Witam,
zacznę od początku. Mam 23 lata. Odkąd sięgam pamięcią na lewej stopie, na śródstopiu pod kostką miałam mocno wysuszoną skórę. Ostatnimi czasy nie balsamowałam, skóra pękła, zrobiła się ranka i wydawało mi się, że się zagoiła. Jakiś czas po tym, po dniu, w którym chodziłam w dość niewygodnych butach, obudziłam się i w tym samym miejscu miałam dość dużą gulę, przez którą ból promieniował tak, że nie mogłam chodzić. Tego samego dnia wieczorem opuchlizna *rozlała się* już na całą stopę. Smarowałam altacetem - nie pomogło. Myślałam, że to uraz, więc udałam się do ortopedy - on stwierdził ostre zapalenie tkanek miękkich, infekcje, dał antybiotyk i lek p/zapalny i po tygodniu miałam udać się do chirurga. Minęło 6 dni - opuchlizna i gula nie schodziła, a skóra na tej guli zrobila się sucha i zaczęła się *obierać*, jedynie ból ustępował. Podczas wizyty u chirurga (w 6 dniu antybiotyku) - chirurg stwierdził ropień, wykonał zabieg, w którym przeciął tą gule, jednak ku jego zdziwieniu - nie było tam ropy, a jedynie jalowy płyn surowiczy. Chirurg wstawił sączek, który wyciągnęłam na drugi dzień rano (po 14h). Nie dostałam już zadnego antybiotyku, ani zaleceń. Dziś mija 4 dzień od tego zabiegu - noga jest nadal spuchnięta (choć może być to spowodowane tym, że przez cały ten czas pracowałam na stojąco), zaczerwieniona aż przy kostce i swędzi, gula się zmniejszyła, ale nadal jest widoczna. Czym to może być spowodowane? Gdzie się udać? Znów do chirurga? I czy to będzie rozcinane na nowo?