Witam. Mam na imię Marta , mam 23 lata. Od roku jestem z Michałem, człowiekiem pełnym pasji ,który dał mi najwięcej szczęścia z moich dotychczasowych partnerów.
2 stycznia 2014 roku zmarł mój tata w okolicznościach bardzo nagłych i tragicznych. Życie moje ,mamy i siostry nagle diametralnie się zmieniło.
Miesiąc temu wyprowadziłyśmy się pod przymusem ze starego mieszkania i zaczęłyśmy wszystko od nowa. Michał , starszy ode mnie o 5 lat , był ze mną w każdej trudnej chwili. Sprawdził się 100 % jako mężczyzna i przyjaciel.
Byłam najszczęśliwsza na świecie i zakochana jeszcze bardziej... aż nagle od około miesiąca zaczęłam czuć jakieś wątpliwości.. powracały bezpodstawne myśli , wszystko zaczęło wydawać mi się bez sensu. Ponieważ ufam Michałowi wszystko mu opowiedziałam ,ale od około tygodnia stan rzeczy jest nie do wytrzymania. w kółko zadaje sobie pytanie czy go kocham , płacze , nie mogę jeść. Gdy tylko powraca myśl, że coś jest nie tak mam skurcz w żołądku, mdłości i gęsią skórkę. Nie mogę skupić się na niczym innym.
Gdy widzimy się jest lepiej ,ale nadal myślę, obserwuje ,analizuje... nie rozumiem dlaczego i to najbardziej mnie przeraża. Bardzo mi na nim zależy dlatego nie mogę w kółko mówić mu o moich nagłych wątpliwościach ,których nie mogę sama pojąć.
Musze podkreślić ,że ten związek był bardzo świadomy i szczery. Naprawdę po śmierci taty nikt nie potrafił mnie tak odciągnąć od tego wszystkiego.Tylko dzięki niemu nie rozleciałam się wtedy. A odkąd się przeprowadziłyśmy.. nie cieszą mnie już tak spotkania, nie śmieję się tak jak wtedy, doszukuje się u niego samych wad i tworze problemu które nie istnieją...
Mam dość tych myśli. Płaczę gdy mam wątpliwości, bo nie rozumiem dlaczego tak nagle przyszły i boję się co będzie dalej, zależy mi na Michale. Powtarzam sobie ,że to nie możliwe ,że przestałam go kochać, bo czuje ,że to nie możliwe,ale kompletnie nie wiem co mam robić ,żeby czuć jak wcześniej...
Wiem ,że jest to bardzo zagmatwane... ale ja na prawdę nie wiem co robić. Nie mogę wytrzymać sama ze sobą. Myśli dobre przeplatają się ze złymi i tak cały dzień.
nie wiem na co liczę pisząc to...
chyba na to ,że ktoś napisze mi ,że wszystko może wrócić do normy..
Pozdrawiam