Cześć!
Od miesiąca mniej wiecej zachowuje sie kompletnie inaczej, zacząło sie nagle, po długiej podróży samochodem czułem sie bardzo zle (zawroty glowy itp), miałem zaraz po tym atak paniki. Przez parę następnych dni czułem sie bardzo źle, miałem poczucie odretwienia w głowie, czułem sie ogłupiony i nie wiedzialem co sie ze mną dzieje. Byłem u lekarza rodzinnego, ten jednak dal mi tylko uspokajający lek homeopatyczny. Brałem go przez tydzień, czulem sie nadal bardzo niespokojnie. Do tego doszły skórczowe bóle glowy i ból w karku albo tępy ból w okolicach potylicy.
W między czasie wylądowałem u psychologa który sugeruje jakoby to była nerwica. Bywały dni lepsze i gorsze jednak teraz piszę w ważnej sprawie, wczoraj bylem w parku rozrywki i pojechałem kilkoma kolejkami górskimi. Podczas powrotu do domu znowu zacząłem czuć sie bardzo źle. Zupełnie jak wczesniej.
Mialem lekki atak paniki ale go opanowałem. Co najgorsze, to to ze pozostały mi zawroty glowy. Dziś gdy się kładłem do łóżka nie potrafilem zasnąć przez kręcenie sie w głowie (trochę jakbym caly czas byl na kolejce górskiej). Bardzo sie stresuje i martwię sie że może to być guz mózgu albo tętniak a nie nerwica. Dziś zasnąłem dopiero o 5:30 ze względu na stres i zawroty w głowie. Teraz zawroty nadal są ale dużo słabsze, pojawiło sie dretwienie w okolicach twarzy i czoła. Cały czas jestem lekko zestresowany i histeryzuje. Z góry dzięki za pomoc.