Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Nie dopełnienie obowiązku przeprowadzenia pełnego badania.

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 05-22-2012, 22:12
    Nie zarejestrowany
    Szczere wyrazy współczucia......poszuka Pani prawnika na pewno Pani wygra.
  • 05-09-2012, 20:29
    Nie zarejestrowany
    Oczywiście rączka rączkę myje, więc nie ma co liczyć na odpowiedź
  • 05-04-2012, 21:02
    Nie zarejestrowany

    Nie dopełnienie obowiązku przeprowadzenia pełnego badania.

    Witam.
    Niedawno w wyniku nie dopełnienia obowiązku pełnego badania zmarła moja córeczka. W związku z tym zostało wszczęte dochodzenie. Będę oskarżycielem posiłkowym i bardzo się tego obawiam. Wiem, że oskarżona będzie się bardzo bronić, ponieważ to poważny zarzut. Proszę o radę, co mogę jej zarzucić, jakie pytania w trakcie procesu mogę jej zadać. Opisuję całą sytuację.
    Moja córeczka o godzinie 20:00 dostała pierwsza gorączkę 38 stopni. Podałam jej syropek na zbicie gorączki, ale mniejszą dawkę niż jest zalecana. Córeczka zasnęła, a kiedy obudziła się około godziny 22:00 gorączka sięgała 40 stopni, wtedy podałam jej czopek. Gorączka szybko spadła, a córeczka znów zasnęła. Ponownie obudziła się około 24:00. Wymiotowała i znów miała 40 stopni gorączki, ponownie podała czopek który zbił gorączkę i malutka zasnęła. Około 3 godziny obudziła się z 40-sto stopniową gorączką, podałam jej czopek i wtedy zdecydowałam się wezwać pogotowie, gdyż gorączka nie spadała. Zadzwoniłam pod 112, dodzwoniłam się do straży, powiedzieli bym wybrała numer 999. Tak zrobiłam, dodzwoniłam się do placówki oddalonej o 30km od mojego miejsca zamieszkania. Powiedzieli bym zadzwoniła do innej placówki, gdyż to nie ich rejon i podali mi numer telefonu pod który powinnam zadzwonić. Gdy się tam dodzwoniłam i opisałam objawy (gorączka 40 stopni, wymioty, biegunka i drgawki, oraz to że malutka nie kontaktuje) powiedzieli żebym zadzwoniła do tej placówki do której dzwoniłam uprzednio. Stwierdziłam, że to są kpiny i zawiozłam córeczkę własnym samochodem do Szpitala. Czy dyspozytor nie miał obowiązku wysłać karetki jeżeli gorączka 40 stopni nie spadała, pojawiły się wymioty, drgawki i dziecko nie kontaktowało?
    Na terenie szpitala byłam około 4:30, niestety długo błądziłam i SOR odnalazłam około godziny 5:00. Lekarz który tam był skierował nas do małego, żółtego budynku. Ponieważ była wczesna pora i wokoło panował mrok wszystkie budynki wyglądały na szare. Znów traciliśmy cenny czas, próbując odszukać ten budynek. Czy nie powinien nas tam ktoś zaprowadzić? W końcu udało nam się odnaleźć ten budynek. Nim nas przyjęto było spisywanie danych. W końcu zostaliśmy przyjęcie przez doktorkę. Po zebraniu wywiadu kazała nam rozebrać córeczkę. Gdy zaczęłam rozbierać ją do naga powiedziała, że nie ma takiej potrzeby, wystarczy bym odpięła na tyle body, żeby mogła zobaczyć brzuszek. Dotknęła brzuszka a następnie włożyła patyczek do jej buzi. Rozwarła jej buzię na około 1cm i stwierdziła, że jest zaczerwienienie, ale może to być spowodowane wymiotami. Uznała, że to Rota wirus. Powiedziała, żebym podała jej wodę i póki pije, jest ok, ale jeżeli przestanie lub nie przejdzie jej do wieczora mamy przyjechać na oddział Pediatryczny. Zapytałam "co mam robić? Przecież gorączka nie spada." Zaleciła zimne okłady i odesłał nas do domu, na karteczce przepisała Smecte i jakieś lekarstwo. Wróciliśmy do domu, gdzie zaraz przebrałam swoja córeczkę i zauważyłam duże sińce na jej nóżkach i drobne krostki na brzuszku. Zadzwoniłam do Szpitala, jednak nikt nie odebrał, dlatego postanowiłam zadzwonić do Pani doktor która nas przyjmowała. Powiedziałam, że pojawiły się ogromne sińce, na co ona odpowiedziała "jedźcie do Szpitala żeby to sprawdzić. Na SOR-ze byliśmy około 7:00. Znów było spisywanie danych. Zapytali nas czy wiemy gdzie jest oddział Pediatryczny. Niestety nie wiedzieliśmy, dlatego kazali nam czekać, gdyż osoba która była za nami w kolejce też wybierała się na ten oddział ze swoim dzieckiem. Była to kobieta z synkiem która też nie wiedziała gdzie jest ten oddział. Czy nie powinni nas do niego zaprowadzić? Poszliśmy sami i błądziliśmy chwilę, nieświadomi, że czas działa na naszą niekorzyść. Kiedy trafiliśmy na miejsce było już za późno, była w stanie bardzo ciężkim. A dwie godziny wcześniej została wypisana w stanie dobrym. Gdyby Pani doktor, która przyjmowała nas o 5 rano dokonała pełnego badania zauważyłaby wybroczyny, gdyż pierwsza lekko różowa na około 1 cm była pod kolankiem już o 3 godzinie. Niestety ja nie byłam świadoma, że to wybroczyna spowodowana sepsą. Uznałam, że to otarcie czy też że coś się jej tam odbiło. Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z takim zakażeniem.
    Proszę o opinię, gdzie są niedociągnięcia ze strony lekarzy czy dyspozytorów?

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37