Nie bój się Doroto. Ja od września 2013 roku wstrzykuję sobie interferon Avonex raz w tygodniu, bardzo szybko mnie zdiagnozowano bo tylko 7 miesięcy chodziłam jak pijana i odrętwiała, zanim mnie w końcu ktoś nie wziął w swoje ręce i skrupulatnie przebadał, diagnozę postawiono u mnie miesiąc przed wdrożeniem leczenia czyli w sierpniu. Pierwszy zastrzyk miałam podany w szpitalu pod okiem pielęgniarki, wszystkiego mnie nauczyła (chociaż jestem ratownikiem medycznym i kłucie mi nie obce, jednak jej wiedza mi się też przydała).
Pierwsze tygodnie i miesiące były dla mnie bardzo ciężkie jeśli chodzi o skutki uboczne po podaniu: gorączka, dreszcze, bóle mięśni i kości. - ale pamiętaj, to co ja przeżywałam nie dotyczy każdego, każdy inaczej reaguje na interferon. Przed podaniem zastrzyku brałam paracetamol, kilka godzin po podaniu kiedy zaczynały się bóle musiałam brać ketonal razem z pyralginą. Teraz po roku powoli mijają te wszystkie bóle po podaniu i przesypiam normalnie noce, czasem jestem obolała na drugi dzień. Nic się nie bój wkłuć, bo bynajmniej do Avonexu, który ja biorę jest teraz taki pen półautomatyczny, wystarczy go zmontować i jest gotowy do użycia, przykładasz, naciskasz i nawet nie czuć ukłucia - wczoraj go pierwszy raz użyłam - rewelacja. Poza tym Interferon mi pomaga, nie mam nowych zmian a rzut miałam jeden mały teraz w sierpniu, poza tym wyniki krwi dobre. Trzymaj się i głowa do góry.