Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Czy moja rodzina jest toksyczna?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 02-12-2017, 21:36
    stalker8
    nenienieneinienie... ja bym nawet motoroweru nie umiał obsłużyć. Telefonu, smartfonu nie umiem się nauczyć ani nie chcę xperia st26 - tylko słucham po drodze ang A2-B1 i to mnie chyba nawet uspokaja, potem chowam słuchawki, ale ostatnio mnie z nimi widzieli i się boję. Ten temat przepadnie, nikt mnie tu nie znajdzie, nikt z nich nie wie, że jest takie forum. Nawet nie wiem jak jest z ubezpieczeniem na takiej rencie-zasiłku, czy trzeba być w urzędzie pracy rejestrowanym, może nie - ma się status inwalidy, czy coś takiego... też nie chcę się dowiadywać. W tej chwili pomyślałem, jakby to było tak jeden dzień być całkiem sam, żeby nikt obok za ścianą; nie dość już, trzeba się kłaść. Przyznam się, że jeszcze parę minut jest, to bym wszedł na jakieś porno popatrzeć i posłuchać. Myślę, że ludzie mnie w końcu wykończą, nie wytrzymają ze mną, ani ja z nimi.
  • 02-12-2017, 21:30
    stalker8
    Na przykład jak wyjechałem z domu zimą 2003, nie wiedziałem, że mam kapcia w tylnym kole i przejechałem tak 30 km, aż pękła opona - i na takiej wróciłem. No taki jestem. Jak w bramę wjechałem tym maluchem i ojciec we mnie rzucił kawałkiem cegły - koło głowy przeleciała... co jeszcze...? Nie pamiętam. W ogóle nic o autach nie wiem. Ale ciężko mi się chodzi na moich stopach pokrzywionych i drobnych (40), lewa trochę mniejsza i bardziej krzywa, ale prawa już widzę, że też. I pięty - jak to w zzsk, ostatnio wyraźnie już.
    No i z tą dziewczyną... - seks, to w zasadzie ciąża, a chory upośledzony człowiek jak ja, nie może sobie na to pozwolić, no to wariuję. One takich nie chcą - to drugie forum pisze (też do mnie), żebym popamiętał: 300 tysięcy lat ewolucji i one gardzą słabymi - to jest normalne. A ja durny tego nie rozumiałem i zaczepiałem w internecie - w sumie cztery kobiety tak bardziej, a do kilku innych miałem jakieś odzywki.

    Jeszcze takie coś: (coś takiego) -
    - U mnie po wsi jeździ teki motorower na czterech kołach, wygląda jak samochód; to jest sprowadzone z Anglii chyba. I sobie starsi ludzie tym jeżdżą do miasta. Ale do Rzeszowa 120 km tym pewnie się nie dojedzie - granica mojego świata, zresztą chyba już się tam nie wybiorę, może kiedyś autobusem na jakąś komisję, albo nawet jeszcze badanie, ale to nikt mi chyba nie da, a pisałem, że rozumiem, że chciałbym w takim razie zapłacić, szkoda tych paru stów, ale skoro tak, i mnie boli, ale nikt mi nie da, więc nawet mniej się przejmuję. A w ogóle to chciałbym mieszkać gdzie indziej - tak samo jak w ogóle być kim innym, taki durny jestem. To by mnie nikt nie widział, czy jeżdżę na rowerze - no do miasta, jak się śnieg stopi, to do biedronki, apteki, na pocztę, albo do doktora po recepty - i tyle. Myślę, że jednak jeszcze tej wiosny będę mógł siadać na rower i jechać, a do pracy najlepiej by na piechotę niestety (nie jest daleko, ale choć czasem na rowerze (małym i dużym) to stopy mniej bolą i na butach zaoszczędzone - opony nawet tańsze). To jest tyle, o tym, tak. Jutrzejszy dzień się zbliża, kładę się zaraz. No niby tak, piekło.
  • 02-12-2017, 21:15
    stalker8
    Citroen C1, popatrzyłem na Allegro - bardzo ładne autko i takie małe, prawie jak maluch. Maluchem trochę jeździłem, na studia zaoczne, sporo razy, zostawiałem pod akademikami, bo po mieście bym nie umiał. :] Raz mi się zepsuły światła to jechałem na drogowych... Nie znam się na samochodach i nie będę, a pomyślałem przy tym, jak to może być mieć inaczej myślących rodziców niż moi i dojeżdżać do pracy i do dziewczyny, np. znalezionej w internecie, ale ja mam już 40 lat i andropauzę, to nie mogę chyba na nie patrzeć z żalu. Jak też chyba nienawidzę ludzi.

