Witam.
Dziś razem z partnerką odbywaliśmy stosunek. Ma dni płodne (3 cykl o ile się nie mylę). Seks był w prezerwatywie. Jednak była ona nie miła podczas stosunku, więc ją ściągnąłem i włożyłem penisa 'na czysto'. Bez prezerwatywy działaliśmy około max. 1 minuty (musieliśmy skończyć ze względu na nagły telefon).
Nie miałem orgazmu, nie czułem nawet w sumie żeby się zbliżał. Gdy wyciągnąłem penisa zacisnąłem u góry żołędzia, a tam pojawiła się kropla jakiegoś płynu, mogła to być sperma. Partnerka nie czuła (chmm... nie wiem jak to określić) 'strzału', ja też nie. Ale czy mogło jakimś sposobem dojść do zapłodnienia? Czy mogła to być kropla jakiegoś innego płynu (dodam że chciało mi się troszkę sikać)? Myślałem, że to może z prezerwatywy bądź jakiś śluz z pochwy. Ale martwię się o to. Kupiłem już tabletkę po, jutro mamy zdecydować czy partnerka ją zażyje. Jest sens?
Mamy po 18 lat, stąd taka głupota, niedouczenie, skala problemu...