Hmm, czyżby następna introwertyczka, która myśli, że jest nienormalna..? Jakiś wysyp ostatnio...
Droga założycielko tematu, jesteś jaka jesteś, i ważne jest tylko to, byś akceptowała siebie i przestała się przejmować tym, co myślą inni. Oni mają cię gdzieś (mam na myśli osoby obce czy "niezaprzyjaźnione"), mają własne problemy i kompleksy, i nie interesują ich twoje, jak i twoje życie czy obawy. Bądź sobą - mów co myślisz, co czujesz, jakbyś rozmawiała ze swoimi klonami. Inni albo cię polubią taką, wówczas zyskasz grono oddanych przyjaciół, którzy dostrzegą jaka jesteś naprawdę i będą chcieli wiedzieć o tobie więcej i więcej, albo nie i koniec świata nie nastąpi.
Jesteś teraz w takim okresie, kiedy jest się mocno wrażliwym i wszystko wydaje się być bardzo ważne, wszystko silnie oddziałuje na psychikę, wszystko mocno się przeżywa. Ale to minie, im będziesz starsza tym mniej się będziesz wszystkim przejmowała i staniesz się mocniejsza psychicznie. Tak się dzieje zawsze, gdy dorastasz, zawsze. Z czasem będzie lepiej, serio. No ale co teraz? Jak pisałam - poczucie wartości bierze się z wewnątrz - póki wewnętrznie trzęsiesz się jak galareta i nie jesteś w stanie zachowywać się na luzie, naturalnie, tak jakbyś się zachowywała w otoczeniu przyjaciół, to nikt cię nie będzie postrzegał inaczej niż aspołeczną, zamknięta w sobie dziwaczną osóbkę. Otwórz się, czyli miej gdzieś to, co inni myślą - mów, co czujesz, co myślisz, gdy chcesz skomentować coś, co ktoś powiedział, to zrób to! Gdy coś od kogoś chcesz, powiedz mu to patrząc w oczy spokojnym, głośnym (nie jak myszka) głosem. Gdy coś ci się nie podoba, stanowczo ale kulturalnie zaprotestuj. Śmiej się radośnie z żartów, patrz ludziom w oczy. Miej własne zdanie. Śmiej się z siebie i swoich wad, ze swojej inności, aspołeczności!!! Wyrażaj uczucia, gdy np. ktoś cię spyta, czy idziesz na imprezę, to powiedz szczerze "Raczej nie, bardzo mnie stresują takie miejsca, nie umiem tańczyć i czuję się jak społeczna kaleka, więc pewnie będę podpierała ściany i próbowała zlać się z tapetą". Niech inni wiedzą, co czujesz, bardziej cię wtedy polubią i zrozumieją, może będą chcieli pomóc i zaoferują wsparcie, nigdy nie wiadomo. A może zaśmieją się, że jesteś dziwadłem, ale i tak w głowie będziesz im już dźwięczała jako pozytywna, zabawna osóbka, z którą miło zamienić parę słów. Ludzie unikają rzeczy, których nie rozumieją, więc spraw, aby cię rozumieli.
I ćwicz kontakty z ludźmi, na siłę - z czasem przestanie to być stresujące czy przykre. Uśmiechnij się do ekspedientki w sklepie, życz pani na poczcie miłego dnia, zapytaj klienta w sklepie, czy widział może gdzieś powiedzmy stoisko z artykułami dla zwierząt, w kawiarni zapytaj klienta, jaką pije kawę/je ciastko i czy jest dobre. Chcesz wyjść ze skorupy, to zacznij otwierać się na ludzi. Jak się ćwiczy słabe mięśnie, tak się ćwiczy słabą psychikę. Mów sobie w myślach np. - "Kocham siebie i mam w d**** co ty o mnie myślisz, będę nosiła moją ulubioną sukienkę w różowe pawiany z dumą, bo ją lubię. A jak cię ona śmieszy, to super, śmiej się do rozpuku, będę szczęśliwa, że poprawiłam ci dzień"
Ale pamiętaj - nie każdy będzie cię lubił, i ty też nie z każdym będziesz się czuła swobodnie i dobrze!!! Nadawanie na "tych samych falach" to często jak trafienie w Lotto. Znaleźć przyjaciela to jak wygrać główną nagrodę w konkursie, wielkie szczęście, które trafia się raz, a czasem wcale. Przy osobie, którą naprawdę polubisz, będziesz się czuła swobodnie od samego początku, tak jak z twoją aktualną przyjaciółką. Reszta ludzkości może wcale ci się nie podobać i choć tak pragniesz mieć z nią kontakty, "kumplować się", to może cię tylko rozczarować. Dlatego zachowuj się tak, jakbyś byłą w towarzystwie samych siebie, czyli osób, które znasz i lubisz. Ciesz się ze swoich żartów, słuchaj z uwagą swoich słów, szanuj siebie i nie przejmuj się innymi - z nimi jesteś rzadko, ze sobą cały czas, masz lubić siebie i dobrze się czuć ze sobą.
Aha, co do wyglądu - teraz myślisz, że to takie ważne, ale z czasem zauważysz, że ludzie zawierają głębokie przyjaźnie i związki na całe życie z osobami, które podobają im się przede wszystkim wewnętrznie, a nie zewnętrznie. Patrz, twoja przyjaciółka taka ładna, a wybrała ciebie, by się z tobą przyjaźnić, a nie jakąś miss szkoły. Nawet brzydcy ludzie wydają się piękni, gdy lubią siebie, są naturalni i się promiennie uśmiechają. Są wtedy 1000 razy ładniejsi niż pięknisie o naburmuszonych minach czy zadartym nosku. Piękno bierze się z wewnątrz - bądź radosna, szczęśliwa wewnątrz, a będziesz się wydawała ludziom wokół atrakcyjna. Naprawdę, właśnie tak to działa - gdy kogoś lubisz kompletnie przestajesz zwracać uwagę na jego wygląd, i choćby miał nos jak Gargamel i zeza, to nie będziesz tego dostrzegać, będziesz widzieć tylko fajną, wesołą, mądrą, przyjazną osobę z sympatyczną twarzą. Ludzie wolą towarzystwo osób mniej atrakcyjnych fizycznie, bo się czują przy nich swobodniej, nie jak ci gorsi. Zresztą większość osób nie jest zbyt piękna, każdy ma jakieś kompleksy, nawet te najładniejsze dziewczyny tuszują pryszcze i martwią się, że ktoś zauważy ich krzywe nogi. Po co się tym przejmować? Twój przyszły ukochany pokocha cię za odstające ucho i garbka na nosie, będzie wielbił twój krzywy uśmiech i zabawny sposób, w jaki się śmiejesz... Tak to już działa, najbardziej przejmujemy się tym, co jest tak naprawdę kompletnie nieistotne.
Poczytaj o introwertyzmie, czy cię dotyczy. Książka polecana przeze mnie już ze sto razy - "Ciszej proszę" Susan Cain, świetne studium ludzkiej psychiki i osobowości, czyta się jak dobry kryminał. Może zacznij chodzić na systematyczne (!!!) spotkania z psychologiem, mów mu na bieżąco, co cię gryzie, opisuj swoje sukcesu i porażki. Dobrze jest mówić głośno o swoich przeżyciach, troskach, stają się wtedy mniejsze. Albo tutaj
Ja chętnie poczytam.