Krótko mówiąc: sama jestem sobie winna i chcę temu zaradzić. Przez ostatni rok chodziłam spać od 23:00 do 01:00 w nocy a oznacza to, że każdej nocy poza weekendowymi spałam od 4 do 6 godzin. Oczywiście od czasu do czasu zdarzały się noce dłuższe. Niestety odczułam tego przykre skutki (opóźniony czas reakcji, lekkie problemy z pamięcią, spadek motywacji). Chciałabym wiedzieć jak możliwie szybko wrócić do formy i jak zarządzać systemem dobowym. Powinnam honorowo kłaśc się spać o 22, a może stopniowo się przyzwyczajać? Czy przez jakiś czas powinnam chodzić spać bardzo wcześnie, żeby mój organizm się lepiej zregenerował? I przede wszystkim: czy ten okres niedosypiania mógł spowodować trwałe uszkodzenie mojego hipokampu? :P Dodam, że mam 17 lat.