    Jak wyglądała moja ostatnia jazda samochodem, to pamiętam - nie zapomniałem. Jest w skrzynce wysłana
    do Pani Psycholog Wrocław. Listopad 2016, bodajże. A wcześniej... coś chyba latem raz i na wiosnę też raz, wjechałem kołem na pobocze, na zakręcie i zalałem jakieś czujniki, półprzytomny w chorobie. Ile razy bym nie wsiadł od lat, to tak to wygląda, czyli nawet na rowerze nie powinienem, bo też zaczepiłem o lusterko komuś. NOOoooo Koniec idzie na mnie.
    Jak mnie już zwolnią, albo sam zrezygnuję, to Wam napiszę jak niedawno z rowerem było, wskutek tego co odwalałem poniekąd, że się tak wyrażę nieelegancko. No i boję się chodzić do pracy, gdzie i tak nie byłem nigdy szanowany, ale... no właśnie np. dziś cały dzień siedzę bez ruchu.

    Może ktoś chciał mnie pognębić wpisem do tego tematu - ok. Ja ten wpis o mojej ostatniej jeździe samochodem mogę tu wkleić, tylko trochę się boję, ale już po mnie, to co mi zależy? Czy już się kłaść spać?

    Czyli nie jest taka mocno toksyczna ta moja rodzina - utrzymuje mnie wszak. Tak króciutko (pamiętacie - "króciutko" - miałem byłem do psychiatry opowiedzieć, jak tu coś wiosną zdaje się pisałem i zdjęcie swoje dałem) - króciutko więc:
    Albo tak: Każdy dzień to taka porażka, czasem jestem trochę spokojniejszy, coś sobie wezmę - jakieś repetytorium A2-B1, ale wszystko inne klapa... Lekarzy nienawidzę i boję się, państwa i ludzi, farmaceutyki - pamiętam jak źle czułem się po ketrelu, wszystko przepadło, nic się nie zrobi, wyrzuty sumienia, myśli żeby mieć jakieś kontakty z "upadłą kobietą", fantazja ostatnio, w praktyce nic nie znacząca, jakieś takie natrętne te myśli chyba, niechęć do wszystkiego, zwłaszcza pracy; odczuwam sm, a kręgosłup boli; Aclexa po prostu nie działa (piąta tabletka), dłonie lepiej, łokieć bo nie ćwiczę i staw ramienny, wszystko zbrzydło, chyba niektórzy starzy ludzie mogą mieć tak jak ja teraz, to jest uciążliwe dla otoczenia, ale ja niby nic nie robię, ruszam palcami, zaśmiecam forum tym spamem, przepraszam. Już trochę senny, tak że nie złość. I tak codziennie, tak przychodzę tutaj, w końcu może ktoś mi zablokuje; jest jeszcze drugie forum, też tam tak odwalam.
  • 02-12-2017, 13:47
    adrian9506
    Zapomniałem jeszcze dodać, że po wszystkich kłótniach, które kończą się zazwyczaj płaczem na następny dzień moja matka zachowuje się jakby nigdy nic.
    Ostatnia także wytknąłem jej, że zmusiła mnie do wybrania ekonomii, to ona się wyparła, że sam sobie wybrałem, a ona nic nie ingerowała, że jak ją mogę o to oskarżać.
    Na studiach dostaje liche stypendiów, które odkładam na samochód i od matki z wielką łaską trochę pieniędzy z pretensjami, że za dużo wydaje. Ona zawsze twierdzi, że ona cały tydzień utrzymałaby się za 25 zł. Każe mi się samemu utrzymywać, bo wszyscy studenci umieją sami się utrzymać i są zaradni, a ja "tylko wyciągasz od nas kasę; nie wykorzystujesz nas czasem?". Ja rozumiem, że w moim wieku należało by się samemu utrzymać, ale na tych studiach ledwie co czas znajduje by zająć się sobą, nauka i mi idzie jak krew z nosa, więc mój dzień wygląda od rana wykłady, po wykładach siedzenie nad stertą książek i uczenie się. Nie mam kompletnie czasu, by podjąć jakąkolwiek pracę dorywczą.
    Mam także zarobione własne pieniądze. Matka ma tylko pretensje, że nie chce się podzielić z nimi tymi pieniędzmi, bo im należy się za lata, które zmarnowali by mnie wychować "na człowieka".
  • 02-12-2017, 13:33
    adrian9506
    Dziękuję za Wasze posty. Przepraszam, że nie odpowiedziałem na nie, ale sesja na tych studiach całkowicie mnie pochłonęła.
    W moim życiu dalej pojawiają się problem z matką.
