Witam,
od wielu lat borykam się z nerwicą (tak twierdzi psychiatra), codziennie rano budzę się spięty i niewyspany, często mam problemy z zaśnięciem. Brakuje mi energii i motywacji do czegokolwiek. Za nic nie mogę się zabrać, mam problemy z koncentracją, działam po minimach, dopiero jak mam nóż na gardle. Wydaje mi się, że od dawna mam fobię społeczną - jak mówię do kilku świeżo poznanych osób to potem czuję, że się spociłem, żeby odezwać się w niektórych sytuacjach do osób, które znam od niedawna, to muszę się "zebrać w sobie", powoduje to dyskomfort. Takich stresujących sytuacji jest znacznie więcej. Jeśli chodzi o seks, to uprawiam go rzadko, kiedyś było to częściej, jednak miałem problem z przedwczesnym wytryskiem.
Z drugiej strony w badaniach krwi mam niski poziom testosteronu, choć w normie:
Całkowity: 12,52 nmol/l norma: 9,9 - 27,9
Wolny: 4,3 pg/ml norma: 2,6 - 9,79
Kortyzol zazwyczaj na górnej granicy, choć różnie to bywa i zależy od tego jak się czuję (bardziej czy mniej spięty).
Z innych objawów mam nietypowe rozłożenie tkanki tłuszczowej (klatka piersiowa, uda, pośladki, trochę też brzuch). Jestem bardzo słaby fizycznie, byle co powoduje zadyszkę.
Lekarze twierdzą, że endokrynologicznie jest OK, ponieważ testosteron jest w normie i koniec.
Czy to możliwe, że te wszytkie objawy (jak niskie libido, wieczny stres bez wyraźnej przyczyny, fobia społeczna) rzeczywiście mają pierwotną przyczynę w nerwicy, a wygląd to po prostu mój urok? Czy jednak testosteron może być przyczyną tego wszystkiego, razem z nerwicą?
Będę bardzo wdzięczny za pomoc, nie mam kompletnie pomysłu co ze sobą począć