Odpowiedz na ten temat

Post a reply to the thread: Wrażliwość, przewrażliwienie czy choroba?

Twoja wiadomosc

Kliknij tutaj, aby sie zalogowac

Wpisz wynik sumy liczb 10 i 12

 

Send Trackbacks to (Separate multiple URLs with spaces)

Mozesz dodac ikonke do wiadomosci z ponizszej listy

Dodatkowe opcje

  • Will turn www.example.com into [URL]http://www.example.com[/URL].

Mapa tematow (Nowe na poczatku)

  • 07-18-2015, 18:31
    PsychologPsychomedic
    Szanowna Pani,
    Z tego ci pani pisze wynika, że bardzo Pani cierpi i że nie jest Pani usatysfakcjonowana relacjami w Pani związku, uważa Pani że partner nie rozumie i czasem nie dostrzega Pani potrzeb i uczuć, wrażliwości. Jednocześnie mam wrażenie że chce Pani aby relacje te uległy poprawie, żeby partner poświęcał Pani więcej czasu, więcej rozmawiał o Pani emocjach, z drugiej strony boi się Pani odrzucenia oraz wspomina o chęci zakończenia obecnej sytuacji. Są to tematy, które warto poruszyć na terapii, rozmowa może przynieść Pani ukojenie i dać odpowiedz na Pani wątpliwości. Proszę jednocześnie pamiętać że praca w terapii jest nastawiona na zmianę Pani sposobu funkcjonowania w związku. Z psychoterapeutą będzie mogła Pani porozmawiać na ile będzie potrzebna też psychoterapia par, do takiej metody pracy będzie potrzebna zgoda i chęć partnera.
    Zespół PsychoMedic.pl
  • 07-07-2015, 11:53
    Niuśka
    Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Fakt powinnam odnaleźć samą siebie i pokochać, ale bardzo ciężko samemu się z tym uporać.

    Ostatnio doszło do poważnej kłótni między mną a moim partnerem. Poszło o to, że byłam u lekarza, czekałam na wyniki czy mam raka czy nie.. A mój mężczyzna nawet nie zadzwonił, myślałam że jest jeszcze w pracy i to dlatego.. Nie wytrzymałam zadzwoniłam, dowiedziałam się że jest w domu i odpoczywa.. Załamało mnie to całkowicie, nie potrafiłam zrozumieć, zaczęłam krzyczeć przez telefon, histeryzować, popadłam w rozpacz.. Mój głos brzmiał okropnie. W nerwach powiedziałam, że ma przyjechać po swoje rzeczy i to koniec. On przyjechał, a w drzwiach spotkał moich schorowanych rodziców, którzy przez przypadek usłyszeli mój lament przez telefon. Powiedzieli kilka zdań: Że jestem dobra, wożę ich do lekarza na zakupy że jestem ich podporą nogami mojej mamy (mama choruje, nie może chodzić). Powiedzieli że całe życie byłam do ich dyspozycji, że nie szlajałam się po imprezach, znajomych itp.. On uniósł na mnie głos po czym moja mama na niego, uspokoił się... nie odzywał się, spakował rzeczy zaniósł do auta. Wrócił po chwili, mówiąc że chce ze mną rozmawiać. Przeprosił, pierwszy raz płakał, powiedział bardzo mnie kocha, nie chciał ranić, że jestem jego aniołem i mam mu pomóc (ma kredyty na ok 40 i 3 komorników), powiedział że nie daje rady i temu taki jest (rodzice mają go gdzieś). Powiedział że robi od rana do nocy na to by pozbyć się komorników. Rozpłakałam się razem z nim (wiedziałam że ma kredyty od początku, ale nie wiedziałam że aż tak to przeżywa). Poprosił o ostatnią szanse, żeby zacząć wszystko od nowa. Zgodziłam się. Od tygodnia jest inaczej, lepiej. Szanuje mnie, docenia, a jak się na coś pogniewam to potrafi mnie uspokoić, załagodzić sytuację. Może temu też jest lepiej bo dostał wypłatę, zapłacił 3 rachunki za zablokowany telefon, pisze teraz do mnie w pracy jak tylko ma wolny czas. Spłacił dwie raty kredytu, ale to nie wystarczyło na to by pozbyć się komorników. Na dodatek samochód mu padł, nie stać go na nowy, a jak sprzeda stary to komornicy zabiorą pieniądze. Musi czymś jeździć bo do pracy dojeżdża między powiatami (brak komunikacji). Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają - może i tak, ale dają byt, odbierają troski, można skupić się na tym co priorytetowe gdy je masz.

    Może i mam dobre życie pod względem że niczego mi nie brakowało, rodzice mnie utrzymują, ale w moim życiu wiele zła się wydarzyło (choroba Mamy, babci, nagła śmierć dziadka, choroba brata, zazdrosne bratowe, które spiskują przeciwko mnie, nieudane związki, na dodatek mam problemy z tarczycą, wzrokiem).

    Ale teraz jak od tygodnia się układa mi w związku zniknęły myśli samobójcze, lęki, pojawił się uśmiech mimo ciężkiej przeszłości, jestem szczęśliwa. Jeśli smutek nie wróci to myśli też.. Wszytko zależy od mojego mężczyzny, w nim cała nadzieja. Jestem nastawiona pozytywnie.

