Witam. Postaram sie wyjaśnić o co mi chodzi i opisać co mnie niepokoi w skrócie bo nie wiem czy ktokolwiek by doczytał do końca
Wiec...
W 2009 roku w pażdzierniku wziełam ślub. Znałam tego mężczyzne około 5 mcy przed slubem. Na poczatku wszystko było ok raz lepiej raz gorzej jak to w zyciu. Ogólnie aż tak źle chyba nie było skoro do ślubu doszło. Moje zachowanie stopniowo zaczęło sie zmieniać względem męża. Teraz wogóle ze sobą nie potrafimy rozmawiać normalnie, nie umiem sie normalnie odezwać prowokuję jego nerwy odpowiadam dogryzliwie albo wulgarnie na pytanie ktore zada. Albo pretensjonalnym tonem cały czas. Nigdzie razem nie wychodzimy bo nie mam na to ochoty. Kiedy pracowałam szukałam pretekstu żeby jak najmniej czasu z nim spedzać. Kłucimy sie codziennie najpierw go denerwuję specjalnie później gdy krzyczy zaczynam płakać ale powstrzymuję śmiech bo wiem że to go zupełnie wyprowadzi z równowagi. Ostatnio podczas kłotni (nie wiem po co) wzielam zyletke i poszlam do pokoju gdy mąż był w kuchni. Nawet gdybym chciala - a przypuszczam ze chciałam sie pociac nie zdarzyłabym bo wbiegł za jakieś 10 sekund za mną. Byłam okropnie zła płakałam ale kiedy usiadł obok mnie i kazał mi to zostawić mało co nie wybuchnełam śmiechem. Piszę tu głownie dlatego bo mąż powiedział mi że przezmnie pije bo nie może ze mną wytrzymać bo co by nie zrobił to jest zawsze źle.
O seksie już nie wspomnę bo dostałam jakiegoś obrzydzenia wzgledem jego osoby. Nie chce zeby mnie dotykal całowal wogóle nie chce z nim spać czasem sie kłade w pokoju obok ale jak sie z tego robi awantura to wracam bo mieszkami z moimi rodzicami ( do których zresztą tez nie odnoszę sie jak powinnam ciągle jestem jakas nabuzowana wybucham nagle nie wiadomo kiedy) i nie chce zeby wysluchiwali naszych klotni bo wstyd mi wtedy. Nawet jak wspolzyjemy ( z raz dwa na miesiąc) mysle wtedy o czym kolwiek... albo o niczym ale napewno nie o tym co robimy - o innym facecie też nie. I z seksem tak jest od ponad pół roku. Najbardziej to bym chciała żeby przyszedł do mnie mój mąż i powiedział że poznał kogoś innego jakąś inna kobiete wziął rzeczy i poszedł do niej....
Z tymi moimi zachowaniami to zastanawia mnie jeszcze to że
- sama siebie potrafie wyzywać od dzi... kur... itp gdy jestem zła albo specjalnie zeby meza zdenerwować, raz wydaje mi się że jestem ładna atrakcyjna itp a za chwilę czuję sie jak bym była nic nie warta gruba brzydka
- teraz żadko ale kiedyś non stop wybierałam pośród moich koleżanek jakąś która mi się "podobała" styl makijarzu ubierania czesania itp i upodabniałam sie do niej czując sie w ten sposób atrakcyjniejsza ( teraz to robię żadziej i krócej) kiedyś np. pol roku naśladowłam jakaś znajomą zwykle ze szkoły a teraz to z pracy
- urajam sobie w głowie sytuacje których nie ma zwłaszcza gdy leze w lozku myśle np że jestem w sadzie na sprawie rozwodowej, zeznaje na komisariacie w jakiejś sprawie, albo wymyślam sobie jakieś historyjki z moim udziałem lub gadam sama ze sobą tak jakbym rozmawiała z kimś ale w myślach lub szeptem