Od jakiegoś czasu dręczy mnie problem, z którym od zawsze bardzo ciężko było mi się uporać.
Choć zawsze byłam osobą, raczej tą ,, przeżywającą'' , od jakiegoś czasu staje się to dla mnie czymś nie do przeskoczenia. Czasami sama z siebie się śmieję, bo uważam , że nic innego nie jest lepsze od takiego podsumowania tego, co się ze mną dzieje.. Niemniej..
Mój problem zawsze dawał mi się we znaki. Szczególnie podczas publicznych wystąpień.. Przyspieszone bicie serca.. Pustka w głowie.. poprzedzone wcześniejszymi bólami brzucha.. Próbowałam się z tym oswoić, i teraz podchodzę już z większym dystansem do tego, żeby np. wystąpić przed ludźmi, jednak nie zawsze to się udaje..Każdy egzamin na prawo jazdy- koszmar. (egzaminator patrzył na mnie jak na wariatkę , bo moje nogi latały jak po porażeniu prądem).
Podczas sesji radziłam sobie całkiem nieźle.. Ale tylko podczas egzaminów pisemnych. Czasami miewam tak, że sytuacja, która zupełnie nie powinna mnie stresować, powoduje we mnie wielki niepokój.
Teraz przed mną ważny egzamin na studia, od którego wiele zależy. Mimo tego, ze jest on za jakiś czas, ja już zastanawiam się , jak nauczyć się radzić sobie z tym wszystkim.. Wiem, że mogę zawalić efekt mojej długiej pracy, właśnie przez to. Jeśli zacznie mi walić serce, lub zaczną mi latać dłonie przy fortepianie..Może być źle.
Mimo tego, że staram się oswajać z tym , i np. gram przed ludźmi , to widzę, że kiedy ktoś uporczywie patrzy na mnie, ( a niestety na egzaminie tak będzie) to czuję zupełny brak kontroli i wszystko zawalam .
Powiedzcie mi, czy znacie jakieś skuteczne metody walki z tego typu stresem?

Czy taki stres jest objawem jakiejś nerwicy?