Witam.
Mój problem zaczął się po skończeniu 1 klasy gimnazjum. Przestałam chodzić do szkoły.. zaczęłam bać się ludzi, rozmowy, spojrzeń..
Mam 16lat, mieszkam z niepełnosprawną matką (niedosłyszy, rodzice po rozwodze, z ojcem mam słaby kontakt). Ta cała sytuacja ciągnie się już od 2 lat.. za 3 tygodnie mam sprawę w sądzie w związku z Moim nie chodzeniem do szkoły i `demoralizacją`.
Ja naprawdę bym chciała być normalna, bardzo lubię się uczyć, ale lęk jaki czuje jest silniejszy ode mnie..
Przy każdych rozmowach z nauczycielami czy pedagogiem gdy mówiłam, że się boję.. było stwierdzenie, że dam radę, że jestem taka i taka..i kończył się Moimi obietnicami, że będę chodzić, że się postaram bo cały czas grożono mi ośrodkiem a Ja wiem, że sobie tam nie poradzę.. Za każdym razem, gdy mówiłam, że się boję byłam odsyłana ze słowami otuchy, nigdy żadnej pomocy nie otrzymałam.. matka.. ehh.. twierdzi, że udaje, że jestem leniwa i krzyczy na Mnie,że mam chodzić i nie sprawiać problemów.. Boję się też tej rozprawy w sądzie..
Możliwe, że nie zbyt dokładnie wszystko opowiedziałam, ale jest to strasznie długa historia.. Jeśli ktoś ma jakieś pytania oczywiście odpowiem..