Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Jak poradzić sobie ze świadomością utraconych szans.

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 05-29-2018, 17:10
    Nikt

    Ja straciłem wszytko i idę się wieszać

    Pisze bo mam podobne myślenie o swojej sytuacji. Gorzej bo mam ponad 30 lat sporo materialnych rzeczy otaczających mnie, rodzinę która kocha i niestety jest przyczyną tez moich problemów. Będę pisał nieco chaotycznie. Od początku. Możliwe ze wszystko bylo zemna ok choć niechciany przez ojca bo ideał rodziny 2 plus 2 było jego wyznacznikiem. Czyli łatwo się domyślić ze jestem 3. Po jakieś przerwie od rodzeństwa 6, 7 lat. Niby zdolny ale jakby Zostawiony sam sobie. Ojciec wyjeżdżał matka pracowała brat maltretowal a babcia Katowała religia. Suma tego wszystkiego stałem się słabym człowiekiem który klepany po ramieniu w przekonaniu wszystkich ze dam sobie radę, bez żadnych konkretnych wartości przekazywanych przez kogo kolwiek. W religie Boga zacząłem wątpić i w końcu wierzyć. W to że jestem inteligentny czy mądry również po tym jak matmę która tak lubiłem zapomniałem raptem rok po maturze. Bylem ignorantem poza tym Katowała w szkole nie lubiany za swoją głupotę poczucia bycia lepSzymon od wszystkich. Bylem przemondrzały. Teraz jestem tak chory ze nawet nie jestem w stanie się uczyć pracować ufać ludziom o terapii czy lekach juz nie ma co mowić. Czy byłem zdolny właśnie chyba tak i to stało się moim przekleństwem bo mogłem mieć wspaniale życie a skonczyłem leżąc i Trzęsacz się nie mogąc podjąć choć by decyzji o zakupie śniadania umieram poprostu i niechce tak cierpieć. Jestem słaby nic mnie nie cieszy nie pamiętam chocby co robiłem dobrego w życiu goniec odkładałem wszystko na później w końcu przestałem panować nawet nad własnym ciałem. Prawdopodobnie mam uszkodzony mózg do tego stopnia ze nie zdołam go pozbierać juz nigdy a moja rodzina cierpi patrząc na mnie nie chce jej więcej tego robić. Wiem ze będą cierpieć po mojej stracie ale ja cierpię juz dak długo ze sam tego niechce. Pomagała mi partnerka ale po 13 latach pomocy dla niej zbudowałem jej fundamenty do tego by stała się silna niezależna i mnie zostawiła. Przez całe zycie słuchałem jaki jestem zdolny a po tem jak ujrzałem co trzeba robić by to naprawdę rozwinąć i mieć coś z tego zorientowałem się ze juz jest za późno a między czasie uszkadzałem sobie głowę i próbowałem walczyć z lekami i przeszłością paląc trawę w zastraszajacych ilościach. Mam nadzieje że wybacza mi i sobie wszyscy bliscy. Może to i ich wina ale przecież człowiek nie bóg żeby opanować 3 dzieci rachunki i własne ego, problemy. Jako młody człowiek zacząłem palić papierosy kolejna ucieczka od problemów sposób na pozbycie się problemów i stresu. Nie mogę tego prze żałować. Ze nikt nie był wstanie mnie z tego wyciągnąć myślałem ze posiadałem wszystkie rozumy i wiem co robię a z czasem genialnie ułorze sobie życie. Gramatyki nigdy się nie nauczyłem bo nikt jako dziecku mi w tym nie pomógł. Do tego nerwowy ojciec, cukier tylko w diecie spowodował ADHD brak możliwości koncentracji chodzby na jakąś dłuższą chwilę. Problemy nawarstwiały się tak długo. Gdy zdobywałem z czasem świadomość tego co w życiu mnie spotykalo i z czym walczę zaminst mieć odpowiedni rozwoj i dziś walczyć z codziennością jako czlowiek o jakiś warunkach. Jestem wrakiem, tonący. Sięgnąłem juz kilka razy dna ale tym razem już niechce się odbijać juz pogodziłem sie. Życie jest dla twarudych ludzi mamy je tylko jedno. Ja je przegrałem i nie godze się na życie z chorobą każdego dnia patrząc w lustro widzę jak wielkią porażka się stałem jak wile straciłem i że nie ma szans na odbudowanie tego postaram się w chwili śmierci myśleć o czymś przyjemnym czymś co było tylko moje choć szukam tego juz od wielu lat i nie widzę ani kropli łez szczęścia szczerych z tego co robiłem w życiu wszystko było na pokaz. Kiedyś cieszyła mnie szczęśliwa rodzina ale to wszystko i tak przemija. Bul zostaje do końca.
  • 05-13-2018, 23:28
    Nie zarejestrowany
    Czy możecie państwo ten post skasować przez nie uwagę zawarłem w nim mnóstwo prywatnych informacji lub chociaż zmienić nick
  • 05-13-2018, 23:10
    Mateusz.

    Jak poradzić sobie ze świadomością utraconych szans.