    Mam problem, by zrezygnować z tych studiów, bo matka tak na nie napiera, że nie mam chwili spokoju. Tylko ciągłe pytania, jak przygotowanie do sesji, ile egzaminów zaliczeń nie zdałeś, ucz się, nie leń się tylko jak nie masz co robić to zajmij się ekonomią. Ciągle powtarza, że obleje te studia, że jestem nikim, że jak byłem młodszy to wszyscy chcieli mnie zamknąć w szkole specjalnej, tylko ona starała bym "wyszedł na ludzi: i że powinienem być jej wdzięczny, bo żadna matka nie zrobiła by tyle dla swojego dziecka.
    Mój wujek, który jest tak samo toksyczny jak moja matka, kupił "mi" samochód z zaznaczeniem, że bez matki nie mogę go używać. Kupił samochód Citroen C1, gdy powiedziałem mu, że mi się nie podoba, to odparł, że jest to idealny samochód dla kobiety i studenta, a jak mi się nie podoba, to inni studenci jeżdżą rowerami i ja mam też. Za parę dni kiedy spotkaliśmy się z pewną rodziną ich syn, który skończył 18 lat i zdał prawko zapytał się mojego wujka jakie auto by se mógł kupić. Wtedy mój wujek polecił mu golfa V i zadeklarował, że nawet mu je załatwi. Jak zapytałem go dlaczego innym potrafi kupić lepsze auto, a mi citroena odparł, że dla mnie citroen jest idealny, bo na inne auto jestem za głupi, że zabije się. Doszedłem do wniosku, że sam muszę zakupić sobie samochód, bo na pomoc ze strony rodziny nie mam co liczyć. Kiedy moja matka dowiedziała się o tym, że chce kupić sobie samochód od razu wybuchła wielka awantura, że po co mi samochód, że wcale go nie potrzebuje, że dużo ludzi nie ma aut, więc po co mi. Jakąś godzinę temu zadzwonił wujek i zadeklarował matce, że jeżeli nie ucieszę się z tego auta to on się "wkurwi" i nic już więcej nie przywiezie i, że jak będę słuchał "rozkazów" rodziny to może pozwolą mi jechać gdzieś samemu w co szczerze wątpię.
    Kolejną rzeczą jest to, że gdy chcę jechać do dziewczyny to matka za wszelką cenę stara się mnie powstrzymać, tłumacząc, że mam się uczyć, a nie zajmować się dziewczyną, że na dziewczyny mam czas po studiach, jak będę miał ciepła posadkę w biurze. Kiedy zajmuje się tym co mnie interesuje ona od razu z krzykiem dlaczego nie zajmuję się ekonomią, że marnuje czas i przez to że robię "pierdoły" to będę nikim, a to co mnie interesuje będę sobie robił na emeryturze, a teraz mam zając się tym co jest ważne. Karze mi wracać o godzinie 22, bo jak o tej godzinie nie wrócę to wszyscy mnie zabiją, pobiją, a jak będę pobity i robił pod siebie to ona nie będzie się mną opiekowała tylko odda do hospicjum.
    Nie mogę żadnej własnej decyzji podjąć, bo jak sam zadecyduje to ona twierdzi, że to się źle skończy, że to się skończy na więzieniu, w sądzie. Że ona wie lepiej, bo ona wie co to jest prawdziwe życie, i wie czym się skończą podejmowane przez ze mnie decyzje. Jak już podejmę decyzję to tylko słyszę "rób co chcesz syneczku, ale pamiętaj, wspomnisz moje słowa i i tak na moje wyjdzie, ale rób co chcesz, ja już nie mam sił by Cię przekonywać. A jak dostaniesz się do więzienia to nie przyjdę nawet na widzenie, bo nie dość, że się muszę wstydzić, że mam nienormalnego syna, to jeszcze siedzącego w więzieniu".
    Jest mi bardzo ciężko uwolnić się spod jej jak i całej rodziny wpływów, bo każda próba kończy się płaczem, lamentem i jakim jestem najgorszym synem, że inne rodziny mają takich dobrych synów, a oni mają takiego gnoja. Że jak tylko spróbuję, żyć na własną rękę to już nie mam po co wracać.
  • 12-29-2016, 17:04
    stalker8
    Cytat Napisal Nie zarejestrowany Zobacz post
    Hahaha wiem że post już stary ale roszczenia mnie rozwaliły. Roszczenia o normalne życie? Też mi coś!
    A tak serio to masz rację. Czytam wątek bo też mam wątpliwości co do swojej rodziny. Mam już dość wiecznego pomagania i tego, że mnie mają w .. nosie. Wyprowadzam się jak najszybciej i jak najdalej! Juhuuu!

