Witam,
Martwię się o moją Mamę. Ma 67 lat, dużo schorzeń - cukrzyca, nadciśnienie, sprawy sercowe, tężyczka.
Jest osobą inteligentną, i rozgadaną. Mieszkam 400 km od niej, więc kontakt jest głównie telefoniczny. W styczniu zauważyłam że zdarza się jej zapominać słów, i to takich używanych raczej na co dzień. Albo zaczynała coś mówić a po chwili milkła i stwierdzała że nie wie co chciała powiedzieć, albo że nie umie tego powiedzieć.
Z każdym kontaktem ona - zawsze lubiąca pogadać - zaczęła zamieniać się bardziej w słuchacza. Dzisiaj rano mnie przeraziła. Jeszcze tydzień temu rozmawiałam z nią w miarę normalnie, jak na ostatnie czasy. A dzisiaj bardzo długo nie odbierała, a w czasie rozmowy nie była w stanie prawie nic powiedzieć, tylko "eeeee" "yyyyy" "nieee wieeeem".....to było przerażające, jakby dostała jakiegoś wylewu czy coś. Pytałam czy dobrze się czuje, co u niej, najpierw milczała, potem "eee, yyyy", po prostu nie była w stanie nic powiedzieć.....
Po 2h zadzwoniłam ponownie, i było trochę lepiej, ale np. na pytanie czy ostatnio coś jej dolega, było" "yyy, eeee, nie umiem....nie wiem...". Jak zwykle dyskutowałyśmy o różnych rzeczach, teraz nie dało się nawet o Ukrainie, a kiedyś na bank by podjęła rozmowę, próbowałam wszystkiego, na pytania zamknięte, na które można odpowiedzieć "tak" albo "nie", jeszcze jakoś idzie, ale pytania otwarte kończą się jak wyżej podałam przykład. To jest absolutnie niepodobne do niej, ona miała zawsze bogaty zasób słownictwa, jest bardzo oczytana, naprawdę to jest przerażające.
Czy to mogą być początki Alzheimera, czy np. mogła dostać jakiegoś wylewu niewielkiego? Chcę tam jutro pojechać na kilka dni, rozeznać się na miejscu w sytuacji, i przekonac ją do pójścia do lekarza, ale nie mam pojęcia od czego zacząć, i na co się nastawiać?