    Cóż nie wiem od czego zacząć jest to dość długa historia. Aby całościowo przedstawić sytuacje muszę opisać skróconą historie moich 2 ostatnich lat. Byłem młodym ambitnym człowiekiem pochłoniętym pracą: pisałem wiersze, opowiadania, czytałem przynajmniej pół książki dziennie. Przeważnie były to książki naukowe. natenczas byłem w klasie maturalnej. Postanowiłem wziąć sobie rok przerwy w nauce by mieć więcej czasu na swoje zainteresowania. Jeszcze w wakacje zacząłem grac w gry mmo. Powodem był impuls: Pewna bardzo krępująca sytuacja. Resztę wakacji grałem Lecz poszedłem na studia (matematykę) gdyż mnie interesowała. Po jakimś czasie studia te okazały się zbyt trudne. Wykłady z Analizy Matematycznej tyleż ciekawe okazały się co po pewnym czasie niezwykle trudne. Im czułem sie gorzej tym więcej czasu pochłaniała mi gra. W końcu frustracje sięgnęły zenitu postanowiłem studia rzucić(gdyż w sumie to wcześniej planowałem - szedłem tak z ciekawości). Zbiegło się to w czasie z moimi problemami zdrowotnymi: nieustającym bólem brzucha i dusznościami(to zabawne ale w tamtym okresie myślałem że umieram gdyż minął rok rzucenia przeze mnie palenia) Gra zajmowała mi jakieś sześć godzin. resztę czasu pochłonął youtube. Dalej próbowałem pisać swoje utwory , niestety wymagało to coraz więcej pracy i stawało sie coraz bardziej frustrujące. Miałem coraz większe problemy z koncentracją. Oczywiście wtedy nie tego zauważałem , czytałem książki bez zrozumienia tylko dlatego iż kiedyś sprawiało mi to radość. Robiłem wszystko mechanicznie. jednocześnie czułem się coraz gorzej. W końcu zniknęły u mnie wszelkie myśli, plany zainteresowania, można powiedzieć iż osiągnąłem stan wegetacji. W czasie tym rówież stan ten pogłębiał ból brzucha który stawiał się tym silniejszy gdy wychodziłem z domu(więc nie wychodziłem z domu). I tak upłynęło mnóstwo czasu - 9 miesięcy. Potem, poszedłem na studia walcząc z bólem. Miałem problemy z nauką gdyż dany materiał bardziej oglądałem niż rozumiałem. nie mogłem nic z tego zapamiętać. Jako że były to studia Informatyczne,a programowaniem zajmuje się od 12 roku życia I semestr zaliczyłem, resztę przedmiotów dzięki życzliwości wykładowców jakoś zaliczyłem za 3-cią poprawką. Wymagało to ode mnie wielkiego wysiłku gdyż ból mimo konsultacji z lekarzami nie ustawał - okropnie męczyłem się chodząc na wykłady i ćwiczenia. W pewnym momencie dotarło do mnie iż wszystkie te rzeczy które tak uwielbiałem już nie istnieją. mam problemy z wyrażaniem własnych myśli z myśleniem w ogóle. Odciąłem się więc rzeczy które już stały się dla mnie swego rodzaju uzależnieniem przeglądanie stron oglądanie filmików(ze statystyk Google My Activity około 9 h dzienne)(powód absolutnej niezdolności do koncentracji, a to było powodem trudności z uczeniem się oraz zapamiętywaniem) Płakałem długo - 3 tygodnie. Nie myślałem jasno. Zdałem sobie z tego sprawę. Zacząłem każdą swoją myśl dzień po dniu zapisywać. W końcu dotarło do mnie iż mój obraz siebie jest już dawno nieaktualny. Powoli zdawałem sobie sprawę z kolejnych swoich trudności. W międzyczasie miałem trudność z nauczeniem się dość z mojej obecnej perspektywy prostego materiału z fizyki. Czytałem więc bardzo proste książki - dla dzieci, starając się odtworzyć potem każdą stronę w pamięci( czytałem każdą po 10 razy ). Ale po kilku dniach moja koncentracja była na tyle ok iż "trudny" egzamin zaliczyłem po 20 min nauki. Tak od dwóch miesięcy pracuje nad sobą, pisze pamiętnik - analizuje go; staram się pokonać te problemy i wszystko wskazuje na to iż dam sobie rade. udało mi się wyrobić w sobie nawyk iż żadnej rzeczy nie robię bez zastanowienia - "kompulsywnie" np: zamiast po obudzeniu się przeglądać youtuba. pięć minut zastanawiam co by było dla mnie w tym momencie najlepsze, idę robię śniadanie, po czym zabieram się do pracy. jest jednak jedna rzecz z którą nie mogę sobie dać rady: świadomość tego iż dwa lata(ogrom czasu 3% mojego życia; gdybym się nie opamiętał, to mogłoby potrać 5 razy tyle z 10 lat) spędziłem absolutnie na niczym. mam 21 lat., chciałem się rozwijać a mój zasób wiedzy z przed matury wyłącznie się skurczył. obecne studia nie rozwijają mnie - nie czuje do nich motywacji a jednocześnie przeraża mnie wizja reszty zmarnowanej przyszłości. (nie chce wykonywać zawodu programisty) Czuje się stary. te myśli wciąż co jakiś czas powracają - sprawiają iż odczuwam dyskomfort.

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127