    No i dzięki, myślałam już, że to ja jestem nienormalna.
    Tak więc poglądy Susan Cain, która jak widzę w Google, od tamtej pory przytyła, obchodzą świat tyle, co moje pisanie tutaj.
    [SIZE=2]Żle zinterpretowałem. Życia normalnego=godnego, dla mnie nie będzie. Wyprowadzka... do domu chorych i starców, najwyżej; ostatnio widziałem w tv: jeden przyspawany do łóżka, obok jakiś aparat, drugi siedzi w kącie i się modli, trzeci - nie wiem co robił... Tak to wygląda - po przeprowadzce. Ponieważ z moim pisaniem działam tu komuś na nerwy. I nie mam jakiejś tam wyjątkowej osobowości intp, tylko braki intelektualne i ograniczenie fizyczne, które nie pozwalają mi
    nawiązać kontakt z ludźmi inny niż to co tu robię.
    Zmęczony, a nigdzie nie byłem - wyszedłem i zimno, a czuję w zatokach, że mnie coś bierze. I już bym się kładł spać, ale nie ma warunków. Przesiedzę do dwudziestej drugiej.] Argument o tym, że mi pomagają - nietrafiony przecież.[/SIZE
  • 12-28-2016, 21:00
    stalker8
    Ja stary, nie post - system wyświetlania daty nieprawidłowo interpretuje Pani. - Post jest z drugiego grudnia. Od tamtej pory tak się załatwiłem, że w tej chwili boli mnie żołądek i kręgosłup szyjny - od przedwczoraj, bo przedtem lędźwiowy i piersiowy. Ten ostatni może jutro zacznie, bo znowu próbowałem hantelek przez kilka chwil... No i Sirdalud. Trzeba było się lepiej najeść, a nie dzielić małą kromką z psem. ...Chociaż nie... - od paru dni już mnie boli po zażyciu. Aclexa, którego nie mem, jest od Majamilu słabsza, ale nie niszczy żołądka w taki sposób (a w jaki?).
    Moi rodzice są starzy. W te święta... burzliwa dyskusja, awantura, miałem pretensje, że głośno się zachowują i zepsułem spotkanie. Jestem no-lifem sprzed monitora i nie trzeba odgrzebywać tego tematu. - Niezdolny do samodzielnej egzystencji, tak uważam. Ledwo mogę chodzić - takie mam stopy, ale uspokaja mnie. ;] Spacer, to jest to, ale że mam też chyba nerwicę (?), to zapominam w jego trakcie choć przykucnąć i po powrocie - sztywny (zzsk) :] .
    Dziś nie najgorszy dzień (wtrącone).
    Tak więc to wiek czyni też moich rodziców takimi... hałaśliwymi. A pamiętam, że jednak zawsze stroniłem od nich, bo nie mogłem się skupić. Ale - na czym to ja się tak skupiam? - Przecież nie doskonalę się w niczym. Mam jakieś urojenia wielkościowe... - no właśnie ;/ ... - że chciałbym, ale co? Nadrabiać braki? Wyobrażać sobie, że dzięki temu stanę się - nie lepszy - atrakcyjniejszy! - Próżność, ot co.
    Inna sprawa - pracy intensywnej, czysto fizycznej, bym nie zniósł - np. sprzątać bite kilka godzin, także to powoduje pojawienie się zmęczenia, które nazywam neurologicznym, choć przecież to na ile aktywny jestem w ciągu dnia też się w tym zmęczeniu zawiera; mała ilość snu, niechęć do wstawania z krzesła.

