Witam, mam następujący problem.
W czwartek ok 3 w nocy obudziły mnie straszne dreszcze, okazało się że mam gorączkę, 38C... Po około godzinie bez innych obiadów dostałem silnych skurczów które wygoniły mnie do toalety. Okazało się że mam bardzo silną biegunkę, właściwie sama woda. Wziąłem stoperan i to był chyba błąd, bo gorączka podskoczyła do 39,8C i utrzymywała się przez około dobę. Dodatkowo przez cały dzień bolał mnie brzuch i nie mogłem się załatwić, miałem wrażenie że to bardzo chce ze mnie wyjść, ale coś blokuje. Biegunka wróciła w piątek w nocy ok 1, spędziłem na toalecie dobrą godzinę, oczywiście znowu była to sama woda, jednak bez jakichkolwiek oznak krwi. Po około kolejnej godzinie gorączka zniknęła jak ręką odjął, wcześniej ani paracetamol ani ibuprofen nie dawał rezultatów, aż nagle zniknęła sama z siebie i już nie wróciła. Jednak biegunka pozostała, tak samo skurcze które są dość bolesne. Skórcze nie oznaczają że muszę do toalety, właściwie niewiele przez te dni zjadłem więc nie mam co wydalać. Pojawiają się w różnych odstępach czasu, czasem co 30 min, a czasem co kilka godzin. Trwają od 10 sekund do minuty, objawiają się silnym bólem poniżej pępka, na środku brzucha. Oprócz tego mam w miarę dobre samopoczucie, jednak odczuwam ciężkość w żołądku, "bulgotanie" w brzuchu, brak apetytu. Nie miałem nadmiaru gazów, ani wymiotów.
Problem polega na tym że żona wyjechała na szkolenie, zabrała samochód a ja zostałem z 2 dzieciaków. Zmieniliśmy miejsce zamieszkania z powodu pracy tak więc w promieniu 350 km nie mamy za bardzo znajomych ani rodziny, bo mieszkamy tu zaledwie 2 tygodnie. Do szpitala mam ok 20 kilometrów i brak samochodu, a do tego nie mam co zrobić z dzieciakami.
Chciałbym się dowiedzieć na ile jest to normalna biegunka, a na ile mam się obawiać. Wiele razy miałem biegunkę, ale nigdy z gorączką i takimi dziwnymi skurczami.
Edytuj Post