Post a reply to the thread: uratowac zwiazek... terapia?
Kliknij tutaj, aby sie zalogowac
Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12
Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)
Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy
Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].
Teraz podreperujemy trochę męskie ego, czyli jak to widzi facet: Osobiście zawsze uważałem że facetami zawsze rządzą proste zasady (jesteśmy mało skomplikowanym mechanizmem) Tu, kiedy jeden z nas widzi w swoim życiu taką sytuację, ma ochotę potencjalnego rywala wręcz rozszarpać (o ewolucji już nie wspominam). Dlaczego rywala - nie od dziś mawia się że przyjaźń damsko- męska nie istnieje (woli ścisłości: istnieje bardzo rzadko i przy zachowaniu określonych zasad, ale tym może kiedyś). Dla faceta każdy taki 'dobry znajomy' naszej partnerki jest potencjalnym zagrożeniem. I nie ma się co temu dziwić, statystycznie większość kobiecych zdrad, to właśnie zdrady z takimi 'dobrymi znajomymi'. Czyli jakby nie było, nawet tak prosty mechanizm jak facet jest w stanie takie zagrożenie zobaczyć (choć mógłbym też wysnuć tezę, że tylko tak prosty mechanizm jak facet jest w stanie to zagrożenie dostrzec). Wiele razy przychodziły do mnie znajome i pytały 'co robić?' - czasami po moich ostrzeżeniach, które oczywiście zostały zignorowane, wracały z płaczem kiedy było już za późno. Nie mamy na to wpływu, ale tacy już wszyscy jesteśmy.
On nie zapomni o przeszłości. Jak często zwyklem mawiać - większość konfliktów międzyludzkich bierze się z różnego sposobu definiowania tych samych zjawisk. Jest wiele par w podobnych sytuacjach. Facet przeważnie jak widzi iż jego partnerka jest zaabsorbowana kimś innym, odczuwa zazdrość - czasami w większym, a czasami w mniejszym stopniu, ale zawsze jakąś. Tak jesteśmy uwarunkowani ewolucyjnie. Gdy do tego parterka stara się to ukryć, obawy wzrastają i przybierają wręcz formę realnego zagrożenia (oczywiście cały czas pisze tu o typowo męskim sposobie postrzegania). Tak jesteśmy uwarunkowani społecznie. Szansy na przyszłość tego związku nie widzę, bo to co było co jakiś czas da znać o sobie i przy każdej okazji będziecie wywlekac ją podczas sporu. Teraz druga strona medalu. Wbrew tego co można znaleźć w bajkach - kobiety nie potrafią być same. To że lepiej się dogadujesz się z facetami to też jest normalne (kolejne co mogę zwalić na ewolucję). Kobieta po rozstaniu bądź utracie partnera bardzo szybko znajduje następnego (nie regula, lecz prawidłowość). Odczuwane negatywne emocje są przekształcone w zupełnie nowe, pozytywne. Wynika to przede wszystkim z tego że kobiety bardziej emocjonalnie podchodzą do świata. Z dzisiejszej perspektywy ten związek jest dla Ciebie ważny, ale gdy stanie się tylko przeszłością, zamienisz go na inny - być może lepszy. Dlatego nie widzę sensu w próbach jego ratowania.
zraniony ja ci powiem tak... mam podobnie znam sie z dziewczyna 7 lat.. ona to samo sciemnia mi a rok jestemy razem powyzej roku... i ja nie wyrabia mprzez nia.. tez ciagle cos kreci ze sie spotkamy itp.. a dla mnei czasu nei ma... sie zastanawiam czy wy kobiety jestescie az tak glupie??? najlepiej dac sobie z wami spokoj... TEGO KIATU TO POL SWIATU a 3/4 nic nie warte
zraniony
uratowac zwiazek... terapia? Witam, mam 20 lat, moj chlopak 24, jestesmy ze soba 4 lata. Zaczne od tego ze ciagle sie kłócimy, nie dogadujemy sie. Wiem ze to jest spowodowane moimi klamstwami, bardzo go ranilam swoim zachowaniem, przestal mi ufac. Spotykalam sie z innymi chlopakami, do niczego nie doszlo ale go to bardzo bolalo,a ja w zywe oczy klamalam. Ja poprostu dobrze sie dogaduje z chlopakami, lepiej niz z kolezankami. Wszystko sie zmienilo kiedy pierwsze klamstwo wyszlo na jaw jakies 3 lata temu, spotykalam sie z Arturem kolega, bardzo dobrze sie z nim dogadywalam, a Kuba(moj chlopak)byl i jest o mnie bardzo zazdrosny i nie pozwalal mi sie z nim spotykac. A pozniej bylo milion takich sytuacji z mojej strony. Kuba wiele razy plakal przezemnie, wiem ze to byl cios prosto w serce. i zaczelo sie sprawdzanie telefonu, komputera, klotnie, czasem emocje byly tak duze ze przeszlo do rekoczynow z mojej i jego strony.Kuba mnie bardzo kocha, ale ta jego chorobliwa zazdrosc wytraca mnie z rownowagi, czesto robymy sobie na zlosc. Zmienilam sie i jestem z nim calkowice szczera we wszystkim, ale to i tak nie pomaga on nie moze zapomniec o przeszlosci, ciagle mi wypomina co kiedys bylo. Cos sie zmienilo w jego psychice czesto mowi ze nie potrafi o tym zapomniec, ze mi nie ufa.Jezeli chodzi o sex, to moge powiedziec ze prawie wogole go nie ma, a jezeli jest to raczej traktowany jest przedmiotowo, szybki numerek i tyle.Juz mam dosyc tych klotni my nie potrafimy sie dogadac, ten zwiazek jest zraniony, ale bardzo sie kochamy. Jestem juz zmeczona, co zrobic zeby zapomnial o przeszlosci? Nie chce go stracic, nie wiem co robic, mysle ze moze jakas terapia, ale sama nie wiem. Co moze nam pomoc ... prosze o jakies rady
uratowac zwiazek... terapia?
Zasady na forum