Mam problem, wcześniej pisałam o mojej skomplikowanej sytuacji odnośnie mojego partnera i jego rodziny, jego córki przede wszystkim. O tym że mój partner jest starszy o de mnie i ma już córkę z pierwszego małżeństwa, i jak ta córka robiła wszystko żeby uprzykrzyć mi życie itd. Otóż jego córka wróciła do domu i raczej na stałe, wcześniej studiowała ale nie poszło jej z egzaminami i nie wiem czy dokończy te studia. Do tej pory czuje do niej żal za całokształt sprawy, za to jak moje życie przez nią wyglądało, ile mnie to nerwów kosztowało, zdrowia. I dopóki nie było jej w domu bo tylko na święta przyjeżdżała, radziłam sobie z tym całkiem niezłe, mówiąc sobie to tylko kilka dni i wytrzymam. Ale teraz sytuacja się zmiana diametralnie ponieważ nie wiem czy dam rade. Kilka słów do opisania tej osoby:jest jedynaczką stad wyszło założenie że wszystko jest dla niej, związku z tym że rodzice się rozwiedli wiec zawsze była taką myszką biedną , poszkodowaną nad którą wszyscy się litowali , ale najgorsze w tym wszystkim jest to ze jest manipulantką, zawsze wiedziała jak ojca nastawić przeciwko mnie a przy tym wyjść na poszkodowaną przez los. Dąży do celu słodkością i uśmiechem a kiedy go osiąga wszystko i wszystkich ma gdzieś. jak mam z kimś takim walczyć? Zresztą dość zmarnowałam przez nią życia i nie zamierzam go marnować dalej. Boje się że palne kiedyś coś w nerwach,a tego bym nie chciała bo znowu zaśmieje mi się w twarz że znowu to ona wygrała. Ale nie mogę jej znieść, każdy kolejny dzień z nią jest katorgą , a jak sobie pomyśle że teraz będzie na co dzień to mi się nie dobrze robi. Chciałabym aby stała się obojętna dla mnie, nie widzialna, było by mi łatwiej ja znieść ale niestety wystarczy że się uśmiechnie w ten swój sposób już mnie szlag trafia. Co mam zrobić bo nie daje już rady, i nie wiem jak długo wytrzymam?Prosze o pomoc