    POZDRAWIAM!!
  • 07-03-2015, 16:17
    Paulina Salawa
    Witam, w Pani opowieści poruszyły mnie dwie rzeczy. Jedna to widoczny, powtarzający się schemat wchodzenia w relacje z mężczyznami - w których ma Pani poczucie bycia oszukiwana, skrzywdzona i niekochana. Natomiast druga to przymus ciągłego potwierdzania przez Pani partnera uczuć wobec Pani. Może jest trochę tak, że z jakiegoś powodu nieświadomie wybiera Pani partnerów, którzy traktują Panią w ten sposób, który wzbudza w Pani niepokój, ale też (jak rozumiem ) drastycznie wpływa na Pani poczucie własnej wartości. Bardzo niepokoją mnie Pani myśli samobójcze oraz fakt, że wspomina Pani o tym że je Pani planuje. Bardzo proszę zgłosić się do psychologa lub psychiatry. To nic wstydliwego choć wiele osób obawia się takich spotkań z podobnych względów co Pani. Specjalista z pewnością Pani nie wysmieje i nie nazwie wariatka. To co może zrobić to pomoc Pani poradzić sobie z uczuciami, z którymi się Pani zmaga oraz pomoc zrozumieć dlaczego tak się dzieje, że wchodzi Pani w takie relacje, co pomoże przerwać to błędne koło. Przede wszystkim zaś pomoże Pani uporać się z myślami samobójczymi, co w tym momencie uznalabym za priorytet.
  • 07-02-2015, 08:38
    Nie zarejestrowany
    Z mojego doświadczenia wiem, ze jak się siebie nie pokocha to ciężko normalnie funkcjonować w związkach.
    Zacznij od siebie. Zacznij robić to co lubisz, może nie czekaj na dowody miłości i nie dopraszaj się ich.
    Zacznij może terapie u psychologa. Oni są specjalistami w takich sprawach.
  • 07-01-2015, 16:05
    Niuśka

    Wrażliwość, przewrażliwienie czy choroba?

    Witam,

    Mam 23 lata, jestem kobietą. Długo zastanawiałam się czy tu napisać, mam problem i nie potrafię sobie poradzić. Mam dość trudną przeszłość. Byłam z facetem 5 lat, jak kłóciliśmy się to nie wiedziałam o co mu chodzi, stosował mi kary psychiczne (ciche dni, mówił zagadkami, miał jakieś swoje zdanie, później je podważał, później znów wracał do tamtego zdania = jednym słowem robił mi pranie mózgu), zerwał ze mną. Teraz leczy się psychiatrycznie, bardzo to przeżyłam, minęło. Później były 3 inne bardzo krótkie związki, w których byłam uczciwa, ale każdy z nich mnie okłamywał. Teraz jestem z mężczyzną, którego kocham bardzo.. Ale zdążył już nie raz mnie okłamać w błahych sprawach. Za każdym razem moje zaufanie malało. Nie raz powie mi coś przykrego, na co ja płacze jak dziecko. On nie reaguje, płacze bardziej. Potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu, że nie wierze że mnie kocha, bo kto by tak robił komuś kogo kocha? Później przeprasza, a ja na nowo mu wierze i tak w około.. Za każdym razem jest co raz gorzej. Co raz częściej myślę o samobójstwie, ale boje się tego zrobić, nie jestem na tyle odważna.. Choć raz się tak zdarzyło, że wyprowadził mnie z równowagi, skoczyła adrenalina, wzięłam nóż i zamknęłam się w łazience - nie udało się bo nóż był tępy. Boje się mówić komuś o tym bo powiedzą - wariatka, inni mają większe problemy i żyją.. wiem i ubolewam nad tym że myślę w ten sposób.. Ale chce pozbyć się myśli samobójczych i opracowywania planu wykonania.. Czuję że nikt mnie nie kocha na tyle na ile ja potrafię, boję się odrzucenia, nie zrozumienia. Oczekuję dowodów miłości, nawet w towarzystwie, bo wydaje mi się że mój mężczyzna woli koleżanki - jest przy nich szczęśliwszy (uśmiecha się, twarz promienieje), przy mnie zmęczony, brak czasu na rozmowę, brak docenienia i szacunku.. Jego wcześniejsze dziewczyny nie były wrażliwe.. Rozmawiam z nim, proszę go, błagam, że jestem wrażliwa że musi uważać na mnie jak na ,,jajko". Wracając do sedna - nie chce być smutna, nie chce płakać wciąż, nie chce myśleć o samobójstwie. Błagam pomóżcie!! Jestem wrażliwa? Przewrażliwiona? Czy chora? Bo gdy jestem szczęśliwa to cieszę się życiem i żałuję za te wszystkie prośby do Boga, żeby mnie stąd zabrał. Studiuję mgr, ale coraz bardziej jestem zrezygnowana.. Pomóżcie, proszę ..

Uprawnienia

  • Mozesz zakladac nowe tematy
  • Mozesz pisac wiadomosci
  • Nie mozesz dodawac zalacznikow
  • Nie mozesz edytowac swoich postow
  •  

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317