Witam! Od około 6 miesięcy mam problemy z kołotaniem serca. Na początku towarzyszyły temu lekkie bóle w okolicach, potem było samo mocne kołatanie trawjące na oko 5 minut (Po zakończeniu roku szkolnego w kwietniu nie mogłem wytrzymać i pojechałem do szpitala). Tam coś podziałali i dali Beto 25 ZK. U kardiologa miałem 2x ekg, oczywiśce nic nie wykryło bo wtedy był spokój. Na echo też mówił że serce zdrowe. Dodał jedynie że jak coś to bierz pan tabletkę tą i tyle. Teraz ogólnie mam kołatania co jakiś czas, nie tak mocne jak po zakończeniu roku szkolnego ale odczuwalne i wkurzające. Nasila się to przy schylaniu. Mam 20 lat. Pomyślałem że po testach pójdę zapisać się na holtera, tyle że pewno na skierowaniu będzie to za miesiąc dopiero + znając mój fart w ten dzień będzie spokój. Macie jakieś rady, wnioski może? Takie 'wyłączenie z życia' przez serce w wieku 20 lat nieźle daje w kość, już coraz bardziej mam tego dość.