Dzień dobry.
Kilka miesięcy temu poznałam na portalu randkowym bardzo interesującego mężczyznę. Jest niezwykle inteligentny (doktor robotyki, naukowiec), oczytany, ma bardzo wielu przyjaciół i jest osobą bardzo ciepłą i uprzejmą.
Przez 17 lat był w związku z kobietą, z którą ma dwoje nastoletnich dzieci. W związku tym nie było miłości.
Mężczyzna ten od ponad dwóch lat jest singlem i bardzo tęskni za życiem rodzinnym, chciałby mieć jeszcze dzieci i bardzo chciałby kogoś pokochać. Już na początku powiedział mi, że "nie zakochuje się łatwo, ale jeśli to się stanie, to już na zawsze". Spotykał się z pewną kobietą już po zakończeniu tego długiego związku i powiedział mi, że "bardzo chciał się w niej zakochać, była miła i wspaniała, ale niestety miłość to nie jest coś, co przydarza mu się łatwo".
Twierdzi, że był zakochany tylko raz w życiu, w swojej pierwszej dziewczynie. Miał wtedy 12-14 lat. Gdy byli czternastolatkami, ona zaczęła rozkwitać, a on byl wtedy jeszcze maly i wyglądał jak dziecko. Odeszła. A on kochał ją przez kolejnych 10 lat i tęsknił. Od tamtej pory nigdy nikogo nie kochał.
Powiedział, że po tym długim związku, obiecał sobie, że nigdy już nie wplącze się w coś tak długiego bez miłości. Woli być sam. Zaczęliśmy się spotykać. Nie będę wypisywać tu sobie sama komplementów, ale krótko tylko powiem, że gdy tylko się poznaliśmy, uznał, że jestem "idealna" i nie mógł uwierzyć, że się nim zainteresowałam. Powiedział, że tylko szalona, romantyczna miłość, która by go nagle zwaliła z nóg tak jak wtedy gdy miał 12 lat, mogłaby powstrzymać go od spotykania się ze mną.
Niestety ostatnio oznajmił mi, że zaczął na serio spotykać się z tą kobietą, w której "nie mógł się zakochać". Mówi, że to dlatego, że ją zna o wiele dłużej, niż mnie, i trochę się przywiązał. Twierdzi, że to go bardzo dołuje, że wchodzi w związek bez miłości i że nie wie, czy to wystarczy, a właściwie nie wie do końca co robi. Tęskni za rodzinnym ciepłem i nie chce już być sam. Ona go bardzo kocha i zaakceptowała fakt, że on nie może jej dać tego samego. Ja chcę kogoś, kto mnie będzie kochał do szaleństwa jako kobietę i artystkę.
Kiedy był w tym 17-letnim związku, miał krótki romans. Powiedział, że "zakochał się troszeczkę", czasem mówi, że kochał "1,5 raza w swoim długim życiu".
Pewien mój znajomy psycholog powiedział, że z tą miłością z dzieciństwa mogło wiązać się jeszcze coś innego, i on te dwie rzeczy połączył, i zablokował swoje uczucia; ale że jest nadzieja na znalezienie przyczyny i jest jeszcze nadzieja, że on mógłby kogoś naprawdę pokochać.
W kobiecie, z którą miał przelotny romans "zakochał się troszeczkę", ponieważ wiedział, że nie zostawi dla niej rodziny, a więc podświadomość pozwoliła mu na to. Gdyby był wtedy singlem, prawdopodobnie nie rozwinęłyby się w nim te uczucia. Wiedział po prostu, że "nie będzie musiał" z nią być, a więc nie narazi się na zranienie, i dlatego pozwolił sobie na te uczucia.
Teraz podświadomie "wyczuł niebezpieczeństwo", że mógłby pokochać mnie, dlatego mimo że obiecał sobie, że tego nigdy nie powtórzy, rzucił się w ten związek bez miłości. Prawdziwą przyczyną, dlaczego jest z tą kobietą nie jest to, że zna ją dłużej ode mnie i się przywiązał, tylko zna ją wystarczająco długo by mieć pewność, że jej nie pokocha (a więc nie zostanie zraniony); czyli że ode mnie w ten sposób ucieka. Wszystko to dzieje się w podświadomości, ponieważ świadomie, czuje do mnie o wiele mniej, niż do obecnej partnerki, czy kobiety, z którą mial krótki romans.
Czy to wszystko może być prawdą, czy to ma sens? Czy jest możliwe, że jeśli pójdzie on na terapię, otworzy się na uczucia? Jest on wspaniałą, bardzo ciepłą osobą, która pomaga innym i kocha ponad wszystko swoje dzieci. Bardzo chciałabym mu pomóc, bo myślę, że nawet jeśli terapia byłaby skuteczna, to dla nas i tak jest już za późno.