Post a reply to the thread: Chyba mam chorobe psychiczna+ niska samoocena
Kliknij tutaj, aby sie zalogowac
Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12
Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)
Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy
Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].
przykre to co piszesz... zauważyłam, ze coraz więcej osób ma problemy podobne do twoich. Mam koleżankę, która też miała duże problemy z dogadywaniem się z innymi, doszła do tego niska samoocena, troche kłopotów w domu i dziewczyna się załamała :/ szybko wpadła w depresje, bo nie umiała sobie poradzić z tym co się działo, nie miała też nikogo, kto by jej pomógł. Wiem, że teraz przebywa w klinice w Tuszynie, gdzie pomagają jej wyjść z depresji
Chyba mam chorobe psychiczna+ niska samoocena Powod mozliwe ze jest jasny. Od zawsze gdy cos mi nie wyszlo to mama krzyczala na mnie, bluznila, czasem nawet mowila ze mnie nienawidzi. Wyobrazcie sobie co musialo czuc takie dziecko bedace w wieku przedszkolnym, czy wczesna podstawowka. Dosc dobrze sie uczylem. w 1-3 wystarczy ze dostalem P czyli.na tamte czasy 4 a juz w domu byla awantura, krzyczenie i wyrzuty. Bron Boze jak dostalem N czyli jedynke, albo uwage. To juz bylo serio darcie sie niemilosierne i kary za kara. Nic dziwnego ze w szkole gdy juz dostalem taka ocene albo uwage to az do SZOSTEJ KLASY plakalem wtedy w szkole. A jak to dzieci. Stalem sie obiektem drwin, upokorzen. Co sprawilo ze stalem sie powszechnie nielubiany. Zawsze cos tam odpysknalem niektore dni mijaly mi na nieustannych klotniach. Co prawda mialem kolegow kolezanki bylem zapraszany na urodziny i wgl, ale zawsze mialem kompleksy, a zreszta kolezanki utwierdzaly mnie w przekonaniu ze jeatem nieurodziwy. Mama czesto byla wzywana do szkoly w 1-3 i co prawda zawsze mnie bronila, ale q domu i tak zaczynalo sie darcie mordy " co za dziecko, czemu nie mozesz byc taki jak wszyscy". To wszystko odbilo sie do takiego stopnia ze bylem rowniez nielubiany na podworku. Znaczy sie codziennie bawilem sie z dzieciakami i wgl ale tak samo klocilem sie z nnimi zwykle na.takiej zasadzie ze oni wszyyscy na mnie i wysmiejmy malolata (bylem najmlodszy) Przyszlo gimnazjum i mama sie uspokoila. Myslalem ze nowe towarzystwo, nowy start i wszystko bedzie dobrze. Przyszlo do niego rowniez kilku ludzi z podstawowki, pomimo ze aie z nimi trzymalem to ciagle bylem przez nich wysmiewany. W koncu na poczatku 2-giej klasy cos we mnie peklo i postanowilem z wielkim bolem powiedziec o nich dyrektorowi. Ogolnie na miescie w niektorych kregach zaskalem status konfidenta. Mam 17 lat i wszystko przeminelo. Jestem lubiany powszechnie, mam kupe znajomych i przyjaciol, chodze na imprezy, nawet gdy spotkam znajomego z podstawowki to rozmawiam z nim jak z ziomkiem a nie z osoba ktora w pewnym sensie zniszczyla mi zycie. Ale kompleksy pozostaly.. Chociaz czasami je wylaczam, mozna powiedziec ze mam takie stany przejsciowe Pomimo iz wiem ze jestem przystojny i wgl ludzie mowia mi ze zmienilem sie na duzo lepsze. To i tak czasem wlaczy mi sie takie cos ze wymyslam sobie rozne glupoty. Na przyklad wymyslam sobie ze mowie nieciekawe rzeczy, ze nie mam nic do powiedzenia, ze jestem brzydki itp. Zakochalem sie w jednej dziewczynie, pomimo ze wczesniej bylem w zwiazku poltorej roku to i tak boje sie do niej"zarwac" poniewaz boje sie ze uwaza ze jestem niefajny albo nudny, brzydki i tylko zrujnuje jej opinie ;o Az sam w siebie nie wierze. A z rodzicami jest tak, ze co by sie nie stalo to i tak dra sie i wgl mozna powiedziec ze codziennie jest z nimi jakas klotnia, nie rozumieja ze moge.miec jakies problemy i ze wiem ze nauka jest wazna, tylko oczywiscie musza truc...Ze nic nie rozumiem, ze mam sie uczyc wtedy kiedy oni chca, a nie kiedy ja. No paranoja. 2 tygodnie temu bylem raz na truskawkach i zarobilem 60 zl , potem chcialem isc ale w tygodniu szkola a w weekend nie chcialo sie kumplom poniewaz w sobote wieczorwm mielismy ognisko u kolazanki, a juz w ten weekend co byl, dzwonilem do tego goscia od truskawek, a on powiedzial ze juz sa male i ze sie nie oplaca. No to trudno. Ale gdy rodzice uslyszeli ze jeden kolaga pracuje gdzies tam w magazynie bo mu jego szkola zalatwila to oczywiscie wysylaja mnie do roboty i wyzywaja od nierobow. Nie to zebym nie chci pracowac, po proatu dla ludzi w moim wieku tej pracy nie ma... Ale gdy im to mowie nie rozumieja i maja wielkie pretensje. I dzisiaj juz nie wytrzymalem. Powiedzialem im o wszystkim ze to ich wina ze bylem ponizany, ze to przez nich to wszystko. A mama tylko mnie wysmiala i powiedziala ze jestem psychiczny, ze to przeze mnie wszystko, a ona latala po szkolach i klocila sie dla mnie wiec jak moge.miec czrlnosc jeszcze tak do niej mowic(lagodna wersja tego co wykrzyczala) Nie wytrzymalem i nazwalem ja szmata, to oczywiscue tata pantoflarz, ktory jest w miare dobry, ale mama go kontroluje jak chce podlecial i malo mi nie za**bal. Oczywiscue kara i wyzywanie od pasozytow i bachorow wstretnych, niewdziecznych dzieciakow i wql. Az sie poplakalem, mialem mysli samobojcze, ale w ostatecznosci chcialem sie skierowac do psychiatry, ale gdy zobaczylem ile sie czeka na wizyte wyladowalem tutaj. Nie wiem co robic zeby poprawic chociaz swoja samoocene. Prosze o pomoc. Z gory przepraszam za literowki, pisze na telwfonie poniewaz komputer mi zabrano.
Chyba mam chorobe psychiczna+ niska samoocena
Zasady na forum