Witam, mam 13 lat.
Ostatnio (tydzień temu) na w-f miałem wypadek. Skoczył na mnie kolega, i od tego czasu boli mnie coś w plecach z prawej strony zaraz nad pośladkami. Pierwsze 3-5 godzin było ciężkie, potem się poprawiło. Przez 5 dni poprawa była znaczna, mogę z dużą uwagą ćwiczyć na w-f, a jak się rozgrzeje to nic nie boli, i jestem luźny jakby nigdy nic. Rano jak nie jestem rozgrzany mam problem czasami z chodzeniem, bo mnie lekko w tym miejscu boli, ale potem przestaje i chodzić mogę. Biegać trochę wolniej też mogę, skakać średnio, bo w momencie lądowania coś tam boli. Jeśli chodzi o zginanie, wolno mogę jak chcę, czasami tylko coś "szczypnie", a szybko to do przodu i do tyłu prawie normalnie. Jak leżę, nie mogę "się wygiąć" do góry tak jakbym "chciał się złamać". Ogólnie obciążenia trochę bolą i wolę nie ryzykować. Ból ostatnimi dnami ustawał, ale teraz przestał więc piszę do was. Dodam, że nie mam żadnych mrowień, nogi - ręce mnie nie bolą, nic mnie nie boli oprócz tego miejsca. Boję się powiedzieć o tym rodzicom, i na razie sam chcę spróbować załatwić sprawę. W moim wieku nie jest to jakiś mega ból, ale trochę utrudnia "szalone" życie nastolatka pod względem fizycznym. Dzisiaj zacząłem smarować maścią na bóle. Proszę o "diagnozę" oraz co z domowych sposobów pomoże. Jeśli chodzi o lekarza, to spróbuje powiedzieć rodzicom jak się by pogorszyło bądź przez kilka tygodni nie ustąpiły te "lekkie" problemy. Dodam jeszcze raz, nie jest to jakaś masakra ale trochę przeszkadza, a mam stres bo przestało się poprawiać od dwóch dni. Pomocy i powtarzam, jest to punktowy ból z boku kręgosłupa nad pośladkiem z prawej strony! I nic nie mrowi! Jak chodzę normalnie w środku i wieczorem nic nie boli. Co to jest? Czytam i czytam, i wyczytałem, że większość bolów jest niegroźna, a to moje to bez przesady. Jakby to był dysk rozwalony do końca to by było na pewno gorzej. Bardziej coś chyba z mięśniami - tak sądzę. Może jakieś nadciągnięcia?
Dziękuje!