Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: zwykła depresja, a może coś innego?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 12-17-2017, 22:41
    synapsa
    Pomocy szuka się u lekarza.W Twoim przypadku -lekarza psychiatry.Jak najszybciej.
    Pozdrawiam.
  • 11-24-2017, 19:37
    Nie zarejestrowany

    zwykła depresja, a może coś innego?

    Dzień dobry wszystkim, którzy czytają ten post.

    Mam 22 lata, wkrótce 23 i od około 9 lat borykam się z problemem, którego nie potrafię zrozumieć, ani sobie z nim poradzić. Nie jestem pewna też co może być przyczyną.
    Zacznę od faktu, że od około 9 lat systematycznie mam myśli samobójcze. Przeważnie raz w miesiącu dopada mnie silne uczucie beznadziejności. Jestem przekonana wtedy, że jestem do niczego, nic mi w życiu nie wychodzi, że jak się zabiję to problem sam zniknie, a nikomu i tak nie będzie szkoda, bo kto miałby płakać nad kimś tak beznadziejnym jak ja.
    Tego typu myślenie zaczęło się u mnie w okresie gimnazjum. Nie wiem dokładnie dlaczego tak się stało, wtedy wydawało mi się, że przyczyną może być brak przyjaciół. Nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem nowych znajomości, jednak jestem zupełnie beznadziejna w ich rozwijaniu i utrzymywaniu. Miałam wtedy jedną koleżankę, która jak po pewnym czasie się okazało, obgadywała mnie za moimi plecami. Wygadywała takie rzeczy, że szczęka opada, choć nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia, bo skoro i tak nie mam znajomych, to przecież nie mogę ich stracić. Moje depresyjne stany w połączeniu z myślami samobójczymi spowodowały, że w efekcie zaczęłam się ciąć. Uważałam, że to w żadnym stopniu nie jest problem, tak długo jak utrzymam dobre wyniki w szkole i nie zaprzepaszczę sobie szansy na pójście do dobrego liceum. Udało mi się skończyć gimnazjum z wyśmienitymi wynikami i pójść do jednego z najlepszych liceów w moim mieście. Myślałam, że moje problemy się skończą, w końcu nowa szkoła, nowi ludzie, jestem na drodze do spełnienia marzeń o karierze jako architekt. Jednak się myliłam. Poszłam do liceum i zaczęły się problemy z nauką. Spotęgowało to moje poczucie, że jestem beznadziejna. Zaczęło się unikanie szkoły, o mało nie zawaliłam pierwszego roku. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Przez część miesiąca jestem całkowicie w porządku, nic się nie dzieje, czuję się znakomicie, a za chwilę dołek tak wielki, że nie jestem w stanie zrobić nic innego jak tylko myśleć o samobójstwie. Gdy rodzice po jednym z zebrań zorientowali się, że wagaruję, a moje oceny są bardzo złe postanowili ze mną o tym porozmawiać. Nie chciałam i bałam się mówić całą prawdę, bo od zawsze byłam "idealnym dzieckiem"... dobrze się uczyłam, poszłam do bardzo dobrej szkoły, pomagałam w domu, nie było ze mną żadnych problemów. Postanowiłam więc powiedzieć część prawdy, że nie radzę sobie z natłokiem obowiązków i nie rozumiem co nauczyciel do mnie mówi. Wytłumaczyłam nieobecności w szkole lękiem przed złymi ocenami. Poszłam na zajęcia dodatkowe i sytuacja z ocenami poprawiła się do końca liceum. Nie było więcej wagarowania, ani złych ocen. Nie zmieniło to jednak problemu z myślami samobójczymi, więc samookaleczenie trwało w najlepsze. I z każdym miesiącem stawało się coraz gorzej. Okaleczałam się coraz mocniej. Doszło do momentu, że moje rany były na tyle głębokie, że zwykłe plastry nie wystarczały, musiałam kupować specjalne plastry z jakiegoś tworzywa, bo to była jedyna rzecz, która zatrzymywała rany od samoistnego otwierania się przy każdym ruchu. Wtedy zorientowałam się, że tak nie może być. Blizny też nie dawały mi spokoju, bo wyglądają beznadziejnie i strasznie szpecą moje ciało. Po długiej walce z samą sobą zdecydowałam się udać do psychologa w szkole. Bardzo trudno było mi wydusić z siebie co jest problemem. Ostatecznie psycholog w żadnym stopniu nie zareagowała. Zostałam z problemem sama. Z czasem moja mama zrobiła się podejrzliwa, bo zawsze nosiłam bluzki z długimi rękawami, bluzy, nigdy nie odsłaniałam ramion, nawet przy 30 stopniowym upale latem. Po jakimś czasie przycisnęła mnie i odkryła mój trwający około 4 lata sekret. Chciała