Witajcie, mam 27 lat i bardzo wstydliwy problem. Po wypiciu alkoholu i zaśnięciu, po prostu budzę się z mokrym łóżkiem... Trwa to już około 4 lat.
Zanim wydacie wyrok - nie, nie jestem alkoholikiem - wiem, że żaden alkoholik się do tego nie przyzna, ale mówię poważnie. Mam bardzo odpowiedzialną pracę, mam rodzinę, znajomych, dziewczynę, jestem w 100% normalnym gościem, jednak po prostu jestem też towarzyski i lubię sobie wyjść do lokalu, na dyskotekę, na domówkę i coś wypić, jednak nie robię tego często (tak więcej wypiję raz na 2-3 tygodnie) i to też nie upijam się do nieprzytomności jak niektórzy pewnie myślą. W trakcie nawet siedzenia w lokalu i piciu piwa/wódki, przykładowo ja pójdę do łazienki 5-6 razy, a moi koledzy 1-2, mniej więcej taka jest różnica w częstotliwości. Ostatnio musiałem kupić nowe łóżko... Od tego czasu (2 miesiące) już nic nie piłem, oczywiście nie zmoczyłem się ani razu, jednak chcę znaleźć rozwiązanie mojego problemu. Wiem, że w tym momencie powiecie - no to w czym problem, nie pij alkoholu i tyle, zgadza się, to jest rozwiązanie mojego problemu, ale czy tylko to pomoże? Jedni palą papierosy, drudzy ćpają, trzeci palą trawkę itd, ja nic z tych rzeczy nie robię, nigdy nie robiłem, mi do "szczęścia" wystarczy jak raz na jakiś czas sobie wypije dla humoru, rozluźnienia. Wyjazdy do znajomych na weekend, na domek, na wakacje... Nie muszę mówić co wtedy czuję, zamiast cieszyć się wyjazdem itd, stresuję się czy jak wstanę to łóżko będzie suche czy mokre... koszmar. Byłem u lekarza (prywatnie), zbadał mi prostatę (wszystko w porządku), przepisywał mi tabletki (nie pamiętam jakie, ale nic nie pomagały) i tylko ściągał ode mnie kasę (około 5-6 wizyt), więc w końcu z braku rezultatu po prostu zrezygnowałem bo nie widziałem sensu płacić i nie widzieć efektów. Proszę doradźcie, da się coś z tym zrobić? Z góry dziękuję za jakiekolwiek porady. Pozdrawiam.