki?
Kliknij tutaj, aby sie zalogowac
Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12
Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)
Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy
Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].
Szanowny Panie, Najprawdopodniej psychiatra ma rację. Często u osób obciążonych podatnością zachorowania na schizofrenię nawet jednorazowe zażycie narkotyku może powodować chorobę psychiczną. Jak widzę w Pana przypadku występuje dużo objawów negatywnych (apatia, anhedonia, spowolnienie napędu psychoruchowego). Zastanawiam się, czy psychiatra zdiagnozował jakieś urojenia lub halucynacje. Jeśli ma Pan poczucie, że lek przepisany przez psychiatrę nie działa tak jak Pan by oczekiwał proszę powiedzieć o tym lekarzowi na kolejnej wizycie albo skonsultować swoje problemy z innym psychiatrą. Poza tym proponowałabym wizytę u psychoterapeuty. Pozdrawiam, Monika Wysota psycholog, psychoterapeuta
Należy sądzić że doszło od uszkodzenia OUN,tu już powinien diagnozować lekarz psychiatra z konsultacją neurologiczną.
Zmiana charakteru. Czy winne narkotyki? Nie wiem czy owe forum jest właściwe do opisania tego problemu . 1 stycznia 2008 roku na trwałe zmienił mi sie charakter a właściwie tylko pewne jego cechy m. in. nie mogę śmiać się "do rozpuku" tzn. od ponad sześciu lat nie miałem porządnego napadu śmiechu. Pamiętam ,że tamtej nocy sylwestrowej z 2007 na 2008 rok byłem nieźle przyćpany amfetaminą . Pod wpływem euforii jaką daje narkotyk wymyślałem sobie coraz to nowsze cele i trudności do realizacji teraz w tej chwili i na przyszły rok. Przed wybiciem północy wyszliśmy z bratem na Górę Zamkową w Będzinie by przywitac tam Nowy Rok.W momencie wybuchu fajerwerków noworocznych przyszła mi nagle myśl ,że wszystko to jest bez sensu ,że szukam tego czego nie trzeba a i tak nie będę szczęśliwy , bo zrealizowane cele ustąpią nowym bezsensownym celom. Momentalnie cały high wtedy mnie opuścił przez reszte nocy bawiłem się przeciętnie. Po powrocie z toastu do domu zmuliłem zię piwami i już euforia zupełnie odpuściła. Przebywałem wtedy w dużym pokoju spojrzałem na obraz Jezusa wiszący nad drzwiami do mojego pokoiku.Odwróciłem od niego wzrok , bo pomyślałem ,że nie jestem godny na niego patrzeć . Przypomniałem sobie wtedy wszystkie grzechy , który stale wykonuje i planuje i doszło do mnie jakie to wszystko jest żałosne i głupie . I każdy kto grzeszy jest bezdennie głupi . sprzeciwiając Bogu sprzeciwia się naturze. To była niezwykła myśl , tak samo jak ta przy wybiciu godziny 0.00 . To bylo jak olśnienia , których raz w życiu doznałem. Po kilku dniach nowego roku gdy odczekałem już ponarkotykowa depresję , zauważyłem ,że już nie jestem taki sam jak przedtem. Nie potrafię sie śmiać z głupot i dowcipów , które dotąd mnie śmieszyły i które sam wymyślałem. Tak samo podniecenie i euforia w czasie masturbacji jest dużo słabsza. Również gniew jest bardziej przytłumiony . Wkradł sie we mnie taki stoicki spokój . sukcesy i porazki przyjmuje niemal na równi. Nie jestem w stanie osiągnąć euforii, stanu wzmożonego nastroju , mocno się zaśmiac ani gorzko zapłakac ,ale także nie moge przez to zyskac motywacji, "kopa" do działania. Mam takie jakby wypłaszczenie emocji. Czuje się taki przyblokowany i zawieszony w sytuacjach w których powinieniem wykazac się egzaltacją , radością lub wybuchnąć gniewem. pani psychiatra z którą otym rozmawiałem twierdzi , że to coś z kręgu schizofrenii , bo powiedziałem jej ,ż e mój brat cierpi na te chorobe , więc mam do niej skłonności genetyczne. Przepisała mi Sulpiryd ale ten lek nic nie zmienia a nawet przymula mnie lekko . Zaczęło sie to 1 stycznia 2008 roku o godz. 0.00 i trwa to do dzisiaj. Czy ktoś jest w stanie mi wyjaśnic co sie ze mną stało?
Zmiana charakteru. Czy winne narkotyki?
Zasady na forum