    I chcę powiedzieć (napisać) jeszcze, że pamiętam co wypisywałem o Judaiźmie... mój stosunek do religii w ogóle... No i otrzymałem tutaj: Susan Cain. Ależ ona jest piękna - wspaniała. Stawy dziś trochę lepiej? Może się z nimi polepszy? I będę mógł robić jakąś gimnastykę - z którą pewnie natychmiast przesadzę. Nie mam zdolności by się uczyć; czuję, że już pamięć szwankuje, no i ten stres - przez pracę, ale i wszystko pozostałe; bo czas tak ucieka... Tyle, może bym się położył teraz. Pozdrawiam. Martwi mnie, że jak myślę o mojej pracy (na niepełny etat), to od razu wiem, że moi szefowie mieli by gdzieś jej "nieweryfikowalne opinie". Bo to tylko opinie, które mnie mogą się podobać, a komuś innemu nie.
  • 12-28-2016, 19:46
    Nie zarejestrowany

    Roszczenia księżniczki

    Cytat Napisal stalker8 Zobacz post
    I jeśli nie pohamuję swojego pisania tutaj, to będę miał okazję czytać takie przykre rzeczy, że nic miłego mnie już w życiu nie spotka, bo tylko przejawiam agresję i roszczenia.
    Hahaha wiem że post już stary ale roszczenia mnie rozwaliły. Roszczenia o normalne życie? Też mi coś!
    A tak serio to masz rację. Czytm wątek bo też mam wątpliwości co do swojej rodziny. Mam już dość wiecznego pomagania i tego, że mnie mają w .. nosie. Wyprowadzam się jak najszybciej i jak najdalej! Juhuuu!

    No i dzięki, muślałam już, że to ja jestem nienormalna.
  • 12-02-2016, 19:53
    stalker8
    I jeśli nie pohamuję swojego pisania tutaj, to będę miał okazję czytać takie przykre rzeczy, że nic miłego mnie już w życiu nie spotka, bo tylko przejawiam agresję i roszczenia.
  • 12-02-2016, 18:26
    stalker8

    ...odpiszę coś

    Toksyczna... no, ale przecież "rodzina" ma być święta... - a u pani psycholog, na stronie, jednak nie koniecznie... Trochę mnie to nurtuje.