wiedzieć dlaczego, a ja nie potrafiłam jej powiedzieć. Mówiłam, że dlatego, że nie mam znajomych, jestem gruba (byłam na skraju nadwagi), że mnie ludzie obgadują. Ale mówiąc to, sama dobrze wiedziałam, że żadna z wymienionych rzeczy nie jest prawdziwą przyczyną. Wiedziałam, że to nie jest przyczyną, ale nie wiedziałam co jest. A gdy mówiłam, że nie wiem, mama dalej oczekiwała prawdziwej odpowiedzi, więc coś trzeba było powiedzieć. To było w 3 klasie. Od tamtego czasu przestałam się ciąć, bo nie chcę zostać znowu nakryta. Myśli samobójcze jednak zostały. Skończyłam liceum, dostałam się na wymarzone studia. I dokładnie jak kilka lat wcześniej wierzyłam, że teraz sytuacja się poprawi. Na początku było trochę lepiej, jednak niedługo później zaczęłam mieć problemy ze snem. Tłumaczyłam sobie, że to przez natłok obowiązków i stres, więc nic z tym nie robiłam. Udało mi się wyjechać na pół roku do Stambułu w ramach wymiany studenckiej. Odcięłam się od wszystkiego co mogło stwarzać problem. Zdobyłam wielu świetnych znajomych, na uczelni szło mi znakomicie, zawsze miałam czas na pracę i przyjemności. W okresie tych 9 lat, to pół roku w Stambule uznaję, za najlepsze co mogło mi się przytrafić. Potoczyło się tak, że mam nawet chłopaka (choć obecnie jest to związek na odległość). Byłam naprawdę szczęśliwa, jednak stany depresyjne dalej pojawiały się systematycznie. Dało mi to wtedy dużo do myślenia. Nie było najmniejszego powodu, dla którego mogłabym wpadać w dołek. Mogłam mieć znakomite 2 tygodnie i w przeciągu pół godziny wpaść w depresję i myśli samobójcze. Mój chłopak zapytał mnie nawet kiedyś, czy przypadkiem nie jestem bipolarna, bo mam tak nagłe zmiany nastroju, że aż trudno zrozumieć. Dość dużo o tym myślałam, bo nienawidzę, tego że taka jestem, że w jednym momencie kocham swoje życie, a za chwilę chcę się zabić. Zorientowałam się, że za każdym razem gdy przychodzą myśli samobójcze, wkrótce przychodzi też okres. Zaczęłam patrzeć wstecz. I odkryłam, że problemy w gimnazjum zaczęły się jakiś czas po mojej pierwszej miesiączce, i że te wszystkie lata, kiedy się cięłam, dziwnym trafem zawsze działo się to w momencie gdy miesiączkowałam. Nie wiem czy to może mieć jakiekolwiek powiązanie.
    W ostatnim czasie doszedł również paniczny lęk przed ciążą. Nigdy nie chciałam mieć dzieci, z prostej przyczyny, że nie chcę przechodzić przez piekło ciąży i horror porodu. Wiem, że jestem jeszcze za młoda żeby o tym myśleć, jednak kiedyś w luźnej rozmowie z moim chłopakiem jakoś zeszło na temat. Nie rozmawialiśmy o planach na teraz, była to raczej luźna rozmowa o tym jak widzimy przyszłość, co byśmy chcieli itp. Powiedział wtedy, że kiedyś chciałby mieć dzieci. Dla mnie wiązało się to z faktem, że jeżeli nasz związek przetrwa, to pewnego dnia będzie oczekiwał ode mnie, że będziemy mieć dzieci. A jeśli nie on to inny partner, mąż… Dostałam coś jak ataku paniki. Zrobiło mi się niesłychanie zimno, pobledłam, dosłownie czułam jak cała krew ze mnie schodzi, zaczęłam się trząść, a serce zaczęło mi kołatać tak mocno, że aż bolało, w efekcie zemdlałam. Kolejne 2 dni byłam tak zestresowana, że wymiotowałam. Sytuacja powtórzyła się (tym razem nie zemdlałam na szczęście) tydzień temu gdy dowiedziałam się, że mój młodszy brat będzie miał dziecko.
    Odkąd zaczęłam podejrzewać, że okres może być przyczyną stanów depresyjnych i myśli samobójczych, za wszelką cenę chcę się go pozbyć. Zawsze chciałam się go pozbyć, ale teraz jestem jeszcze bardziej zdesperowana. Od jakiegoś czasu nie mam za bardzo apetytu, w efekcie przez ostatnie 3 miesiące schudłam 10kg. Ostatnio zaczęłam jeść jeszcze mniej, jest to jedzenie na zasadzie 1 banan dziennie lub jogurt dziennie. Nie jest to spowodowane chęcią odchudzania. Zwyczajnie nie mogę patrzeć na jedzenie, a ponadto, gdzieś w tyle głowy siedzi myśl, że jest szansa, że przez to mogę pozbyć się okresu, chociażby na jakiś czas.
    Nie rozumiem czemu tak się dzieje. Nie znam dokładnej przyczyny i nie wiem jak temu wszystkiemu zaradzić. Nie wiem gdzie szukać pomocy, a boję się rozmawiać o tym w cztery oczy.
    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37