Witam!
Mam 21 lat,od dziecka choruję na nerki - choć w zasadzie nie jest to nic poważnego - bakteriomocz (zawsze bakteria E.coli), białkomocz. Od paru lat zdarzają się bóle nerki, zawsze prawej. Od jakiś dwóch lat promieniuje na wątrobę, do tego stopnia, że wątroba boli bardziej niż nerka. Jednak wyniki badań moczu, krwi, usg jamy brzusznej zawsze wyglądały dobrze. Jeżeli chodzi o wątrobę to jest "jak u zdrowego 12 latka" (cytując panią doktor) Białko w moczu nigdy nie przekroczyło 200. Badania nigdy nie wykazały nic niepokojącego. Po wypisaniu mnie z CZD w Warszawie, zaczęłam się leczyć prywatnie. Podczas wizyty prawie 2 lata temu nefrolog stwierdziła, że nie może mnie boleć nerka, jeżeli nie mam w niej stanu zapalnego. Jednak coś mnie boli! Po prawej stronie, tępy ból w okolicy wcięcia w talii (od strony pleców) i wątroba - górna część brzucha jest wydęta, ból wzmaga się przy naciśnięciu. Pomaga na to no-spa i siedzenie w gorącej wodzie, ból zaczyna się zawsze po południu i nasila wieczorem lub nocą, nad ranem zawsze ustępował. Ale ostatnio przeciąga się i potrafi boleć dwa dni z rzędu - przy czym rano i przed południem zawsze "ćmi" a nasila się wieczorem, towarzyszą temu wzdęcia. Robię badania - moczu, krwi, usg i nigdy nie wykazują nic, co mogłoby wskazywać na przyczynę. Leki jakie przyjmuję to: ginial i enarenal, od ponad roku przyjmuję też Aknenormin, by zwalczyć trądzik - za wiedzą i zgodą nefrologa. Co to może być? Wyniki badań negatywne, nefrolog twierdzi, że to nie nerka, badania wątroby wychodzą optymalne, usg nie wykazało kamieni żółciowych. Co to może być i gdzie się z tym zgłosić? Fakt, że ten ból trwa coraz dłużej mnie niepokoi...