Mój problem zaczął się około 1,5 roku temu.
Pierwszy raz trafiłam do lekarza dermatologa. Problem dotyczył okrutnego sfędzenia z tyłu głowy na linii końca włosów. Dochodziło do podrażnienia skóry, ran. Lekarz przepisał maści, jakiś olej wykonany na zamówienie w aptece. Efektu nie przyniosły przepisane specyfiki. Udałam się do kolejnego dermatologa. Przepisana została inna maść. Nie przyniosło rezultatu. Pomogłam sobie maścią ELOCOM. Ta przynosi mi ulgę. Smaruję miejsce 3 dni. Co powoduje zniknięcie objawów przez 1-2 miesiące. Po tym czasie objawy wracają i tak
w koło. Niestety do tego problemu doszedł inny bardziej dokuczliwy. Na ciele zaczęły pojawiać się czerwone plamki, które pieką, swędzą, a następnie zamieniają się w wypukłe guzki, które utrzymują się do 24 godzin i bardzo bolą.
Zawitałam do lekarza rodzinnego. Została skierowana na szereg badań. Na tarczyce, wątrobę, robaki. Badana powtarzałam 3 razy. Wyniki wychodziły w normie. Lekarze nie potrafili stwierdzić co mi jest. Udałam się do jeszcze jednego poleconego dermatologa. Efekt podobny, lecz tu doszły jeszcze leki antyhistaminowe, po których efekt był jeszcze gorszy. Objawy nasiliły się. Lekarz kazał odstawić leki. Stwierdził, że bardzo mu przykro ale on już ze swojej strony zrobił wszystko i nie może mi pomóc.
Byłam zrezygnowana. Ciało bolało mnie. Nie mogłam ubrać się w to co chce, lecz w ubrania zasłaniające maksymalnie dekolt, szyję, ręce, nogi.
Bolące, piekące bąble pojawiały się na piersiach, boku tułowiu, kręgosłupie, nogach, dłoniach, nawet pod stopami co utrudniało mi chodzenie.
Zauważyłam, że na głowie często pojawiały mi się guzy. Na początku pomyślałam, że się uderzyła (mieszkanie na poddaszu) i nie pamiętam. Ale raz w tygodniu guz bolący na głowie? One zaczęły wyskakiwać na głowie. Do dnia dzisiejszego. Pojawiają się i za 10 – 20 godzin ich nie ma.
Pewnego wieczoru doszedł jeszcze jeden objaw. Okropne pieczenie w klatce piersiowej, brak możliwości pełnego oddechu. Przestraszyłam się. Trafiłam na pogotowie. Miałam bardzo niskie tętno. EKG wyszło w normie. Pani wysłuchała mnie i zasugerowała, że objawy mogą być spowodowane stresem jaki przez ostatnie lata mi towarzyszył.
Kolejna wizyta była u jeszcze innego lekarza rodzinnego. Przepisano mi leki uspakajające. Nie widziałam po nich żadnego efektu więc je odstawiłam, gdyż jedyna zmiana to ciągła ochota na sen.
Do dnia dzisiejszego wstaje z bolącymi guzami. Najgorsze bolą chyba te na rękach bo są najczęściej. Ból można porównać do zapalenia żył. Nic nie mogę dźwignąć. Nawet siatki
z niewielkimi zakupami bo objawy się pogarszają i pojawiają się w innych miejscach – na nogach. A nie ukrywam, że w ostatnich 2 latach dźwigam wszystko ja. Mąż jest po operacjach i nie można mu nic dźwigać.
Jestem już tak zrezygnowana że nie chce mi się nic. Zaczynam wpadać w depresję. Mam huśtawki nastroju. Moje życie zamieniło się w koszmar i nikt nie potrafi mi w moim mieście pomóc.
Wczytywałam się w mnóstwo artykułów z podobnymi problemami. Robiłam listę i po kolei wykluczałam na podstawie wyników z badań. Wprowadzałam dietę, aby wykluczyć uczulenie na jakiś składnik jedzenia. Myślałam o rumieniu, pokrzywce.
Jedyna część ciała na której guzy nie wyskakują to twarz.
Proszę pomóżcie mi. Jeden lekarz myślał nawet żeby położyć mnie do szpitala na szereg badań ale nie wiedział z jaką diagnozą i na jaki oddział. Służba zdrowia w moim mieście jest
do bani.
Proszę o poradę. Co jeszcze mogę zrobić. Gdzie pójść po pomoc. Za chwilę będzie wiosna - lato. Nie wyobrażam sobie wyjścia do pracy. Wyjechania z dzieckiem na wakacje.
Nie wspomnę że mojego życia intymnego nie ma już w ogóle . Mam 30 lat. I nie chce mi się już żyć.