Witam,
jestem mamą 13-latka. Zachowanie syna od dawna budziło nasz niepokój. W wieku 7 lat zaczęły się tiki nerwowe, wizyty u neurologa i psychologa niewiele wyjaśniły. Dziecko zawsze było nerwowe i nadpobudliwe ruchowo. W stanach euforii machał rączkami i chodził na palcach. Określono to jako stereotypie.
Na palcach chodzi do tej pory, aktualnie mamy zalecone ćwiczenia od rehablitanta .
W wieku 10 lat zalecono zrobienie testu test Wechslera. Wynik był taki, że wiedza ogólna była ponad przeciętną, natomiast znajomość norm i zasad społecznych poniżej normy wiekowej.
Do tej pory neguje konieczność mówienia "dzień dobry" w miejscach publicznych.
Czytać nauczył się już w wieku 3 lat, zawsze interesowały go sprawy ponad jego wiek. Potrafi się wypowiadać w różnych tematach jak dorosły. Psycholog wykluczył aspergera, bo jednak ma poczucie humoru i to bardzo fajne, ale nie ma kompletnie dystansu do siebie i szybko się obraża.
Z emocjami jest coraz gorzej. Początkowo były to głównie napady złości- bo coś się nie udało, bo się potknął. Potrafił kopać krawężnik lub słup, bo akurat się uderzył.
Teraz wkroczył w okres dojrzewania i wszystko już totalnie się posypało. Potwornie niska samoocena, poczucie że jest nieakceptowany, nielubiany, brzydki. Odwraca wszystkie swoje zdjęcia w domu, nie daje sobie też robić żadnych zdjęć, albo robi taką minę jakby był na pogrzebie. Absolutnie w żaden sposób nie można do niego trafić i przetłumaczyć że wygląda dobrze, normalnie.
Nie utrzymuje kontaktów z kolegami, wraca do domu po lekcjach i całe godziny spędza przy komputerze. Ma talent do informatyki, ale niestety ostatnio głównie są to gry i filmiki na Youtube.
Jedyny kontakt z rówieśnikami ma przez internet. Odmawia wyjścia z domu, kiedy proponujemy kino, basen, wszystko jest na nie. Twierdzi że go nie rozumiemy, że życie jest bez sensu bo ciągle się dzieje to samo. Wychodzi z domu bez słowa, tak samo wraca. Myślę że popełniliśmy błąd, kiedy negowaliśmy jego twierdzenia że nie jest w klasie akceptowany. Powtarzaliśmy, żeby dał innym szansę, że naprawdę jest fajnym chłopcem, tylko musi trochę wyluzować, uśmiechnąć się.
Jestem załamana. Jego ciągle zdołowany nastrój udziela mi się i najgorsze jest to że nie wiem jak mu pomóc. Musimy iść do lekarza, psyhiatry, psychologa ale nie wyobrażam sobie jak go do tego skłonić. Dodatkowym problemem jest to, że ma brata, 7 latka który staje się ofiarą jego samopoczucia.
Syn wylewa na niego swoją frustrację, prześmiewając go, krytykując za wszystko. Drażni go wszystko, począwszy od tego że dziecko mlaszcze przy śniadaniu, po dźwięki wydawane podczas zabawy. Mają ten sam pokój, więc to dodatkowo generuje konflikty. Oczywiście są momenty kiedy nastrój mu się poprawia, co też jest dziwne, bo w jednej chwili potrafi podskakiwać z radości ( bo np. udało mu się zrobić jakąś fajną animacje na komputerze) a za godzinę ma taką minę jakby świat się kończył.
Bardzo proszę o radę jak mam z nim rozmawiać, czy spróbować ignorować jego nastroje ? Bo właściwie ciągle się go pytam dlaczego się tak zachowuje, próbuję na siłę go przytulać, rozweselać co daje odwrotny efekt.
Są chwile że mam ochotę po prostu trzasnąć drzwiami i już się do niego nie odzywać.
No i najważniejsze, jak go przekonać do wizyty u psychiatry, kiedy słyszę że chcemy z niego zrobić wariata ? I co on takiego zrobił że chcemy go tam zabrać ?
Mam jeszcze leki od neurologa- rudotel, podawaliśmy mu kiedy miał nasilenie tików. W tej chwili tiki są nieznaczne, ale czy pomogłoby mu podawanie tych leków przez jakiś czas, żeby przynajmniej ustabilizować jego nastroje i może łatwiej by było zaprowadzić go do lekarza ?
serdecznie pozdrawiam
B.