Witam,
Moja mama w wieku 2 lat po śmierci mojej babki została oddana (bez wyroku Sądu) na wychowanie do krewnych. Była bardzo źle traktowana. Była traktowana jako zło konieczne (do narodzin ich biologicznego dziecka była podobnież dobrze traktowana). Nie zaznała miłości. Ojciec biologiczny jej nigdy nie odwiedził. Pominę okres późniejszy i przejdę do małżeństwa. Mama wybrała na męża człowieka który okazał się człowiekiem niedojrzałym, bez serca, nieodpowiedzialnym oraz leniwym. Po moim urodzeniu ojciec mną się nie zajmował. Wiele czasu, bez ograniczeń spędzał z matką, która mieszkała w pobliżu. Niechętnie spędzał czas wspólnie z żoną i rodziną. Nie był wzorem do naśladowania dla dzieci. Nie rozmawiał jak ojciec z synem. Praktycznie nic nie robiliśmy razem. Jak już coś robiliśmy to było to wyproszone przez mamę. Mieszkanie z meblami nie zmienianymi od ślubu. Malowane raz i to byle jak. Ludzie pomagali i dawali na farbę ale i tego nie umiał wykorzystać. Połowę okien nie pomalował i zostawił. Można by spytać a gdzie była rodzinna. Otóż od czasu 1 Komunii Świętej nie miałem kontaktu z babcią ze strony ojca. To samo z obiema siostrami ojca. Kontakt miałem z "wujkiem" z którym mama się wychowała oraz przyszywaną "ciotką". Pomagali i wpierali ALE nienormalnego zachowania mojego ojca nie widzieli i w tym względzie nie pomagali.
Moja mama źle została wychowana. Była mało zdecydowana, uległa wobec brata, nie umiała dbać o swoje interesy na przykład brat mamy przychodził bez zapowiedzi do jej mieszkania (była wtedy zamężna i to oni je opłacali) z dziewczyną do ostatniego pokoju prawdopodobnie na intymne spotkanie. Mama ani tata nie powiedzieli mu ani słowa. Takich wizyt było co najmniej kilka. Terapeutka stwierdziła że mama nie umiała ustalić granic więc ludzie to zrobili za nią. W końcu w wieku 17 lat tata od nas odszedł. Nigdy nie wrócił. Spotkaliśmy się kilka razy na ok. 15 lat (mam obecnie 31 lat). Nikt z rodziny z nim nie porozmawiał, nie próbował interweniować itp. Mój chrzestny a biologiczny brat mamy nigdy dostał nie przyjechał aby pomoc podobnie siostra która śpi na forsie. Co więcej mama nawet nie sięgnęła po pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego bo był potrzebny rozwód a to budziło emocje. Dodam że nam się nie przelewało. Ponadto w Sądzie ojciec zobowiązał się do spotkań z nami. Nigdy się nie pojawił. Mama nie zgłosiła tego i kara go minęła. Do dnia dzisiejszego mamy z problemami z uporządkowaniem życia i normalnym życiem. Jeżeli chodzi o mnie to uczyłem się bardzo dobrze. Miałem świadectwa z czerwonym paskiem, stypendia Prezesa Rady Ministrów i unijne. Skończyłem studia - matematykę ale do dnia dzisiejszego nie ma dnia żebyśmy o tym nie rozmawiali. Mam problemy z kontaktami z ludźmi (jest naiwny, mało wygadany, odpowiadam jeżeli mnie ktoś mnie zapyta inaczej jestem bierny, nie umiem się odnaleźć w sytuacjach społecznych po prostu nie wiem co powiedzieć więc wole nic nie mówić, brak mi pewności siebie), unikam znajomych, nie utrzymuje żadnych znajomości. Byłem już u terapeutki ale nie wiele mi to dało. Spotkania nie były zaplanowane co do przebiegu, brak było dyskusji o zaproponowanych rozwiązaniach (inaczej mówiąc bierz albo nie, rób chcesz), rady albo nierady (na początku dostawałem coś co mógłbym nazwać radami ale nie przedostatnim spotkaniu usłyszałem że nie dostane żadnych rad), prosiłem o ocenę różnych sytuacji i zachowań innych ludzi zaproponowano mi żebym zapytał innych ludzi o radę (mimo że zaznaczyłem wcześniej nie utrzymuje kontaktów z innymi ludźmi, ostatecznie miałem także nie dostać żadnych rad). Pomoc terapeutki sprowadziła się ostatecznie do "rad" a jak ja nie chce ich wcielić w życie to mój problem i wina. Sytuacje widzę tak: o zaproponowanych rozwiązaniach nie można dyskutować, pytania o ocenę mojej przeszłości nie są dopuszczalne (do dnia dzisiejszego dla mnie sytuacja nie jest dla mnie wyjaśniona, nie rozumiem jej, nie wiem co się stało), pytania o konkrety niedopuszczalne (czuję się niepewny, nie umiem podejmować decyzji, proszę o podanie zasad-bez odpowiedzi, nie mam wzoru do naśladowania, mówi mi się wprost jesteś dorosły). W związku z powyższym mam duże poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Nikt nic z tym nie robi. Tylko mnie wypchnąć mnie do pracy. Przez ostatni rok toczył się rozwód rodziców (mimo ze od wielu lat nie utrzymywali kontaktów). Mama starała się o wyrok z winą taty. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. Rodzice mieli być wezwani na przesłuchanie ale nie doszło do tego bo tata zmarł. Nie mam żadnego dowodu na skandaliczne zachowanie ojca. Na koniec dodam, że nikt nie wie jak rodzice mojej mamy się zachowywali wobec niej. Podobnie nie wygarnęła bratu. Wszystko jest tłumione. Przepraszam za brak składu i obszerność. Nie wiem co zrobić.