Witam
Mam problem z żoną i nie wiem jak sie za niego zabrać. We wrzesniu urodziło sie nam drugie dziecko i po około miesiącu żona przestała spać w nocy przestała jeść miała lęki że nie dożyje do rana albo coś sie jej stanie po kilku dniach jak wrocilem z pracy to ani jej i dzieci nie było w domy jak do nienj zadzwonilem to nie chciala mi powiedziec gdzie jest i kiedy wroci, dopiero poznym wieczorem dostalem smsa ze jest u kolezanki i bedzie z dziecmi u niej nocowac. Nastepnego dnia jak wróciłem do domu z pracy zastalem otwarty dom i nikogo w srodku nie bylo za kilka chwil przyszla policja i mowi ze bylo zgloszenie a po chwili wyszloa zona od sasiada i mowi ze zglasza znecanie sie psychiczne, i ze zabiera dzieci do osrodka interwencji kryzysowej. Byłem w szoku o tym co ona mowi. Po dwóch tygodniach odwiedzania zony i dzieci w osrodku i kilku terapiach okazalo sie ze uciekla z domu bo przysnilo sie jej ze podcinam jej gardlo i zabijam dzieci. Terapie troche pomogły i wróciła w zaszłym tygodniu do domu i było super myslalem ze jej przeszlo ale po kilku dniach znowu zaczela zachowywac sie dziwnie nie chciala spac w sypialni bala sie przyjsc do mnie przytulic a w sobote powiedziala ze leki ze chce ja i dzieci zabic wróciły i czy mogę sie wyprowadzic na jakis czas. Wtedy juz nie wytrzymalem i powiedzialem ze potrzebne jest jej leczenia bo jej zachowanie nie nalezy do normalnych. Pragne nadmiecic , ze kiedy byla w osrodku interwencji to rozmawialismy z psychologami i psychiatra i mowili ze moze byc potrzebne leczenie farmakologiczne ale zona nie chciala podjac sie leczenia bo ona jest zdrowa a wszyscy chca zrobic z niej wariata. Teraz jak znowu te lęki wróciły to namawiam ja do wizyty u psychiatry i podjęcie leczenia ale dalej twierdzi za jej nic nie jest. Jak mam reagować na jej zachowanie czy to sie wiąże z jakąś depresją poporodową czy może nerwicą?