Witam. Od ponad 3 lat żyłam w burzliwym związku. Na początku wszystko było idealne. Niestety z biegiem czasu zaczęło dziać się coraz gorzej. Zaczęłam stawiać znajomych nad moim chłopkiem, byłam bardzo impulsywna i często wybuchalam. Raz się rozstaliśmy na chwile, ale na szczęście jakos się dogadaliśmy. Mieszkaliśmy razem, wspólnie urządziliśmy mieszkanie, czesto wspólnie podróżowaliśmy, mielismy plany ślubne. Dwa miesiące temu po długich rozmowach z koleżanka doszłam do wniosku, ze tak nie może być, ze czesto doszukuje się w innych plusów których brakuje mojemu partnerowi, ze go oszukuje. Powiedziałam, ze potrzebuje przerwy bo tak nie powinna wyglądać nasza relacja. On po dwóch dniach chciał odpowiedzi... zerwalam. On bardzo cierpiał, a ja utrzymywałam stały kontakt z nim. Po kilku dniach zaczęłam żałować decyzji, ale nie wspominałam o tym, chciałam sobie wszystko poukładać, by wrócić z mocnymi argumentami. Stało się, on przyjechał, spędziliśmy cudowny wieczór, aż powiedziałam ze chce wrocic. A on odmówił... powiedział, ze nie wie bo bardzo boi się kolejnego rozczarowania. Ja ciagle nalegałam, obiecywałam zmianę. Nic to nie dało, spotkał się ze mną drugi raz i znowu był to romantyczny wieczór. Mówił ze mnie kocha. Pomagał mi. Ale nadal boi się i powiedział, ze nie moge tak naciskać. Obrałam inna taktykę i nie odzywam się wcale... ale to nic nie daje, jak raz napisałam SMS po tygodniu milczenia nie dostałam nawet odpowiedzi. Nie wiem już co robić...