Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Rogowacenie okołomieszkowe, a robienie sobie krzywdy. Coś o podłożu psychicznym?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 08-28-2016, 19:02
    stalker8
    Cytat Napisal Nie zarejestrowany Zobacz post
    Jak tu nie uzyskasz odpowiedzi to jest wiele portali medycznych gdzie można uzyskać odpowiedź,wystarczy wpisać w wyszukiwarkę, forum medyczne, i gdzieś na pewno uzyskasz odpowiedź
    To forum jest jak najbardziej pomocne. Dziś dowiedziałem się o zwojach empatii i że warto ją ćwiczyć. Obawiam się, jednak, że zapomnę zaraz czego się tu nauczyłem. Wszystko odkładam. Ostatnio kiepsko poza internetem, robię sobie kłopoty, bo... niestety ...a nic o tym.
  • 08-28-2016, 14:21
    stalker8
    Robiłam sobie krzywdę, ale i tak choruję na coś, więc to nie moja wina." Z tym, że rogowacenie jest wynikiem wady genetycznej, to nie choroba, którą się nabywa, ale mniejsza o to
    .
    Dla nastolatków utrata reputacji (*Dawkins) w grupie (ktoś mi napisał: friendzone), może zrujnować późniejsze życie, tym bardziej, jeśli wiadomo, że przyczyną są geny. ...W dzisiejszych czasach.

    wikipedia.org/wiki/Rogowacenie_mieszkowe
    Chorobie nie towarzyszą żadne objawy podmiotowe.
    W takim razie co swędzi?

    hmm... - nie wiem. Może podnieść atrakcyjność przez pokazywanie się w towarzystwie kogoś, kto byłby choć oczko wyżej na tej skali, zwanej: "hipergamia".
    No, po to żeby przeżyć te parę lat życia, które mamy dane - jak pisałem tu dziś. Bo nie wiem, jak to Anity schorzenie będzie dalej postępować. - Przez deficyt empatii, nie chce mi się sprawdzać - a może przez zmęczenie, "osłabienie psycho-ruchowe" spowodowane SM? (Choć sporo silniejszy dziś i poćwiczyłem nawet). No i przez stres, że jutro taki beznadziejny dzień znowu, a tak mało czasu.
  • 08-27-2016, 20:19
    Nie zarejestrowany
    Jak tu nie uzyskasz odpowiedzi to jest wiele portali medycznych gdzie można uzyskać odpowiedź,wystarczy wpisać w wyszukiwarkę, forum medyczne, i gdzieś na pewno uzyskasz odpowiedź
  • 08-27-2016, 16:53
    AnitaR

    Rogowacenie okołomieszkowe, a robienie sobie krzywdy. Coś o podłożu psychicznym?

    Mam 17 lat, a moje ręce są w fatalnym stanie. Od początku: ponad rok temu w wakacje na moich przedramionach pojawiły się malutkie krostki. Mam nieprzyjemny nawyk ciągłego "dziobania" twarzy i rozdrapywania sobie wszystkiego, ale umiem nad tym zapanować, tylko czasem wykonuję takie czynności mechanicznie. Krostki również zaczęłam rozdrapywać i po jakimś czasie z małego problemu zrobiłam coś potwornego. Skóra była codziennie zaróżowiona i (co tu dużo gadać) wyglądałam jak podczas okropnej wysypki. Wiedziałam, że najprawdopodobniej muszę przestać rozdrapywać ręce, aby uniknąć takiego wyglądu, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Poszłam do dermatologa, który określił przypadłość jako rogowacenie okołomieszkowe. Powiedział, że to bardzo częste, zresztą moja mama jako nastolatka miała z tym problem, tyle że wyniknął samoistnie i na udach. Dostałam maści i tabletki. Nawet lekko spadł ze mnie ciężar. Coś w stylu "Robiłam sobie krzywdę, ale i tak choruję na coś, więc to nie moja wina." Z tym, że rogowacenie jest wynikiem wady genetycznej, to nie choroba, którą się nabywa, ale mniejsza o to. Minął rok, a moje ręce na początku wakacji i pod koniec roku szkolnego wyglądały po prostu fatalnie. Wielkie czerwone plamy, przez które w temperaturze 25-30 stopni musiałam chodzić w długim rękawie, zwiększona ilość krost. Byłam w tym roku na 3 wizytach u dermatologa, dostałam najmocniejsze z możliwych leków, a lekarka zdziwiła się, że schorzenie nie schodzi. Oczywiście nikt nie wie, że niszczę każdą możliwość na poprawę i drapię swoje ręce jak wariatka, żaden lekarz (powiedziałam o tym tylko siostrze, ale nie otrzymałam nawet odpowiedzi). Nic mnie nie swędzi, nie szczypie, po prostu nie mogę przestać. Codziennie rano stosuję dwie maści, zażywam tabletki (żeby nie było, to wcale nie tanie rzeczy). Rano siedzę sama w toalecie, ubieram się i nie potrafię się powstrzymać; oglądam bardzo dokładnie ręce, najpierw rozdrapię (czasem wyciskam) jedną, małą krostkę, a potem całe ręce są poznaczone, co po roku wprawia w totalną złość i bezradność moją mamę, bo nie ma pojęcia, co może być przyczyną nagłego pogorszenia się mojego stanu po "porannym myciu". Czasem potrafię się ograniczyć. Stawiam sobie ultimatum "Okej, dziś maksymalnie 2 krosty na każdej ręce". Nie zawsze się udaje. Dziś moją mamę niemal nie trafił szlag. Na wakacjach z nią nie miałam kiedy zostać sama, aby nie połączyła z tym moich ran, więc nie ruszałam rąk. Do rana miałam tylko przebarwienia na skórze, bo wszystko ładnie się wygoiło. Poszłam do toalety i nie wytrzymałam, znów MUSIAŁAM rozdrapać ręce. Myślałam, że ona się rozpłacze, albo zacznie czymś rzucać ze złości. Oczywiście, rozumiem ją. Nie wiem czy ma to związek, ale codziennie robię sobie też większą lub mniejszą krzywdę przy twarzy. Nie mam złej cery, ale jest w fatalnym stanie, czerwone plamy nad brwiami, w okolicach nosa, a ja nadal nie potrafię się powstrzymać. Nie mam pojecia czemu to robię, ale wiem, że chociaż dziś rozpętała się kłótnia, za kilka dni powtórzę to wszystko. Jest nowy rok szkolny, a ja wstydzę się odkrywać rąk. Leki pomagają, ale rezultatów nie będzie, póki nie zrozumiem dlaczego właściwie robię sobie krzywdę. Proszę, błagam o szybką pomoc, jestem już naprawdę zrozpaczona. Do wszystkiego dochodzi poczucie wstydu i wściekłości, nie mogę na siebie patrzeć, coraz częściej chce mi się płakać.

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37