Dzień dobry.
Jestem babcią dziewięciomiesięcznego chłopczyka, zaniepokojona jego rozwojem. Urodził się z wagą 4.400kg i 57 cm., ciąża przebiegała prawidłowo, jednakże pod koniec było podejrzenie o to, że główka była za duża w stosunku do ciałka. Dziecko urodziło się o czasie, normalne, obwód główki był o centymetr większy, ale nie było tego widać i rozwijał się prawidłowo. Poród szybki i bez powikłań. Był dzieckiem bardzo pogodnym, kontaktowym. Dość szybko w dietę zaczęto mu wdrażać różności, co mnie niepokoiło. No ale jestem tylko babcią i mogę co najwyżej delikatną sugestię. Dziecko jadło dużo i z apetytem. Koło czwartego miesiąca maluszek zaczął być niespokojny. Przy karmieniu trzeba go było intensywnie zabawiać, bo co kilka łyczków płakał i się prężył. Stał się humorzasty, nic go nie zadowalało. A objawiało się to marudzeniem w sposób taki, jakby się na wszystko skarżył. Uwagi też przy tym nie umiał skupić na niczym dłużej, niż przez chwilkę. Na chwilę obecną jest tak, że dziecko jest bardzo ruchliwe, a szczególnie nóżki. zaplata je w te i wewte, położony wykręca się to w jedną, to w drugą stronę, pupcia do góry i wspina się na kolanka, albo podnosi na stópki, a górna część ciałka nie nadąża za nimi. To znaczy też się obraca, na rączkach próbuje podpierać, ale nóżki są szybsze. Różnie dzieci się rozwijają i każde w swoim tempie, ale, po mniej więcej ponadmiesięcznym niewidzeniu się z dzieckiem uderzył mnie w oczy fakt, że nóżki jakby mu przestały rosnąć..
Wydają się za małe w stosunku do reszty. Coś w tym być musi, bo nosi pieluszki trójki, niewystarczające już na ilość sikania czy kupek, a większe są na niego za duże. Nie siedzi jeszcze. Dziadek śmieje się, że nie ma na czym, bo ma za chudą pupkę i że ma zespół niespokojnych nóg, więc nie tylko ja to widzę.
Malutki je naprawdę dużo, różnorodnie. Aż miło popatrzeć, bo z apetytem, a mimo to jest dzieckiem raczej chudym.
Wsadzony do chodzika potrafi bardzo szybko stawiać kroczek za kroczkiem - rzekłabym - biega, ale i jak się nie skupi, to nie pamięta, jak się kroczki stawia. Stawiany przy stoliczku potrafiłby ustać, ale to jedna, to druga nóżka ucieknie do tyłu. Siedząc na kolanach np., nóżki krzyżuje i w ogóle ciągle je ma w ruchu. Gdy chcieć wsadzić go na takiego gumowego konika, to nie bardzo się da, bo nóżek nie rozszerzy. Są jakby cały czas napięte, trzebaby je rozchylać na siłę.
Nim zwrócę uwagę młodym na to, co mnie niepokoi, bo to zawsze tematy wrażliwe, to chcę dowiedzieć się jak najwięcej i potwierdzić czy rozwiać obawy.
Moje wątpliwości są takie:
1. Czy może to być wzmożone napięcie mięśniowe?
2. Czy jeśli, to konsekwencją może być np. niedorozwój nóżek (miednicy, czegokolwiek)?
3. Czy może to mieć coś wspólnego z tą diagnozą z okresu ciąży?