    znajdź pracę (może być dorywcza, w weekendy, jakakolwiek)
    - rzuć studia (nie lubisz ich więc po co ci one, marnujesz czas, przecież nie będziesz wykonywał zawodu którego się tam uczysz)
    - wyprowadź się z domu
    - wynajmij pokój u kogoś albo z kimś (najlepiej, abyś miał własny pokój tylko do swojej dyspozycji)
    - zdaj na studia,
    Brakuje chyba tylko: "weź kredyt".
    A w ogóle to jak super się żyje młodym w naszym pięknym kraju: Internet w smartfonie, wi-fi za rogiem, dostęp do wiedzy na wyciągnięcie ręki...
  • 11-26-2016, 17:21
    Jaaa
    Więc po kolei:
    - znajdź pracę (może być dorywcza, w weekendy, jakakolwiek)
    - rzuć studia (nie lubisz ich więc po co ci one, marnujesz czas, przecież nie będziesz wykonywał zawodu którego się tam uczysz)
    - wyprowadź się z domu
    - wynajmij pokój u kogoś albo z kimś (najlepiej, abyś miał własny pokój tylko do swojej dyspozycji)
    - zdaj na studia, które cię interesują, albo idź do innej szkoły, w której będziesz robił to, co lubisz (np. studium fotografii, technikum zawodowe itp. - nieważne co, byleś chciał tam iść; możesz nawet olać szkołę i po prostu znaleźć pracę czy staż w miejscu, w którym chciałbyś pracować w przyszłości jako np. specjalista w danej dziedzinie)

    Jesteś tym, kim chcesz być - jak chcesz być nieukiem i ofiarą losu, to nie ucz się, oblewaj egzaminy, marnuj czas na pierdoły i wegetuj sobie bezczynnie, twój wybór. Jak chcesz podnieść swoje poczucie wartości i coś osiągnąć, to porzuć środowisko, które ci to uniemożliwia (wynieś się jak najszybciej z domu), i zacznij żyć na swoich warunkach tak, jak ty tego chcesz. Proste, choć trudne do wykonania - wyprowadzka i życie na własny rachunek jest trudnym krokiem, ale nic co istotne i ważne w życiu nie przychodzi łatwo. To tylko kwestia odwagi i determinacji. Rodziny nie zmienisz, możesz tylko zmienić siebie i swoje postępowanie. A matka twoja może się nieco zmieni i zrozumie, że może cię stracić i że nie należysz do niej, kiedy przejmiesz stery swojego życia z jej rąk i zamieszkasz sam, z dala od niej. Zdawaj relacje, jak ci idzie naprawianie swojego życia. I powodzenia, dasz radę!
  • 11-22-2016, 21:26
    stalker8

    Bruno Stroszek


    → psychologiczny.com.pl/porady-psychologa/31,rodzicielstwo


    Ja o tej pani napisałem, że ma nick, który mi się skojarzył z blacharą. Tak napisałem wtedy.
  • 11-21-2016, 15:16
    adrian9506

    Czy moja rodzina jest toksyczna?

