Witam!
Nie wiedziałem, gdzie mógłbym to napisać... mam 22 lata i mam już dość tego (nie, nie chodzi o samobójstwo)... po prostu ręce mi opadają do tego wszystkiego. Mam nerwicę natręctw i ogólnie nie chce mi się nic, nie widzę w niczym celu (po co, na co, nie ma sensu itp)... ja kiedyś taki nie byłem. Od 3 lat pracuję i wydaje mi się to, że to po części przez tą pracę tak mam (w szkole też było nie lepiej - samoocena leży). Mam dopiero co 22 lata, a wymagają ode mnie, abym ogarniał 20 rzeczy na raz, abym wszystko umiał... do wszystkiego ja, co do czego to zganiają na mnie... o opierdzielach za kogoś już nie wspomnę i o robieniu ze mnie idioty. Ostatnio zrobiłem się nerwowy i wszystko mnie wkurza... kiedyś w pracy się nie odzywałem i było źle, a teraz zacząłem się odzywać (stawać w swojej obronie), to jest jeszcze gorzej, że pyskuje itp... już mnie to przytłacza wszystko. Zmieniłem się bardzo przez tą firmę, moja mowa jest chaotyczna itp.
Mam zamiar zapisać się do psychiatry i coś z tym zrobić (są jakieś leki na nerwicę?). Czy psychiatra może mi L4 wystawić? Nie chcę się zwalniać, bo pieniądze są dobre...
Co mogę w tej sytuacji zrobić?