Witam.
Mam pytanie odnośnie prawdopodobienstwa, tego że wszystkie wskazane poniżej objawy mogą mieć wspólną przyczynę.
Mam 30 lat, nigdy nie chorowałam jakoś szczególnie, nie miałam też żadnych problemów zdrowotnych.
Od jakiegoś czasu - kilka miesięcy pojawiły się dziwne objawy, których nigdy nie lączyłam ze sobą , jednak zaczynają mnie niepokoić.

1. Napady alergiczne (kiedyś wyszło że jestem uczulona na kurz i roztocza ale bardzo dużo musiało tego być żebym faktycznie miała jakieś objawy.
Od kilku miesięcy pojawiaja się u mnie napady alergii - skóra w różnych miejscach (zupełnie bez reguły) zaczyna mnie swedziec- wyskakują mi takie małe pęcherzyki - drobna pokrzywka które po podrapaniu robią się strasznie gorace- skóra puchnie i robi się bolesna. Zdarza się że w takim miejscu pojawia mi się później siniak. Bardzo często są to łydki, kostki, przedramienia, szyja, dekolt - rzadziej brzuch czy plecy. Muszę wtedy wziąć tabletkę przeciw alergii - inaczej bym nie wytrzymała. Te napady pojawiają się bez żadnej konkretnej przyczyny. Sprawdziłam już wszystko, zmieniłam żel do kąpieli, balsam, płyn do prania, płyn do płukania, przetestowalam czy to nie truskawki, ananas, masło orzechowe, banany, mleko, gluten - nie ma absolutnie żadnej reguły. Wysypka i świąd pojawiają się całkowicie niespodziewanie. W totalnie roznych sytuacjach. Czasami już się położę spać i budzę się w środku nocy i już mam wszędzie bąble, czasami w ciągu dnia w pracy. Czasami nic się nie dzieje przez 3-4 dni, a czasami tak jak ostatnio mam te ataki codziennie. Codziennie muszę brać tabletki na alergię oprócz tego zaczęły mi się bardzo szybko przetluszczac włosy - nigdy nie miałam takich problemów. Do tego łupież.. wystarczy że nie umyje głowy 2 dni - i już mnie tak swędzi że nie mogę wytrzymać. I zaraz pojawia się łupież. Kolejna sprawa to bardzo dziwna rzecz.. mianowicie zauważyłam że bardzo często mam opuchnięte kostki. I to w taki dziwny naprawdę niepokojący sposób - tak jakby to nie tylko kostki były opuchnięte ale i całe łydki - takie kłody mi się robią z nóg. No i ostatnia rzecz, ostatnio przeszłam na dietę. W czasie kwarantanny i siedzenia w domu trochę pozwoliłam siebie z różnych jedzonkiem no i przybyło kilka kilo.... Czasami zdarzalo mi się to też zimna, ale do tej pory zrzucenie tego zajmowało 1-2 czasem 3 miesiące. Zwykle zaczynam treningi 2 razy w tygodniu, zaczynam zdrowo się odżywiać i chwilą moment zaraz waga się normuje. Teraz po kwarantannie też wprowadziłam ten plan, jednak tym razem dzieje się coś dziwnego. Już prawie miesiąc stosuje dietę, ćwiczę i co prawda są rezultaty ale naprawdę bardzo niewielkie. Może nie zdziwiłoby mnie takie tempo, gdybym nie znała swojego organizmu - ale wiem że u mnie taki balast (który się nabywa szybko czyli tłuszczyk z lodów, fast-food i tego typu rzeczy) znikał bardzo szybko. Teraz nie wiem co się dzieje......ale jest inaczej. No i teraz główna kwestia - od końca tamtego roku byłam poddana niesamowicie silnemu stresowi. To był przewlekły, w zasadzie nie kończący się stres, który przedplatały niekiedy pojedyncze dni trochę mniejszego napięcia. Różne sytuacje w moim życiu spowodowały że zupełnie straciłam poczucie bezpieczeństwa, stabilność emocjonalną i spokój ducha. Teraz już moja sytuacja uległa zmianie. Czynnik stresu został wyeliminowany - jednak wszystkie objawy występują.
Pytanie - czy To może mieć znaczenie? Przyczyna objawów somatycznych? I czy to minie po jakimś czasie? Ewentualnie jakie badabia powinnam zrobić?
Dziękuję za pomoc.