    Mam 21 i od paru miesięcy mam takie uczucie, że w mojej rodzinie nie wszystko jest w porządku. Może najpierw opiszę swoją sytuację.
    Od samej młodości rodzina traktuje mnie jakbym był obcy i tylko ranił ich uczucia. Od czasów przedszkola matka nazwa mnie nieukiem, tępym kretynem, zakałą rodziny i każdy dzień od pierwszej klasy szkoły podstawowej do samej matury spędzała siedząc i ucząc mnie. Każde weekendy, wolne dni od szkoły, święta nawet Boże Narodzenie i wakacje musiałem siedzieć nad książkami, słuchając jakim jestem nieukiem, że matka nie może nawet chwili odpocząć, bo musi mnie uczyć, bo sam nie potrafię się nauczyć. Cały czas argumentuje, że nie chciałem rysować w przedszkolu to nie umiem się uczyć. Nawet chwila odstąpienia od książki kończyła się awanturą i pretensjami, że nic nie robię tylko się opierdzielam.
    W podstawówce miałem bardzo ciężko z rówieśnikami, byłem szykanowany i co nie tylko, matka nie zwracała na to wg uwagi mówiła tylko, że mam się nie dać. Kolegów prawie wg nie miałem, bo od czasu do czasu mogłem wyjść na dwór i to z wielką łaską. O moim dzieciństwie to tyle, bo do czasu matury sytuacja się powtarza.
    Po maturze kiedy dokonywałem wyboru kierunku studiów, matka bardzo intensywnie naciskała, bym wybrał kierunek jaki ona chce. Pod wpływem presji i narzucenia kierunku wybrałem to co ona chciała dla świętego spokoju. Następnie razem z babcią naciskają bym te studia skończył, bo "człowieka niewykształconego, tempaka i pasożyta nie będziemy trzymać w domu". Kierunek, który mi narzuciła matka nie jest tym czym chciałbym się w życiu zajmować.
    Oprócz tego, że matka w takim stopniu ingeruje w moje życie i decyzji to stara się bym był w takim stopniu bezpieczny, że kiedy byłem mały i szedłem na basen to zawsze, albo ona albo ojciec musieli stać za barierką i pilnować, czy mi się nic nie stanie (miałem wtedy chyba z 12 lat już). Jednak to nie koniec. W wieku 19 lat kolega zaprosił mnie do klubu na imprezę. Oczywiście matka za mną puściła ojca, żeby mnie pilnował. Boże co ja się wstydu najadłem wtedy. Obecnie też nie lepiej. Jak wychodzę muszę być o ustalonej porze, bo jak nie do awantura na cały dom, płacz i wszystko co możliwe.
    Od zawsze matka stara się we mnie wzbudzić poczucie winy, co nie zrobię tak jak ona chce to od razu płacze, mówi, że ją zabijam, że chce umrzeć, bo nie może wytrzymać już ze mną itd. Nie mogę żadnej decyzji podjąć bez jej zgody.
    Poznałem dziewczynę. I tego nie mogła przepuścić, od samego początku chce nas skłócić wymyślając co chwile nowe teorie na nią, obrzydzając mi ją jak tylko możliwe. Zdarzyła się nawet taka sytuacje, że zaprosiła moją dziewczynę do środka mówiąc jej, że ma się od de mnie odczepić, bo rzekomo przez nią się nie uczę i zawalam studią, że ma zły wpływ na mnie.
    Może w skrócie podsumuje w myślnikach moją sytuację:
    -siedzi przy mnie przy nauce od rana do wieczora, weekendy, dni wolne, świętą, wakacje
    - wszystkie decyzje podejmuje za mnie: wybór studiów itd
    - bez jej zgody nie mogę nigdzie wyjść, zrobić, cokolwiek,
    - wzbudza poczucie winy,
    - wyzywa
    - narzuca swoje zdanie.
    Przez okres 21 lat usłyszałem od niej wiele obelg w tym, że jestem zakałą, nie powinienem się urodzić, wyniszczam rodzinę, wykańczam psychicznie i fizycznie, tępy itd. Mówiła często, że ma mnie tylko po to, żebym pomagał jej na starość, że mam iść do dobrej pracy, bym mógł się nią opiekować na starość. Podsumowując, ma mnie tylko po to, żebym był przy niej, czyli może życie tylko dla niej pomoc.
    Wujek, ojciec, babcia, dla nich zawsze byłem lokatą na przyszłość. Wujek wyzywał mnie jak coś źle zrobiłem, nie raz płakałem przez niego. Ojciec zawsze trzyma stronę matki, jak i babcią. W nikim z rodziny nie mam wsparcia, tylko obelgi i rozkazy
    Przez to wszystko czuje się niepewnie w życiu, jestem odtrącany przez wszystkich, nielubiany, wyśmiewany. Czuję, że nie dam rady sobie w życiu, że będę nikim, bez pracy, wykształcenia. Nie mam żadnych zainteresowań, bo moje życie opierało się tylko i wyłącznie na książkach i nauce.
    Nie wiem co mogę zrobić, by zmienić swoją sytuację, jak ją naprawić.
    Czasami nachodzą mnie myśli wyjazdu stąd do Niemiec i rozpoczęcia nowego życia, tylko boje się, że jak przerwę studia to zostanę nikim i nie dam sobie rady w życiu.
    Mam nadzieję, że ktoś z Was poratuje mnie swoją opinią na ten temat.

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317